Socha na ołtarzu
Kolejna próba odwołania ministra skarbu ma duże szanse powodzenia. Rozstrzygną głosy PSL. Zdaniem premiera Marka Belki wniosek o wotum nieufności wobec ministra skarbu Jacka Sochy jest wyłącznie wnioskiem politycznym.
Tak dramatycznej sytuacji jeszcze nie było. Do wczorajszego poranka mówiło się, że los Jacka Sochy, ministra skarbu, którego odwołania domaga się Liga Polskich Rodzin (LPR), Samoobrona oraz Prawo i Sprawiedliwość (PiS), zależy od poparcia Platformy Obywatelskiej. Partia ta powołując się na pragmatyzm, konsekwentnie wspierała poczynania ministra, zwłaszcza dotyczące prywatyzacji, torpedując wszelkie próby jego odwołania.
Zwrot w akcji
Tym razem przyszła koalicja PO-PiS została poddana prawdziwej próbie. - Obowiązkiem całej opozycji jest głosowanie nad odwołaniem ministra. Wszystko zależy od tego, jak zachowa się PO - mówi Wojciech Jasiński, poseł PiS, który w imieniu klubu uzasadniał poparcie wniosku. PO zaskoczyła wykonując zwrot o 180 stopni, a retoryka, którą nagle obrała, jest niemal zbieżna z prezentowaną przez PiS. - Wniosek poprzemy. Doceniamy postawę Jacka Sochy jako przewodniczącego KPWiG. Niewątpliwie wprowadził też nową jakość kierowania resortem skarbu, czego przejawem był udany debiut PKO BP. Nasze zastrzeżenia budzą jednak zwłaszcza trzy kwestie: brak nadzoru właścicielskiego nad spółkami z udziałem skarbu państwa, liczne nieprawidłowości przy prywatyzacji (np. Zelmeru Rzeszów) oraz brak regulaminu powoływania przedstawicieli do zarządów i rad nadzorczych.
Największy zarzut dotyczy zaś forsowania prywatyzacji PGNiG, a czarę goryczy przelała koncepcja zmian w statucie TVP i próba przywrócenia dawnych członków zarządu - wylicza Zbigniew Chlebowski, poseł PO. PO zwróci się także z pytaniem do ministra, dlaczego zdecydował się na upublicznienie tak wielu spółek, nie rozpatrując opcji poszukiwania inwestora strategicznego. - Mam nadzieję, że po odwołaniu Jacka Sochy premier zgłosi dymisję całego rządu. Zrobimy wszystko, by skrócić jego kadencję - podkreśla Zbigniew Chlebowski.
Koalicja rządząca nie kryje zaskoczenia
- PO popierając wniosek popełnia poważny błąd. Takich rzeczy nie można robić pod koniec kadencji. Po ubiegłym tygodniu miało być przecież pojednanie - przypomina Edward Wojtalik z SdPl. Dodaje, że cała koalicja rządząca tak jak przy ustawie zdrowotnej pojawi się w maksymalnym składzie.
Każdy głos ważny
Opozycja gorączkowo liczy głosy. Jeżeli uzbiera wymaganą większość, zapowiada początek demontażu rządu. - Jeżeli uda się odwołać ministra, a premier Belka nie zdecyduje się na dymisję rządu, będziemy próbowali odwoływać kolejnych ministrów - zapowiada Wojciech Jasiński. Plany te nieoczekiwanie może pokrzyżować PSL. Posłowie stronnictwa wysyłają sygnały o miękkim głosowaniu za. Co to oznacza? - Mam nadzieję, że PSL wie, co robi. Może jeszcze spróbujemy z nimi rozmawiać, ale z praktyki wiem, że na tym etapie trudno kogoś przekonać do zmiany zdania - konkluduje Wojciech Jasiński. Przedstawiciele opozycji szepczą po korytarzach, że decyzją w sprawie głosowania ludowcy decydują o swojej najbliższej przyszłości. Wczoraj podczas obrad plenarnych Sejmu kluby prezentowały swoje stanowisko, rozpoczynając polityczna debatę. Los ministra skarbu rozstrzygnie się podczas piątkowego głosowania.
Mira Wszelaka