Spór o ceny wody i ścieków. "Ryzyko zapaści branży i blackoutu wodnego"
Ministerstwo Infrastruktury nie może porozumieć się z przedsiębiorstwami wodociągowo-kanalizacyjnymi oraz samorządowcami w sprawie taryf za wodę i ścieki. Propozycja zmiany przepisów, która zakłada m.in. odebranie Wodom Polskim kompetencji w zakresie ustalania cen i przekazanie ich gminom nie spodobała się rządzącym. Strona samorządowa nalega, aby chociaż drugi z postulatów - skrócenie okresu obowiązywania taryf - został przyjęty. Przedstawiciele branży mówią wprost - przedsiębiorstwa znajdują się obecnie w bardzo trudnej sytuacji finansowej, ponieważ obecna cena wody znajduje się poniżej kosztów jej produkcji.
- Do Wód Polskich trafiają nowe wnioski o skrócenie obowiązujących taryf wodno-ściekowych; przedsiębiorstwa i gminy chcą podnosić ceny ze względu na rosnące koszty.
- Duża liczba odrzuceń wniosków spowodowana "wadami formalnoprawnymi oraz błędami merytorycznymi" skłoniła senatorów do podjęcia inicjatywy w celu zmiany przepisów.
- Propozycja nowelizacji ustawy dotyczy przekazania kompetencji w zakresie ustalania opłat gminom oraz skrócenia okresu taryfikacji.
- Stronie rządzącej propozycja się nie spodobała; resort pracuje obecnie nad swoją wersją nowej ustawy.
Proces ustalania nowych cen za wodę i ścieki wciąż trwa. W lutym informowaliśmy o problemach w branży, o których mówili przedstawiciele przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych w Polsce. Od wielu miesięcy składają one do regulatora, Państwowego Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, wnioski o skrócenie obowiązujących taryf i podniesienie stawek, tłumacząc to wzrostem kosztów energii, paliw, materiałów, płac, jak również utrzymania i rozwoju sieci wodno-kanalizacyjnej. Wiele z tych wniosków jest odrzucanych, w związku z czym spółki decydują się na odwołania od decyzji czy protesty.
W lutym w Senacie podjęto inicjatywę ustawodawczą dotyczącą nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, gdzie po dyskusji z samorządowcami i pracownikami branży wypracowano nowy projekt zasad ustalania taryf. Zakłada on, że o ich zatwierdzaniu będą decydowały rady gmin, zaś przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne mają przedstawiać cennik na okres jednego roku zamiast trzech lat. Dokument jest obecnie po I czytaniu i zebrał opinie kilku środowisk - w tym przedstawicieli rządu, którzy nie zgadzają się na odejście od obecnych zasad, w tym na odebranie Wodom Polskim prawa do decydowania o cenach.
Jak czytamy w opinii Ministerstwa Infrastruktury podpisanej przez wiceministra Marka Gróbarczyka, "projektowane przepisy mogą spowodować, że opłaty i ceny usług z zakresu dostarczania wody i odprowadzania ścieków nie będą wynikać z obiektywnych przesłanek ekonomicznych wpływających na koszt tej usługi, a ewentualny wzrost tych opłat będzie nieakceptowalny dla odbiorcy usług".
Z taką narracją nie zgadza się prezes Izby Gospodarczej "Wodociągi Polskie" Paweł Sikorski, który podkreśla w rozmowie z Interią, że system zatwierdzania taryf przez organy gminy funkcjonował blisko 20 lat.
- Proponowany w projekcie ustawy model jest w istocie powrotem do pierwotnych rozwiązań. Zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków to zadanie własne gminy, o czym stanowi art. 7 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym. Organy gminy odpowiadają przed swoimi wyborcami za wykonywanie tego zadania, a wyborcy w głosowaniu oceniają między innymi, czy gmina dobrze to zadanie wykonuje - mówi prezes Izby. I dodaje, że obecnie cena wody jest obecnie poniżej kosztów jej produkcji, a niezatwierdzanie taryf przez regulatora powoduje, że wiele przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych jest "w dramatycznej sytuacji finansowej, na granicy upadłości", tym bardziej, że branża wodociągowo-kanalizacyjna wymaga stałych nakładów inwestycyjnych.
Konieczności zmiany ustawy nie widzi również sam regulator, który w swojej opinii dodaje, że "postawienie samorządów w potrójnej roli: właściciela przedsiębiorstwa, regulatora i przedstawiciela konsumentów prowadziło do konfliktu interesów, który nie był eliminowany przez radę gminy w procesie uchwalania taryf.". Wspomniano tu o częstych przypadkach odstąpienia od procedowania uchwał w sprawie taryf przez rady, a w życie wchodziły niezatwierdzone taryfy.
Gróbarczyk w swojej opinii na temat projektu ustawy bronił faktu ustanowienia Wód Polskich regulatorem taryf.
"Organ regulacyjny (...) został wprowadzony z uwagi na realizację potrzeby utworzenia niezależnego od jednostek samorządu terytorialnego podmiotu mającego wpływ na urealnienie i ustabilizowanie opłat za usługi wodociągowo-kanalizacyjne oraz ochronę odbiorców usług przed nieuzasadnionym wzrostem cen. Wątpliwości budzi, iż w projekcie ustawy nie wskazano wyspecjalizowanego organu, który będzie posiadał kompetencje do rzetelnej i bezstronnej weryfikacji, analizy i oceny projektowanych taryf"- czytamy w dokumencie.
Zdaniem Sikorskiego w obecnej sytuacji na rynku nie ma mowy o "nieuzasadnionym wzroście cen", o którym pisze wiceminister. Podkreśla, że urealnienie taryf oznacza umożliwienie pobrania takiej opłaty, która będzie w rzeczywistości pokrywała wszystkie koszty jej produkcji.
- Zaniżanie realnej kwoty rzeczywistych wydatków, z czym mamy obecnie do czynienia, może w efekcie doprowadzić do zapaści branży wodociągowo-kanalizacyjnej i blackoutu wodnego - przerwania ciągłości i płynności dostaw wody i odbioru ścieków. Nie można stawiać przedsiębiorstw wodociągowo - kanalizacyjnych przed wyborem pomiędzy ogłoszeniem upadłości, a dostarczaniem wody gorszej jakości - tłumaczy prezes Izby.
Podobnie jest w przypadku postulatu o skrócenie okresu obowiązywania taryf z trzech lat do jednego roku - rządzący nie mogą porozumieć się z branżą. Minister uważa, że "taryfy określane są z uwzględnieniem kosztów związanych z poprzednimi latami obrachunkowymi, tym samym takie taryfy mogłyby być zawyżone w stosunku do właściwie określonych cen i stawek opłat za dostarczana wodę i odprowadzane ścieki." Sikorski mówi wprost, że stawki powinny opierać się na danych aktualnych i być dostosowane do obecnych realiów, które odbiegają od tych, które funkcjonowały choćby przed wybuchem wojny w Ukrainie czy wzrostem inflacji.
Zgodnie z ostatnimi danymi przesłanymi nam przez przedstawicieli Wód Polskich do końca kwietnia 2023 roku do dyrektorów Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej wpłynęło łącznie 1058 wniosków o skrócenie okresu obowiązywania taryfy. Spośród nich zgodę wydano w 228 sprawach - we wszystkich stawki opłat zostały podniesione - zaś w 460 jej odmówiono. Reszta nadal jest toku postępowania.
"Spośród całkowitej liczby wniosków o skrócenie obowiązujących taryf (...) 20 proc. stanowią tzw. wnioski ponowne (...). Powodem negatywnie rozpatrzonych wniosków nadal pozostają ich wady formalnoprawne oraz błędy merytoryczne. (...) Przypominamy, że zadaniem ustawowym organu regulacyjnego jest ochrona odbiorców przed nieuzasadnionym wzrostem cen." - czytamy w otrzymanym oświadczeniu.
Za błędy zawarte we wnioskach Gróbarczyk obarczył winą samorządowców. Wyjaśnił to w odpowiedzi na poselską interpelację w sprawie sytuacji w branży. Posłowie Koalicji Obywatelskiej (Tomasz Piotr Nowak, Jakub Rutnicki i Rafał Grupiński) zwrócili się do resortu z zapytaniem dotyczącym przekazania samorządom kompetencji w zakresie zarządzania taryfami. Na początku maja otrzymali odpowiedź, w której czytamy:
"Warto wskazać, że pojawiające się przypadki dłuższego prowadzenia postępowania w sprawie zatwierdzenia taryfy często wynikają z niekompletności przedkładanych przez wnioskodawców dokumentów, oraz składania przez nich środków odwoławczych od rozstrzygnięć organu, co znacznie wydłuża całą procedurę. (...) Jak wynika z kontroli NIK prowadzonych w samorządach (...), samorządy oraz radni nie zawsze skutecznie korzystali ze swoich uprawnień, mimo dostępnych narzędzi kontrolnych takich jak np. prawo do weryfikacji wniosków taryfowych oraz zatwierdzenia taryf przez radę gminy lub miasta. Zarówno radni, jak również wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast w wielu miejscowościach nie wykorzystywali dostatecznie możliwości, aby zadbać o racjonalne ceny dla mieszkańców."
Gróbarczyk wyraził wprost, że resort nie planuje oddać władzy w tym zakresie gminom. Dodał, że w resorcie trwają obecnie prace nad zmianami legislacyjnymi, "które mają na celu usprawnić procedowanie wniosków o zatwierdzenie lub skrócenie okresu obowiązywania taryfy".
Zapytaliśmy więc strony samorządowej o obecny proces ubiegania się o skrócenie taryf u regulatora. Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich przyznał, że narracja wiceministra Gróbarczyka wynika z braku informacji na temat przyczyny błędów we wnioskach.
- Jeżeli zrzuca winę na samorządy, to oznacza, że ma niewielką wiedzę o tym, jak ta procedura wygląda i na temat tego, w jaki sposób Wody Polskie nie współpracują z samorządami. Powszechna jest taka sytuacja: poprawia się błędy cały czas. Po poprawieniu pewnej liczby błędów i złożeniu nowego wniosku przedsiębiorstwa... słyszą o nowych błędach - mówi Wójcik. Podkreśla też fakt, że wielu przedsiębiorców idzie w związku z odrzuceniami do sądu, jednak tam "odbijają się od ściany".
- Sąd mówi: tak, należy wrócić do poprzedniego rozpatrzenia, natomiast nie ustala taryfy, czyli uchyla decyzję Wód Polskich, ale nie ustala taryfy. Czyli wracamy do tego samego punktu - tłumaczy nasz rozmówca.
Samorządowcy zdają sobie sprawę, że projekt ustawy może zostać odrzucony przez stronę rządzącą. Nie poddają się jednak i chcą wywalczyć skrócenie kadencji obowiązywania taryf.
- Przygotowaliśmy jako Związek Miast Polskich propozycję szybkiej korekty najistotniejszych przepisów, które przedłużają procedurę. Są dwa elementy, które chcemy wypracować teraz i nie powinny budzić one kontrowersji. Pierwsza dotyczy skrócenia procedur związanych z taryfikacją gdy zwracamy się o nową taryfę na zasadzie skrócenia dotychczasowego terminu. Mamy tak dynamicznie zmieniającą się sytuację, że po roku mamy zupełnie inny świat. Dzisiaj zarówno dla nas, utrapieniem są wnioski o skrócenie taryf. O wiele łatwiej i krócej rozpatruje się nowy wniosek niż wniosek o skrócenie. Druga sprawa - prosimy o to, aby okres taryfikacji był jednoroczny - 12 miesięcy, z możliwością przedłużenia - mówi rozmówca Interii.
Proponowane rozwiązanie jest, jak mówi Wójcik, zawarte w innym projekcie ustawy. Samorządowcom zależy na jak najszybszej zmianie choć części przepisów, biorąc pod uwagę zarówno nasilające się problemy przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, jak i kalendarz wyborczy.
Paulina Błaziak
Zobacz również: