Stawki pójdą w dół
Ograniczenie uprawnień zawodowych nauczycieli, m.in. podniesienie pensum oraz zniesienie obowiązku uzgadniania ze związkami zawodowymi regulaminu wynagradzania nauczycieli w zamian za bliżej nieokreślone podwyżki wynagrodzeń - takie są plany MEN, twierdzi Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Według prezesa ZNP Sławomira Broniarza, takie propozycje zmian w ustawie Karta Nauczyciela znalazły się w dokumencie przygotowanym przez Departament Strategii Ministerstwa Edukacji Narodowej pt. "Karta Nauczyciela - wynagrodzenia, wybrane informacje. Co możemy lub chcemy w niej zmienić? Plan działań".
Jak powiedział Broniarz w czwartek dziennikarzom, w dokumencie znalazła się propozycja wykreślenia z Karty przepisu zobowiązującego samorządy do uzgadniania ze związkami samorządowymi regulaminu wynagradzania nauczycieli. Według Broniarza, z dokumentu wynika, że MEN chce, aby obowiązywały tu przepisy ustawy o związkach zawodowych.
"Wówczas samorząd nie musiałby niczego ze związkami uzgadniać, czyli szukać kompromisu, a jedynie zasięgać opinii związkowców, która może, ale nie musi być wzięta pod uwagę" - powiedział prezes ZNP. Podkreślił, że w dokumencie po raz pierwszy zostały potwierdzone na piśmie plany resortu zwiększenia pensum, czyli ustawowego określenia liczby godzin lekcyjnych nauczycieli - w zamian za podwyżki.
Według Broniarza, wydłużenie pracy nauczycieli resort wymienia jako czołowy postulat samorządów. Zwrócił on uwagę, iż w dokumencie napisano, że większe pensum oznacza zmniejszenie stanu zatrudnienia w szkolnictwie. Prezes ZNP uważa, że MEN planuje także ujednolicenie stawek za godziny ponadwymiarowe i doraźne zastępstwa nauczycieli. Teraz te stawki zależą od wysokości zarobków nauczyciela. MEN, powołując się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, uważa, że stawki trzeba wyrównać. Można to zrobić na dwa sposoby - w górę lub w dół.
Według Broniarza, pewnie wygra opcja "w dół". Prezes ZNP poinformował także, że gdy kilka dni temu rozmawiał z wiceminister edukacji Krystyną Szumilas, zapytał ją o ten dokument. Według niego, miała mu ona odpowiedzieć, że taki dokument nie istnieje. Broniarz na dowód istnienia dokumentu pokazał go dziennikarzom.