Steinhoff: Rosja osłabia swoją wiarygodność jako dostawcy gazu dla Europy
- Rosjanie po raz kolejny pracują "solennie" na osłabienie swojej wiarygodności jako dostawcy gazu dla krajów europejskich - powiedział PAP b. wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff, odnosząc się do decyzji Gazpromu o przerwaniu dostaw gazu na Ukrainę.
- Europa musi wyciągać z tego wnioski. To dowodzi jednego - nie powinno się budować kolejnego gazociągu Nord Stream 2. Mam nadzieję, że on nie zostanie zbudowany - podkreślił Steinhoff.
Jak mówił, w cywilizowanym świecie miejscem rozstrzygania sporów dotyczących opłat za gaz, taryf są sądy arbitrażowe. - Nikt nie posuwa się do "zakręcania kurka". Rosjanie po raz kolejny pokazują światu i Europie, że orężem w realizacji celów polityki zagranicznej jest również problem dostaw nośników energii - zaznaczył b. wicepremier.
- Co to znaczy dla Polski? Jesteśmy krajem, który wyciągnął wnioski z tej sytuacji już dość dawno. Jesteśmy krajem, który zdywersyfikował techniczne możliwości dostaw gazu. Nie jesteśmy krajem "podwieszonym" pod jeden kierunek dostaw. Praktycznie dysponujemy już w tej chwili technicznymi możliwościami importu gazu z innych kierunków niż rosyjski - ocenił.
Zwrócił uwagę, że Polska ma "rozbudowane połączenia na południu i na zachodzie". - Mamy rewers wirtualny i fizyczny na gazociągu jamalskim, a także gazoport. To dowodzi jednego, że strategia Polski była racjonalna. Płaciliśmy do tej pory rentę za brak technicznych możliwości importu gazu z innych kierunków niż rosyjski i dlatego nasze stawki - które płaciliśmy Rosjanom - były dużo większe od Niemiec, Włoch czy innych krajów europejskich - podkreślił Steinhoff.
W środę szef rosyjskiego Gazpromu Aleksiej Miller poinformował, że koncern przerwał dostawy gazu na Ukrainę do czasu przekazania przez Kijów kolejnej przedpłaty. Według niego stwarza to zagrożenie dla tranzytu do Europy. Ukraiński Naftohaz zapewnił, że nie ma żadnego zagrożenia dla dostaw rosyjskiego gazu przez Ukrainę do Europy. Polski Gaz-System uspokaja, że dostawy z kierunku wschodniego są realizowane zgodnie z zamówieniami klientów.
- - - - -
- Dostawy gazu w ramach kontraktu jamalskiego do Polski przebiegają bez zakłóceń - poinformowała w środę rzeczniczka PGNiG Dorota Gajewska.
Ciśnienia na połączeniach międzysystemowych w Drozdowiczach (z kierunku ukraińskiego), w Kondraktach (z Białorusi) i Wysokoje ( Białorusi) są w normie.
- Informuję, że dostawy gazu ziemnego w ramach Kontraktu Jamalskiego przebiegają bez zakłóceń. Ciśnienia dostaw na połączeniach międzysystemowych w Drozdowiczach (Ukraina), Kondratkach (Białoruś) i Wysokoje (Białoruś) odpowiadają warunkom określonym w kontrakcie, a wolumeny dostarczane w tych punktach są zgodne z zamówieniami PGNiG składanymi do Gazprom - powiedziała Gajewska.
Rzeczniczka dodała, że gaz dla odbiorców PGNiG pochodzi zarówno z importu, wydobycia krajowego oraz z podziemnych magazynów gazu. "Poziom napełnienia magazynów gazu wynosi ok. 2,5 mld m. sześc, z czego ok. 817 mln m sześc. to zapas obowiązkowy gazu ziemnego, pozostający w dyspozycji ministra właściwego do spraw gospodarki. - PGNiG stałe monitoruje sytuacje w zakresie bezpieczeństwa dostaw - zaznaczyła.
Wcześniej rzeczniczka polskiego operatora systemu przesyłowego gazu Gaz systemu Małgorzata Polkowska przekazała PAP informacje o normalnym ciśnieniu w połączeniach międzysystemowych.
Kontrakt jamalski to długoterminowa umowa między PGNiG a Gazpromem na dostawy gazu do Polski z września 1996 r i obowiązujący do 2022 r. gaz - ok. 10 mld m.sześc jest transportowany z wykorzystaniem gazociągu Jamał-Europa. Polski odcinek rurociągu liczy sobie 683 kilometrów, a na jego trasie znajduje się 5 tłoczni. Zapisy kontraktu były renegocjonowane, ze względu na niekorzystne klauzule w nim zawarte.
W kwietniu Komisja Europejska ogłosiła formalne zarzuty (statement of objections) wobec rosyjskiego giganta o nadużywanie monopolistycznej pozycji na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. W ocenie KE Gazprom łamał unijne prawo. Komisja zarzuciła rosyjskiej spółce, że niektóre z jej praktyk biznesowych na rynkach Europy Środkowej i Wschodniej stanowią nadużycie dominującej pozycji i naruszają prawo konkurencji. Za coś takiego grozi kara w wysokości do 10 proc. rocznych przychodów. W przypadku Gazpromu grzywna mogłaby sięgać od kilku do kilkunastu miliardów dolarów.
Z kolei w maju br. PGNiG poinformowało, że skierowało do Gazpromu wezwanie na arbitraż przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie. Przedmiotem sporu jest zmiana warunków cenowych kontraktu długoterminowego.
Polska zużywa rocznie ponad 15 mld m sześc. gazu; jedną trzecią zapotrzebowania zaspokaja wydobycie krajowe, a dwie trzecie importujemy, z czego większość z Rosji - m.in. przez Ukrainę, ale też gazociągiem jamalskim biegnącym do Niemiec i przez połączenie z siecią gazociągów na Białorusi.
W środę rano prezes rosyjskiego potentata gazowego Gazpromu Aleksiej Miller poinformował, że dostawy rosyjskiego gazu na Ukrainę zostają przerwane do czasu przekazania przez Naftohaz Ukrainy kolejnej przedpłaty. Dodał, że rezygnacja z zakupu rosyjskiego gazu stwarza zagrożenie dla tranzytu paliwa do Europy.