Stocznia Gdynia weszła do korporacji
Korporacja Polskie Stocznie kupiła akcje stoczni od Kredyt Banku. Tak zaczyna się konsolidacja, w której udział weźmie izraelski armator.
Ruszyła konsolidacja branży stoczniowej. Pierwszym krokiem była sprzedaż akcji Stoczni Gdynia (SG) przez Kredyt Bank (KB). Przedstawiciele banku informują, że za 100 tys. zł pozbyli się ponad 19 proc. akcji pomorskiej firmy. Trafiły one do Korporacji Polskie Stocznie (KPS), należącej z kolei do Agencji Rozwoju Przemysłu. Według ARP, wielkość zakupionego pakietu wynosi tylko 14 proc. Zmniejszył się, bo przecież w lipcu uprzywilejowane akcje SG, za 80 mln zł, objął skarb państwa. Zgodnie z wcześniejszymi planami, KPS ma zająć się konsolidacją sektora.
Akcyjna karuzela
Wejście SG do korporacji to dopiero początek roszad w jej akcjonariacie.
- W drugiej połowie listopada ma się odbyć walne zgromadzenie. W porządku obrad mają znaleźć się sprawy związane ze zmianami personalnymi w firmie oraz podwyższeniem kapitału. Szczegóły nie są jeszcze znane. Nie opiniowaliśmy jeszcze projektów uchwał - mówi Dariusz Adamski, członek rady nadzorczej SG.
Jakie zmiany czekają zarząd stoczni - jeszcze nie wiadomo. Obecny jest jednak bardzo krytycznie oceniany i przez polityków, i przez instytucje skarbu państwa. Dokapitalizowanie natomiast ma nastąpić poprzez konwersję wierzytelności na akcje. Wielkość emisji może sięgnąć 220 mln zł. Na razie nie wiadomo, czy uprzywilejowane akcje dostaną też wierzyciele.
Pierwszy chętny
Wierzytelności stoczni kupuje Ramy Ungarn, izraelski armator, dla którego stocznia buduje samochodowce. Armator może objąć akcje za wierzytelności sięgające do 54 mln zł. Później przekaże je korporacji w użytkowanie.
- Konwersja wierzytelności na akcje jest zgodna z programem restrukturyzacji stoczni. Mamy nadzieję, że wejście armatora w konwersję przekona też innych wierzycieli, dzięki czemu stocznia obniży koszty i zobowiązania - mówi Arkadiusz Krężel, prezes ARP.
Także innym wierzycielom, którzy zgodzą się na konwersję, korporacja zaproponuje zarządzanie akcjami.
Izraelski armator proponował pomoc w restrukturyzacji stoczni już rok temu. Podpisał nawet umowę o zakupie walorów od PZU Życie. Obiecał też wsparcie stoczni 100 mln USD. Politycy odrzucili wówczas jego propozycje, egigmatycznie tłumacząc, że skoro tylko próbuje kupić akcje od mniejszościowych udziałowców, a nie wchodzi w dokapitalizowanie, to nie weźmie na siebie ryzyka restrukturyzacji. Podkreślali też, że wejście jednego armatora do akcjonariatu może odstraszyć innych partnerów, dla których stocznia buduje statki. Mogą bowiem obawiać się udziału konkurenta w akcjonariacie.
Katarzyna Jaźwińska