Stopy procentowe w górę. Wkrótce także możliwa podwyżka w Szwajcarii

Rośnie prawdopodobieństwo podniesienia stóp procentowych w Szwajcarii, co doprowadziłoby do wzmocnienia franka wobec złotego. Ekonomiści banku UBS i banku ING przewidują, że Helweci zaraz po wakacjach zaczną zaostrzać politykę monetarną. Podobnego zdania jest Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl. Z drugiej strony, stratedzy polskiego oddziału BNP Paribas prognozują, że Szwajcarski Bank Narodowy stóp nie podniesie nawet przez kilka najbliższych lat.

Banki centralne na całym świecie coraz gorliwiej walczą z inflacją. Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) do tej pory nie był znany z determinacji w tej dziedzinie, ale to się może zmienić. W tej chwili dynamika cen wynosi w Szwajcarii 2,5 proc., co jak na ten kraj jest wysokim wskaźnikiem. W dodatku prognozuje się, że inflacja może jeszcze wzrosnąć.

- Średnia inflacji w tym roku przekroczy w Szwajcarii cel SNB wyznaczony na poziomie 2 proc. Przy specyfice tej małej gospodarki wystarcza to, by bank centralny skłonić do działania. W kraju Helwetów presja cenowa jest najsilniejsza od 2008 roku. Trzeba przypomnieć, że w przeszłości stopy w Szwajcarii podnoszono przy podobnej dynamice cen - podkreśla Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl.

Reklama

SNB może wziąć przykład z EBC

Historia uczy, że SNB zwykle podążał ze swoimi decyzjami w ślad za posunięciami Europejskiego Banku Centralnego - ruch wykonywał najczęściej kilka miesięcy później. Ekonomiści przewidują, że EBC zacznie podwyżki stóp procentowych w lipcu. Unia Europejska jest głównym partnerem handlowym Helwetów, więc zbytnie umocnienie franka do euro mogłoby pogorszyć konkurencyjność szwajcarskich firm.

Prezes SNB Thomas Jordan oświadczył ostatnio, że jego instytucja prowadzi autonomiczną politykę pieniężną nacelowaną na stabilność cen. To oznacza, że priorytetem dla Szwajcarów stała niska inflacja. Pojawiły się nawet spekulacje, że tym razem SNB może nie czekać na EBC i zacznie podnosić stopy wcześniej.

Główna stopa w Szwajcarii to w tej chwili minus 0,75 proc., co oznacza, że jest najniższa na świecie. Stratedzy banku ING prognozują, że stopy będą podnoszone od września tego roku do marca 2023 roku. Ekonomiści szwajcarskiego banku UBS przewidują, że cykl podwyżek może być dużo dłuższy - zacznie się we wrześniu i potrwa przez rok. Obydwie instytucje zakładają, że SNB w pierwszym kroku podniesie stopy o 25 punktów bazowych.

Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl kreśli scenariusz podnoszenia szwajcarskich stóp procentowych bardzo podobny do zaproponowanego przez analityków ING. Jego zdaniem, między wrześniem 2022 roku a marcem 2023 roku zobaczymy łączny ruch w górę o 75 punktów bazowych.

Problem zadłużonych we frankach

- Niestety, efekty dołączenia Szwajcarii do ogólnoświatowej walki z inflacją dosięgną w Polsce frankowiczów. Należy zapomnieć o znacznie niższym kursie franka w relacji do złotego. W kontekście planowanych ruchów przez SNB najistotniejsza różnica polega na tym, że w tych samych warunkach umocnienie przychodzi frankowi znacznie łatwiej niż słabej, chwiejnej i niezwykle wrażliwej na rynkowe zawirowania polskiej walucie. Niewiele zmienia tu założenie, że cykl podwyższania stóp przez RPP zakończy się na nieporównywalnie wyższym poziomie 7-7,5 proc. i że stopy na tym pułapie zostaną utrzymane przez minimum kilka kwartałów - prognozuje analityk Cinkciarz.pl.

Bartosz Sawicki dodaje jednak, że szansą dla złotego może się stać osiągnięcie porozumienia w sprawie Krajowego Planu Odbudowy i napływ do Polski środków unijnych. Wówczas wzrośnie prawdopodobieństwo, że złoty trochę poprawi swoją pozycję wobec głównych walut zachodnich.

Posiedzenia decyzyjne szwajcarskiego banku centralnego odbywają się co kwartał - najbliższe 16 czerwca, potem we wrześniu, grudniu i marcu. Gdyby SNB zaostrzył politykę monetarną już przy najbliższej okazji (16 czerwca), to dla rynków byłaby to niespodzianka. Kurs franka do złotego zapewne wzrósłby skokowo, ale i tak trzeba zakładać, że jeśli inwestorzy będą przekonani, że SNB podniesie stopy, to nie będą zwlekać z kupowaniem szwajcarskiej waluty i ją umocnią.

Szok na polskim rynku walutowym

Kluczowy dla relacji złotego z walutą Helwetów był "czarny czwartek" 15 stycznia 2015 roku. To właśnie wtedy frank szwajcarski silnie się umocnił względem innych walut, gdyż SNB postanowił porzucić politykę obrony minimalnego kursu wymiany euro na franka. W uzasadnieniu podano, że utrzymywanie sztywnego kursu nie było już uzasadnione z uwagi na znaczące osłabienie euro wobec dolara amerykańskiego, co z kolei przekładało się na nadmierne osłabienie franka wobec waluty USA.

Na polskim rynku walutowym 15 stycznia 2015 roku notowania franka momentalnie wzrosły z 3,55 do około 4,30 zł, a w krytycznym momencie przejściowo sięgnęły nawet 5,20 zł. W latach 2015-16 frank utrzymywał się w okolicach 4 zł. W 2017 roku hossa na rynkach wschodzących tak bardzo umocniła złotego, że frank zszedł do 3,50 zł, co oznacza, że spadał poniżej poziomu sprzed "czarnego czwartku".

Jednak od 2018 roku złoty osłabiał się aż do przełomu lat 2021-22. Globalne spowolnienie gospodarcze skłania kapitał do uciekania do bezpiecznych przystani. Jedną z nich jest waluta Helwetów. Frank podrożał wobec złotego z powodu pandemii, agresja Rosji na Ukrainę oraz polityki Narodowego Banku Polskiego. Nasz bank centralny ma "na sumieniu" interwencje na rynku walutowym, których celem było osłabianie złotego oraz wprowadzenie z opóźnieniem cyklu podwyżek stóp procentowych.

Dzisiaj za franka trzeba płacić kilka groszy mniej niż 4,50 zł. Na początku marca waluta Helwetów zbliżała się do 5 zł, ale to była krótkotrwała, szokowa reakcja na inwazję Rosji na Ukrainę. Potem frank taniał, a po raz pierwszy w okresie wojny spadł poniżej granicy 4,50 zł na początku maja. Proces słabnięcia franka może jednak zostać wyhamowany właśnie z powodu przewidywanego zacieśniania polityki pieniężnej przez SNB.

BNP Paribas idzie pod prąd

Ekonomiści polskiego oddziału BNP Paribas - wbrew opiniom wielu innych instytucji - zakładają, że SNB utrzyma stopy procentowe bez zmian w nadchodzących latach, będzie natomiast posługiwać się interwencjami walutowymi jako głównym narzędziem polityki monetarnej.

BNP Paribas podtrzymuje przedstawione już w kwietniu prognozy dotyczące przyszłych kursów złotego. Bank uważa, że polska waluta jest niedowartościowana i ma szansę wzmacniać się w najbliższych miesiącach. - Spodziewamy się dalszej deprecjacji franka w kierunku 4,30 zł do końca 2022 roku. W perspektywie 12-miesięcznej nie wykluczamy spadków do poziomu 4,29 zł. Nie powrócimy jednak najpewniej do wartości sprzed rozpoczęcia konfliktu na Ukrainie i sprzed skoku inflacyjnego, czyli do 4,25 zł, którą zanotowano na początku lutego - twierdzą analitycy polskiego oddziału BNP Paribas.

Kurs franka nie ma szans na powrót w okolice 4 zł, także dlatego, że w Polsce nie podjęto ostatecznej decyzji w sprawie rozwiązania kwestii kredytów frankowych, co w krótszym horyzoncie pozostaje czynnikiem ryzyka dla złotego.

Jacek Brzeski

Zobacz również:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: inflacja | stopy procentowe | SNB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »