Strajk w Poczcie Polskiej przesunięty. "Uderzyłby przede wszystkim w Kowalskiego"
Jeszcze w listopadzie informowaliśmy o tym, że strajk w Poczcie Polskiej może odbyć się w grudniu br., czyli w "najbardziej gorącym okresie". Tak jednak nie będzie, bo związkowcy zdecydowali o "przesunięciu akcji strajkowej na późniejszy, bardziej odpowiedni termin". - Wbrew pozorom grudzień nie jest dobrym miesiącem. Ten termin uderzyłby przede wszystkim w Kowalskiego - powiedział w rozmowie z Interią Robert Czyż, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty (ZZPP). Biuro prasowe poczty natomiast przekazało w komentarzu przesłanym Interii, że "każdy dzień strajku, tym bardziej w okresie świątecznego szczytu handlowego, spowodowałby trwałe straty finansowe i wizerunkowe dla spółki, zaszkodziłby także samym pracownikom".
Wszystko zaczęło się w październiku. Na posiedzeniu plenarnym Rady Dialogu Społecznego poświęconym sytuacji w Poczcie Polskiej, przewodniczący ZZPP przedstawił wyniki referendum strajkowego, w którym 96 proc. z 34 tys. głosujących pracowników opowiedziało się za rozpoczęciem strajku. Pocztowcy domagają się przede wszystkim podwyżek i zatrzymania planowanych masowych zwolnień. Poczta Polska zatrudnia - przypomnijmy - ok. 62 tys. pracowników.
W listopadzie, mówiąc o możliwym terminie rozpoczęcia strajku, Robert Czyż wskazał w rozmowie z Interią, że "niestety to wszystko zaczyna nam się wpisywać w grudzień, czyli ten taki najbardziej gorący okres". Teraz wiadomo, że plany pocztowców uległy zmianie.
"Organizacja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej oraz Związek Zawodowy Pracowników Poczty informują, że w ramach trwających sporów zbiorowych podjęto decyzję o przesunięciu akcji strajkowej na późniejszy, bardziej odpowiedni termin" - czytamy w komunikacie z 5 grudnia, który w swoich mediach społecznościowych opublikował ZZPP. Dodano, że "decyzja ta wynika z troski o dobro klientów oraz odpowiedzialnego podejścia do realizacji misji społecznej Poczty Polskiej".
W uzasadnieniu decyzji wskazano, że "strajk w grudniu mógłby zakłócić działanie kluczowych usług takich jak wypłaty świadczeń emerytalnych i rentowych". Dodano, że to nie klienci spółki są stroną sporu, a "przesunięcie terminu akcji strajkowej nie oznacza rezygnacji z walki o realizację zgłoszonych postulatów".
Co dalej ze strajkiem w Poczcie Polskiej? Chcąc uzyskać więcej informacji na temat tego, dlaczego związkowcy zdecydowali o przełożeniu strajku, za którym opowiedziało się 96 proc. głosujących, skontaktowaliśmy się z przewodniczącym ZZPP Robertem Czyżem.
- Decyzję o przesunięciu akcji strajkowej podejmowaliśmy po konsultacjach praktycznie od poziomu urzędów pocztowych, czyli od terenu w górę. Nasze zarządy rozmawiały z pracownikami i pytały o ich opinię w tej sprawie. Oczywiście są grupy, które były za tym, żeby strajkować już w grudniu, ale są również takie osoby, które rozumieją sytuację - powiedział.
Robert Czyż zwrócił uwagę na to, że choć Poczta Polska zapowiadała zwolnienia grupowe na 9,3 tys. osób, to po interwencjach związków - na razie - skończyło się na 700 pracownikach. - Jest to jakiś ruch w stronę organizacji i pracowników w osiągnięciu tego porozumienia. Nie ukrywamy, że wypowiedzieli nam Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy (ZUZP) i teraz jesteśmy na etapie rokowań nowego rozwiązania. Przy okazji ZUZP można zamknąć też spór zbiorowy - zauważył nasz rozmówca.
O plan zwolnień w Poczcie Polskiej zapytaliśmy biuro prasowe. "Realizowany przez zarząd Plan Transformacji Poczty Polskiej zakłada zaproponowanie uczestnictwa w Programie Dobrowolnych Odejść około 9300 pracowników Poczty. Założenie to pozostaje bez zmian. Natomiast realizacja programu musi uwzględniać bieżące możliwości spółki, która finansuje PDO z własnych środków i dlatego Program jest wdrażany w etapach. Uruchomiony już pierwszy etap Programu Dobrowolnych Odejść cieszy się dużym zainteresowaniem - na 707 wysłanych do tej pory ofert złożono ok. 500 wniosków o przystąpienie do programu. Kolejny etap PDO ruszy w najbliższych dniach" - czytamy w odpowiedzi.
Zapytaliśmy również o nastroje wśród pocztowców. Czy przełożenie strajku na późniejszy termin nie ostudzi woli ubiegania się o poprawę swoich wynagrodzeń? - Mamy to na uwadze, nie wiemy, jak zakończą się działania pracodawcy, w tym np. negocjacje ZUZP. Cały czas słyszymy o planach transformacji, o różnych zmianach na Poczcie Polskiej, więc możliwe, że ten entuzjazm w przyszłym roku jeszcze wzrośnie - wyjaśnił Robert Czyż. - Wszystko zależy od poszczególnych decyzji zarządu - dodał.
Biuro prasowe poczty w przesłanym nam komentarzu wskazało, że "Poprawa wynagrodzeń i warunków pracy Pocztowców jest jednym z priorytetów przedstawionego przez Zarząd Poczty Polskiej Planu Transformacji, ale koszt realizacji postulatów związkowców wygenerowałby wydatek rzędu 1 miliarda 200 milionów złotych rocznie, na co firmy nie stać".
Powołując się na wypowiedzi niektórych pracowników nasz rozmówca wspomniał m.in. o tym, że niemożliwe byłoby dostarczanie emerytur, przekazów czy nawet kartek świątecznych na tereny wiejskie. - Grudzień może się wydawać idealnym momentem na strajk, bo jest wolumen, ale to jest wolumen indywidualny - kartki, paczki, listy, prezenty - stwierdził Robert Czyż.
- Dlaczego my chcemy na początek roku ewentualnie przesunąć strajk? Bo wtedy mamy bardzo dużo klienta instytucjonalnego. Właśnie wtedy np. urzędy miasta i pracodawcy nadają różne dokumenty, podatki i PIT-y, więc strajk odbija się na państwie, a nie kliencie indywidualnym. U nas zawsze ten początek roku to jest okres, gdzie klient państwowy jest bardzo aktywny - podkreślił. - Wtedy nie uderza w Kowalskiego a w państwo - dodał.
- Wbrew pozorom grudzień nie jest dobrym miesiącem do przeprowadzania strajku. Ten termin uderzyłby przede wszystkim w Kowalskiego, bo np. starsze osoby mają na koniec roku rachunki do opłacenia itd. My też to widzimy, stąd taka decyzja - podsumował nasz rozmówca.
Jeszcze w listopadzie w rozmowie z Interią Robert Czyż zwrócił uwagę na to, że Poczta Polska to potężna firma. Z tego powodu wszelkie procedury dotyczące zorganizowania strajku od strony prawnej muszą być zachowane. - Kroki prawne muszą być dopilnowane, bo jak podał pracodawca, jeden dzień strajku to jest około 30 mln zł straty. To jest ogromna kwota - wyjaśnił przewodniczący ZZPP.
Na tę samą kwotę wskazuje biuro prasowe Poczty Polskiej. "Poczta Polska uznaje za nieodpowiedzialne i godzące w interes Spółki sugestie niektórych przedstawicieli związków o możliwym rozpoczęciu strajku w okresie przedświątecznym. Każdy dzień strajku, tym bardziej w okresie świątecznego szczytu handlowego, spowodowałby trwałe straty finansowe i wizerunkowe dla Spółki, zaszkodziłby także samym pracownikom. Jeden dzień strajku to strata nawet 30 milionów złotych. Dlatego liczymy na rozsądek i odpowiedzialność osób, które swoją medialną aktywnością mogą mieć wpływ na sytuację Poczty Polskiej" - przekazało Interii biuro prasowe Poczty Polskiej. Jednocześnie zapewniło, że "Poczta Polska jest gotowa na różne scenariusze, a kontrakty biznesowe oraz usługi są i będą realizowane niezależnie od decyzji podjętych przez związki zawodowe".
Poczta Polska w pierwszym półroczu tego roku odnotowała ponad 300 mln zł straty, która według obecnego prezesa spowodowana jest błędami i zaniechaniami z poprzednich lat. Poczta Polska to spółka Skarbu Państwa, największy operator pocztowy na rynku krajowym. Zatrudnia ok. 62 tys. pracowników, a jej sieć obejmuje 7,6 tys. placówek, filii i agencji pocztowych w całym kraju.
Olgierd Maletka