Strategia jest wypychana przez ciśnienie wyborcze
Najciekawszą informacją, jaką usłyszeliśmy wczoraj w Pałacu Prezydenckim po posiedzeniu Rady Gabinetowej, była zapowiedź spotkania premierów dziesiątki państw kandydujących do Unii Europejskiej. Jego gospodarzem ma być pod koniec przyszłego tygodnia Leszek Miller.
Poza tym prezydent i premier wyrazili wolę uzgodnienia terminu referendum unijnego oraz postawili kilka słusznych tez na wysokim poziomie ogólności. Aleksander Kwaśniewski ogłosił przerwę w posiedzeniu RG i zapowiedział jego kontynuację za kilka tygodni.
Brakowi konkretów właściwie nie powinniśmy się dziwić. Radę Gabinetową tworzy Rada Ministrów obradująca pod przewodnictwem prezydenta RP, ale nie ma ona kompetencji rządu. Zgodnie z Konstytucją zwoływana jest "w sprawach szczególnej wagi". Z całą pewnością do takich należy temat wczorajszego posiedzenia - strategia dla Polski po wejściu naszego kraju do UE. Jest on jednak tak obszerny, że niemożliwy do załatwienia w dwugodzinnej dyskusji - co się wczoraj okazało. Gabinetowa debata miała być oderwana od bieżących problemów rządzenia. Głowa państwa i ministrowie próbowali trochę oderwać się od rzeczywistości i pomyśleć przyszłościowo. Ale teraźniejszość nie dawała za wygraną...
Kończąc konferencję prasową - zdominowaną pytaniami dotyczącymi wyborów samorządowych - prezydent Aleksander Kwaśniewski podzielił się refleksją, że oto znowu sprawy bieżące pozostawiły w cieniu sprawy strategiczne. Ale mediom naprawdę trudno się dziwić, skoro prezydent i premier sami koncentrują się na doraźnych potrzebach politycznych ich formacji. Podzielili między siebie większe miasta i rozjeżdżają się po kraju (nie zapominając o dogrywce w stolicy), aby przed drugą turą wesprzeć SLD-owskich kandydatów na prezydentów miast. Leszek Miller postanowił wesprzeć partyjną sprawę w Łodzi oraz w Przemyślu, Wrocławiu i Białymstoku. Ma taki obowiązek jako przewodniczący SLD. Ale głowa państwa wyprawy w przedwyborczym tygodniu do Szczecina (wczoraj) i Rzeszowa (jutro) naprawdę mogłaby sobie darować.
Prezydent słusznie wytknął Grzegorzowi Kurczukowi, lubelskiemu "baronowi" SLD, że jako minister sprawiedliwości, "zakłada opaskę (Temidy) na oczy i potem gdy szuka, to szuka trochę po omacku" (chodzi o wojewódzki kontrakt z Samoobroną). Wypada dodać, że polityczne ciśnienie skraca europejskie horyzonty nie tylko pojedynczemu ministrowi.