Sudan Południowy: Z budżetu nowego państwa wyparowały 4 miliardy dolarów

Prezydent Sudanu Południowego Salwa Kiir poinformował w liście do miejscowych polityków, że z budżetu Sudanu Południowego wyparowały 4 mld dolarów, i obarczył odpowiedzialnością za to żyjących w luksusie przedstawicieli władz.Sudan Południowy:

"W budżecie brakuje około 4 mld dolarów, które najprawdopodobniej zostały skradzione przez obecnych i dawnych urzędników" - podała we wtorek agencja Reutera, powołując się na list prezydenta skierowany do 75 najważniejszych przedstawicieli życia politycznego w Sudanie Południowym.

"Walczyliśmy o wolność, równość i sprawiedliwość, wielu naszych przyjaciół podczas tej walki straciło życie. Teraz, kiedy mamy władzę, zapomnieliśmy, o co walczyliśmy i zaczęliśmy się bogacić kosztem naszych ludzi" - można przeczytać w liście z 3 maja, w którym prezydent zaoferował również amnestię dla tych, którzy dobrowolnie oddadzą skradzione pieniądze.

Reklama

Większość wyprowadzonych z budżetu pieniędzy zainwestowano poza granicami kraju lub ulokowano na zagranicznych kontach.

Sudan Południowy oddzielił się od Północy w lipcu 2011 roku, w wyniku rozmów pokojowych, które zakończyły trwającą 22 lata wojnę domową. Zginęło w niej ponad 2,5 mln ludzi. Republika Sudanu Południowego to najmłodsze i jedno z najsłabiej rozwiniętych państw na świecie.

- Ile ukradli? Nie wyobrażam sobie takiej kwoty. W życiu raz może widziałem dwa-trzy dolary w banknotach i nie były one moje - dziwi się w rozmowie z żołnierz armii rządowej (SPLA), który wolał pozostać anonimowy. - Mój żołd to 600 funtów południowosudańskich miesięcznie (ok. 120 dolarów). Moja żona niedawno urodziła dziecko. Musiałem odesłać ich na wieś, ponieważ w stolicy ta suma nie starcza na zakup jedzenia, a dziecko musi być zdrowe i czyste. Nie starcza na mydło i lekarstwa. Jak tak dalej pójdzie to kiepsko to widzę - zakończył.

Armia Sudanu Południowego to znacznie ponad 200 tys. słabo opłacanych żołnierzy.

Gospodarka kraju pogrąża się od stycznia, kiedy to rząd w Dżubie postanowił zakręcić kurek z ropą ze względu na spór z rządem w Chartumie o wysokość opłat za korzystanie z rurociągu. Mimo że rząd przyjął budżet kryzysowy, w kraju brakuje twardej waluty, a inflacja sięgnęła 80 procent. Ceny żywności wzrosły prawie o 30 procent. Przykładowo cena wiadra cebuli w przeliczeniu na złotówki wzrosła z 50 do 120 złotych.

Najmłodsza stolica świata rozrasta się w szybkim tempie. Codziennie powstają nowe wille, banki, hotele i kliniki, jednak na korzystanie z tych usług stać nielicznych. W drogich restauracjach codziennie przesiaduje elita kraju, która porusza się luksusowymi samochodami terenowymi, choć w porze deszczowej większość kraju odcięta jest od świata ze względu na brak przejezdnych dróg.

Z raportu opublikowanego w zeszłym tygodniu przez Instytut Badawczy Sudanu Południowego wynika, że jedynie 16 procent państwowego budżetu wydano poza stolicą tego kraju.

Mimo że w kraju większość ziem to żyzne gleby nadające się doskonale pod uprawę, prawie wszystkie produkty sprzedawane na największym targu stolicy Konyo pochodzą z krajów sąsiednich. Ponad połowa mieszkańców Południa uzależniona jest od dostaw żywności pochodzących z organizacji zajmujących się pomocą humanitarną.

- To jakiś absurd, ludzie uzależnili się od pomocy humanitarnej, zamiast uprawiać czekają na transporty - powiedział farmer Samuel Lotti. - Organizacje międzynarodowe też nie pomagają nam się rozwijać. Rozleniwiają ludzi. Tracą wielkie pieniądze na kursy rolnicze, z których nic nie wynika. Tym musi się zająć rząd, politycy muszą przestać gadać i zacząć coś robić. Pasą swoje brzuchy i zajmują się robotą papierkową, prosząc o więcej pieniędzy - uważa.

Tymczasem pieniądze znikają z powodu rozbudowanej biurokracji. - To kolosalne sumy - powiedział dziennikarzom w poniedziałek minister informacji Barnaba Marial, który uważa, że ponad połowa z 4 mld dolarów, które wyparowały z budżetu państwa, ma związek z tzw. aferą sorgo. Polegała ona na tym, że gigantyczna ilość żywności przeznaczonej dla potrzebujących mieszkańców kraju nigdy do nich nie dotarła.

Trudno dokładnie określić, ile pieniędzy wyparowało z budżetu państwa. Straty mogą sięgać jednej trzeciej wszystkich zysków z ropy naftowej, którą Południowy Sudan eksportował od 2005 roku, inkasując z Chartumu 2 mln dolarów rocznie.

Oba kraje prowadzą rozmowy pokojowe, które mają zakończyć walki w rejonach granicznych i wyjaśnić takie kwestie, jak demarkacja granic, podział zysków z ropy naftowej i przynależność spornych rejonów. Jeśli tak się nie stanie, obu krajom grożą międzynarodowe sankcje.

W wojnie domowej między muzułmańską północą a chrześcijańsko-animistycznym południem Sudanu zginęło ponad 2,5 mln ludzi, a ponad 4 mln zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów.

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

PAP
Dowiedz się więcej na temat: dolar | nowe państwo | Budżet | miliardy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »