Świadek koronny
Rozmowa z komisarzem dr. Zbigniewem Rau z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu
- Instytucja ta jest niezbędna w polskim systemie prawnym, jeśli chodzi o zwalczanie przestępczości zorganizowanej. Oczywiście w trakcie jej stosowania zostały popełnione jednostkowe błędy - jednak to zdarza się w przypadku nowych instytucji prawnych, które dopiero wchodzą w życie.
Trzeba jednak pamiętać, że jest to środek wyjątkowy, który powinien być stosowany w wyjątkowych sprawach. W 2000 i 2001 r. instytucja ta, w mojej ocenie, była zbyt często stosowana, a ranga spraw, w których wykorzystywano świadka koronnego, była zbyt niska.
Status świadka koronnego wiąże się z otrzymaniem abolicji, czyli niekaralności za swoje czyny. Trzeba zawsze rozważyć, czy korzyści, które odniesie społeczeństwo, są większe niż skazanie przestępcy
Należy pamiętać, że oceniając zeznania świadka koronnego, trzeba wykazać się dużą dozą ostrożności. Zeznania świadka koronnego winny umożliwić przede wszystkim znalezienie innych dowodów - ma to być takie potwierdzenie zwrotne. Natomiast niewłaściwe jest opieranie się tylko i wyłącznie na zeznaniach świadka koronnego. Taka sytuacja nie może mieć miejsca.
Czy bez świadka koronnego organy ścigania byłyby dzisiaj bezradne?
- Największym sukcesem tej instytucji jest dezorganizacja zorganizowanej przestępczości w Polsce, wytworzenie pewnego niepokoju wśród przestępców. Kiedyś członek grupy przestępczej nie mógł uzyskać statusu świadka koronnego, w związku z czym te organizacje działały trochę inaczej. Teraz istnieje w nich duża niepewność, gdyż zawsze może się okazać, że jeden z jej członków może uzyskać status świadka koronnego.
Ponadto funkcjonowanie instytucji świadka koronnego naruszyło zasady funkcjonowania wielu zorganizowanych grup przestępczych w Polsce. Dane są jednak poufne. Z rozpoznania wynika jednak, że obecnie tych grup jest ok. 30 proc. mniej niż w ubiegłym roku.
Kolejnym sukcesem jest poznanie wewnętrznych mechanizmów przestępczości zorganizowanej poprzez zeznania świadków koronnych nie tyko w indywidualnych sprawach. Oni pokazują cały mechanizm funkcjonowania przestępczości zorganizowanej, jest to bardzo ważne w zakresie strategicznego planowania zwalczania tego rodzaju przestępstw.
Ustawa o świadku koronnym zaczęła, co prawda, obowiązywać od czerwca 1997 r., jednak pełne zastosowanie tej instytucji w praktyce rozpoczęło się dopiero w 1999 r., czyli jest to historia pięciu, a nie siedmiu lat.
Przeciwnicy tej instytucji twierdzą, że status świadka koronnego nadawany jest zbyt lekką ręką, co prowadzi potem do wielu nieporozumień.
- Jestem związany ustawą o ochronie informacji niejawnej i nie mogę ujawnić liczby osób, którym przyznano status świadka koronnego. Mogę jednak powiedzieć, że tych świadków jest ciągle mniej niż 90. Czy można w tym przypadku mówić o lekkiej ręce?
Zgadzam się natomiast, że w pewnym momencie policja i prokuratura poszły za szeroko i być może dlatego w przypadku 10-15 proc. osób status ten został przyznany w nie do końca przemyślany sposób. Zapewniam jednak, że instytucja ta jest ciągle udoskonalana i w najbliższych latach powinna być stosowana skuteczniej i rzadziej.
Kilka tygodni temu w Katowicach został zatrzymany świadek koronny, który chciał wymusić zmianę zeznań na innym świadku. Czy tego typu sytuacje nie podważają wiarygodności tej instytucji?
- Niestety, tak. W takim przypadku jak w Katowicach należy rozważyć możliwość cofnięcia statusu świadka koronnego tej osobie. Chociaż z drugiej strony przykład katowicki jest o tyle inny, że świadek został aresztowany i będzie odpowiadał karnie. Nie ulega jednak wątpliwości, że tego typu wydarzenia podkopują zaufanie do tej instytucji i warto się w tym konkretnym przypadku zastanowić, czy typowanie kandydata na świadka koronnego było właściwe.
Błędy zdarzają się i na pewno część świadków nie jest godna tego statusu, ale z drugiej strony nie jest to argument, żeby zlikwidować całą instytucję.
Można powiedzieć, że instytucja świadka to taki stan wyższej konieczności w prawie karnym. W tym przypadku poświęcane jest pewne dobro, jakim jest zasada legalizmu, czyli bezwzględne ściganie wszystkich wykroczeń przeciwko prawu, z drugiej jednak strony możemy pociągnąć do odpowiedzialności karnej sprawców najgroźniejszych przestępstw.
Tej instytucji bardzo nie lubią adwokaci, którzy uważają, że ogranicza prawo do obrony drugiej strony procesu. Czy rzeczywiście tak jest?
- Instytucja ta jest nielubiana, ponieważ jest skuteczna. Argument o ograniczeniu prawa do obrony uważam za nietrafiony. Występuje w tym przypadku ewidentna kontradyktoryjność sporu, czyli bezpośredni kontakt ze świadkiem na sali rozpraw, czego nie ma np. przy świadku incognito. Świadkowi koronnemu można zadawać pytania wprost podczas rozprawy. Jest jawnym świadkiem dla stron, jedynie publiczność rozprawy jest wyłączona. Dlatego nie wiem, gdzie tu ograniczenie prawa do obrony.
? Ostatnio podejmowano próby uczynienia świadkami koronnymi osób zamieszanych w duże afery gospodarcze - Grzegorza Wieczerzaka i Marka Dochnala. Czy ta instytucja nie może być wykorzystywana do ucieczki od odpowiedzialności?
- Te osoby nie dostały statusu świadka koronnego mimo pewnych działań w tym kierunku.
Czy jest to ucieczką od odpowiedzialności? W pewnym sensie tak. Przyznanie tego statusu wiąże się z otrzymaniem abolicji, czyli niekaralności za swoje czyny.
Jednak w tym przypadku zawsze trzeba rozważyć, czy korzyści, które odniesie społeczeństwo, wymiar sprawiedliwości i organy ścigania, nie są większe niż skazanie tylko jednego przestępcy.
Trzeba jednak pamiętać, że instytucja świadka koronnego nie jest dla wszystkich. Takiego statusu nie mogą otrzymać osoby, które popełniły zabójstwo, jak również osoby, które kierowały lub organizowały grupy przestępcze. W tym przypadku byłoby to poświęcenie zbyt wielkiego dobra.
Czy nadanie statusu świadka koronnego takim osobom, jak Dochnal czy Wieczerzak mogło przyczynić się do sprawniejszego rozwiązania wielkich afer gospodarczych?
- Nie sądzę, żeby była to instytucja, którą można byłoby stosować w tak medialnie nagłośnionych sprawach. Ta instytucja wymaga bezstronnej oceny materiału dowodowego. W przypadku takich afer jak np. PZU nie byłoby to dobre rozwiązanie.
W tych przypadkach najlepszym rozwiązaniem jest mimo wszystko komisja śledcza, której działanie, mimo dużych niedociągnięć proceduralnych oraz licznych uwag krytycznych, skutecznie ujawnia ciemne mechanizmy sprawowania władzy i biznesu.