Świat podąża za Chinami
Należący do Ludowego Kongresu Narodowego premier Chin Wen Jiabao ogłosił niedawno w Pekinie, że tamtejszy rząd prognozuje niższy docelowy poziom wzrostu gospodarczego (7,5 proc. wobec przedstawianych w ostatnich planach 5-letnich 8 proc.).
Chińscy decydenci zamierzają położyć większy nacisk na "harmonię społeczną", czyli de facto opiekę społeczną. Co ważne, Jiabao oznajmił, że rząd zamierza:
- zwiększyć nakłady na opiekę społeczną oraz zarobki klasy średniej i niskiej,
- rozwinąć program dotacji dla rolnictwa. Niemal 50 proc. z 1,3 mld obywateli Chin żyje w rejonach utrzymujących się z rolnictwa (źródło: China Digital Times).
Takie zapowiedzi mają daleko idące konsekwencje. Według analityka Credit Suisse Donga Tao, oznaczają one koniec złotego wieku:
- inwestycji infrastrukturalnych,
- boomu eksportowego,
- hossy na rynku nieruchomości mieszkaniowych.
W opublikowanym w lutym raporcie pt. China 2030: Building a Modern, Harmonious, and Creative High-Income Society, Bank Światowy poruszył podobne kwestie. Wygląda na to, że tezy zawarte w raporcie znalazły uznanie chińskich elit. Dotyczą one m.in.:
- przeprowadzenia reform strukturalnych, aby wzmocnić fundamenty dla gospodarki rynkowej,
- przyspieszenia tempa innowacji i stworzenia otwartego systemu innowacyjności,
- wsparcia inicjatyw proekologicznych,
- rozwoju i promocji ogólnodostępnej opieki społecznej,
- wzmocnienia systemu fiskalnego,
- budowania obopólnie korzystnych relacji z innymi państwami.
Od dna kryzysu na przełomie 2007/2008 do 2010, 50 proc. światowego wzrostu gospodarczego wypracowały Chiny. Zeszłoroczne podwyżki bankowych rezerw obowiązkowych nader negatywnie odbiły się zarówno na rynkach wschodzących jak i na rentowności akcji na całym świecie.
W tym roku rynki oczekują nieco niższego wzrostu gospodarki chińskiej. Jednak inflacja pozostaje wysoka, pomimo prób zbicia jej poniżej 4 proc. Kolejną problematyczną kwestią jest dość zaawansowana bańka na rynku nieruchomości. Podczas mojej niedawnej wizyty w Chinach zauważyłem, że w Pekinie nawet sekretarki mają po kilka apartamentów na wynajem.