Świat się zmienia. USA dołączają do tego samego wyścigu co UE

„Zielony Ład” to projekt cywilizacyjnej zmiany zainaugurowany przez Unię Europejską. Śladem koncepcji wymyślonej w Europie zaczyna iść cały świat. Nie za bardzo wiadomo, dlaczego Polska opiera się wciąż „zielonej” transformacji gospodarki, a nawet nie sięga po przeznaczone na nią fundusze Unii Europejskiej.

- Musimy czynić pewnego rodzaju wyjątki od tego dogmatu jakim jest polityka klimatyczna - mówił podczas XV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii.

Nie wiemy jakie wyjątki minister miał na myśli, i w jaki sposób Polska będzie się chciała dalej dystansować wobec europejskiej polityki klimatycznej. Najważniejsze jest jednak to, jaką ta polityka proponuje zmianę, bo jest ona kolosalna i przełomowa. To zmiana o charakterze cywilizacyjnym i jest początkiem budowy nowej gospodarki i stopniowym zastępowaniu tą nową tej, która działa oparta o ten sam paradygmat od kilkuset lat.

Reklama

Jerzy Buzek, poseł do Parlamentu Europejskiego, były przewodniczący PE i były premier próbuje to wytłumaczyć. Ok. 300 lat temu rozpoczęła się pierwsza rewolucja przemysłowa, która po raz pierwszy tak całkowicie i tak radykalnie zmieniła świat. Dźwignią tej zmiany była rabunkowa eksploatacja zasobów Ziemi, bo wszystko zaczęło się od maszyny parowej napędzanej najpierw drewnem, a potem - węglem. Przez niemal trzy stulecia mało kto zdawał sobie sprawę z tego, jakim kosztem nasza cywilizacja się rozwijała się. Jej umownym symbolem dla konsumentów stał się w końcu silnik ochrzczony nazwiskiem Rudolfa Diesla.

Jerzy Buzek dodaje, że "Zielony Ład" wynika z poczucie odpowiedzialności za następne pokolenia, a także poczucia sprawiedliwości, bo zmiany mogące doprowadzić do katastrofy naszego gatunku zaczęły się na naszym kontynencie. A z drugiej strony, gospodarki wysoko rozwiniętych krajów potrzebują inwestycji. Dlaczego? Bo inwestycje nie tylko mogą stać się dźwignią rozwoju, ale też rozwoju zrównoważonego, czyli takiego, gdzie sukces jest bardziej sprawiedliwie dzielony. Ma to zastąpić aktualny paradygmat, według którego "zwycięzca bierze wszystko".

Świat naśladuje unijny "Zielony Ład"

Znaczenie zielonej transformacji, a zwłaszcza podstawy gospodarki, jaką jest energia, zrozumiała jako pierwsza Unia Europejska, tworząc "Zielony Ład" i przeznaczając 30 proc. z ponad biliona euro budżetu na lata 2021-27 na transformację energetyki. Do tego dochodzi jeszcze 750 mld euro z Funduszu Next Generation EU.

- Ogromną zaletą Unii jest to, że kiedy pojawia się kryzys udaje się nam zareagować w sposób szybki, zdecydowany i zrównoważony. W 2020 roku w krótkim czasie, w ciągu kilku tygodni ustaliliśmy budżet i wypracowaliśmy Fundusz Next Generation EU żeby budować bardziej odporną gospodarkę europejską - mówił Johannes Hahn, komisarz Unii Europejskiej ds. budżetu i administracji.

Nie minęło dużo czasu, a w ślad za Unią poszły USA uchwalając Inflation Reduction Act o wartości 369 mld dolarów. To także pieniądze przeznaczone w dużej części na "zieloną transformację" energetyki oraz cyfryzację gospodarki, miedzy innymi budowę fabryk mikroprocesorów, żeby uniezależnić gospodarkę od ich importu z Azji.  

- Dziś Amerykanie dołączają 369 mld dolarów do tego samego wyścigu - powiedział Jerzy Buzek podczas jednej z kongresowych debat.

- USA próbują dotrzymać nam kroku (...) Inflation Reduction ma naturę bardzo protekcjonistyczną, co stoi w sprzeczności z naszą wizją wolnego handlu - dodał Johannes Hahn.

Czemu Polska nie chce dołączyć na 100 proc.?

Czemu zatem Polska nie chce dołączyć do cywilizacyjnej zmiany? Rząd zdaje się uważać, że jest to coś, co nas obciąża, ale jego przedstawiciele sami przyznają, że są międzynarodowe przedsiębiorstwa, które rozważają wycofanie się z Polski, dlatego że w produkowanej u nas energii jest zbyt mało "czystej", czyli z odnawialnych źródeł.

Tymczasem jednak założenie jest takie, że pieniądze publiczne nie są odpowiedzialne za przeprowadzenie energetycznej transformacji, bo wiadomo - ich będzie za mało. Pieniądze publiczne to tylko pierwszy krok, który ma obniżyć ryzyko i koszty zaangażowania sektora prywatnego.      

Oprócz pieniędzy publicznych, a więc z budżetu Unii czy Next Generation EU dostępne jest także finansowanie instytucji publicznych takich jak Europejski Bank Inwestycyjny. Wszystko to razem służy montowaniu finansowania inwestycji, które powinny dzięki takim zachętom przyciągać kapitał prywatny. 

- Pozyskujemy kapitał na rynku niskim kosztem i odpożyczamy, żeby finansować strategiczne projekty Unii. Bank jest po to, żeby redukować ryzyko (...) jego rolą jest wypełnić lukę finansowania i obniżać ryzyko po stronie przedsiębiorców. Występujemy, jako ktoś, kto uzupełnia wkłady i czekamy na kapitał prywatny - mówiła Teresa Czerwińska wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego, dodając, że finansowanie banku wyniesie 30 mld euro w ciągu pięciu lat na uzupełniania programu RePower EU.

Zmiana mentalności rządzących następuje powoli, a jednak pojawiają się obiecujące akcenty. Minister Waldemar Buda mówi o tym, że polskiej gospodarce potrzebni są "pracownicy z zewnątrz". 

- (...) każdy kraj o takiej demografii jak Polska musi pozyskiwać pracowników z zewnątrz (...) Otworzyliśmy się na imigrację i na to, że powinniśmy poszukiwać pracowników z zewnątrz - zadeklarował minister podczas Kongresu.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: UE | USA | zielony ład | EBI | zielona transformacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »