Światu grozi kryzys żywnościowy? Od drogiej sałaty po zakaz eksportu makaronu - tak kolejne kraje walczą z niedoborami

Inflacja, wzrost cen żywności, wojna w Ukrainie i blokowanie tam przez Rosjan milionów ton zboża - to niektóre przyczyny rwania się na świecie łańcuchów dostaw żywności. Najpierw odczuwały je najbiedniejsze kraje, teraz problemy zaglądają już do Europy. Do Polski jeszcze nie. - Kraj ma nadwyżki produkcji - zapewnia Interię Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ).

Niemiecka sieć supermarketów Rewe przed kilkoma dniami poprosiła klientów aby ograniczyli zakupy podstawowych produktów. Poinformowała, że z działu tzw. “krytycznej żywności", czyli takiej bez której nie można obyć się każdego dnia - mąki, makaronu czy ryżu - podczas zakupów wolno im nabyć nie więcej niż po jednym opakowaniu. Na wywieszonych w sklepie kartkach administracja sieci dyskontów uzasadniła, że ograniczenia wynikają z problemów z łańcuchem dostaw, które dotykają kontynent europejski. Informację o ograniczeniach zawiesił w Twitterze jeden z kupujących, który sfotografował zdjęcia kartek z odezwami do klientów. Sieć nie skomentowała wydarzenia. 

Reklama

Kapusta to nie sałata, ale...

Problemy z zaopatrzeniem ma też australijska sieć KFC. W tym tygodniu brytyjska rozgłośnia radiowa BBC poinformowała, że sieć została zmuszona do serwowania hamburgerów z cebulą, pomidorem i kapustą zamiast sałaty. Przyczynę zmiany w KFC uzasadnili sami użytkownicy mediów społecznościowych. Udostępnili zdjęcia sałaty, której główka kosztuje średnio 10 dolarów australijskich, czyli około 7,2 dolara amerykańskiego. Internauci przypomnieli, że jest to trzykrotnie drożej niż zwykle. Przyczyną wzrostu cen warzyw i owoców jest przede wszystkim inflacja. W ciągu roku podrożały one o ponad 12 proc. - wynika z najnowszych danych dotyczących indeksu cen towarów i usług.

Polsce nie grozi reglamentacja

W Polsce nic nie wskazuje na to, żeby kraj miał popaść w kryzys żywnościowy albo by trzeba było reglamentować produkty żywnościowe. - Mamy sporą nadwyżkę produkcji żywności, 40-procentową, bo tyle mniej więcej eksportujemy - zapewnia Interię Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ). Dodaje, że w sklepach mogą wystąpić chwilowe niedobory, np. oleju słonecznikowego, bo jego w tej chwili najbardziej brakuje. - Natomiast nie sądzę, żeby ktoś musiał reglamentować mąkę bądź inne, podstawowe produkty - przekonuje wiceprezes PFPŻ. Jego zdaniem, do takiej sytuacji może dojść tylko wtedy, kiedy rosyjskiej propagandzie uda się wywołać panikę wśród konsumentów. - Ale wydaje mi się, że przez długie miesiące skutecznie się opieramy się takiej propagandzie. Polacy spokojnie podchodzą do dostępności produktów żywnościowych w sklepach, zwłaszcza że widzą, że nie brakuje ich na półkach - podkreśla Andrzej Gantner. 

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Inflacja i wojna. Świat przed wizją głodu

Zdaniem wielu ekspertów i organizacji międzynarodowych, jedną z najważniejszych przyczyn przerw w łańcuchach dostaw są konsekwencje trwającej w Ukrainie wojny. Według Ministerstwa Polityki Agrarnej i Żywności tego kraju, agresor blokuje tam około 20 milionów ton zboża. W 2021 roku kraj miał rekordowe zbiory - 86 miliony ton w tym ponad 32 miliony ton pszenicy. Większość swojej produkcji Kijów, podobnie jak Moskwa eksportowały do Europy, Afryki i Chiny. Przed przerwami w dostawach i wizją głodu ostrzegała w maju Komisja Europejska. Namawiała do stworzenia “korytarzy solidarnościowych", którymi będzie wywożone zboże, przede wszystkim do krajów najbardziej zagrożonych niedoborami.  

Jak niedawno przypomniał Bank Światowy, Rosja i Ukraina odpowiadają za 29 proc. globalnego eksportu pszenicy i należą do największych eksporterów tego towaru. Oba kraje znajdują się też w pierwszej piątce światowych eksporterów zbóż i nasion oleistych, takich jak jęczmień, kukurydza, słonecznik i olej słonecznikowy. Jeden jest ogarnięty wojną a drugi wstrzymał eksport cukru, nasion słonecznika, pszenicy, żyta, jęczmienia i kukurydzy. A wszystkie te braki - uzasadniają eksperci - zagrażają bezpieczeństwu żywieniowemu i ograniczeniu produkcji między innymi mąki, oleju czy makaronu. 

Coraz więcej krajów zakazuje eksportu

Aby odsunąć wizje głodu coraz więcej krajów nie pozwala na eksport żywności. W maju decyzję taką podjęły Indie, które zabroniły wysyłania do innych państw pszenicy. W wydanym wtedy komunikacie rząd w Delhi uzasadnił, że wprowadził zakaz "w celu zarządzania ogólnym bezpieczeństwem żywnościowym kraju". Podobną decyzję podjęła Indonezja, która ograniczyła eksport oleju palmowego. Kraj ten odpowiada za ponad połowę jego światowej produkcji. Podobnie jak Indie, Indonezja też uzasadniła decyzję potrzebą zapewnienia dostępności żywności społeczeństwu, po tym jak wzrost cen osiągnął na świecie rekordowy poziom. 

W ślady obu krajów poszły kolejne, Turcja zakazała eksportu wołowiny, baraniny, masła i olejów spożywczych. Serbia nie eksportuje mąki, pszenicy, kukurydzy i oleju. Argentyna nie wysyła do innych krajów oleju sojowego i mączki sojowej. Algieria nie sprzedaje makaronu, pochodnych pszenicy, oleju roślinnego i cukru. A Egipt - kraj, który niedawno przyznał, że kończą mu się zapasy mąki - zakazał eksportu nie tylko kukurydzy i pszenicy ale też oleju roślinnego, soczewicy, makaronu i fasoli. 

Ewa Wysocka

Zobacz również:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: żywność | ceny żywności | kryzys żywnościowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »