Sytuacja w gospodarce? Nie ma powodów, żeby otwierać szampana. Dosłownie
Jeśli w ostatnich czasach macie poczucie, że sytuacja społeczno-gospodarcza jest napięta i nie ma się z czego cieszyć, nie jesteście osamotnieni. Ludzie na całym świecie myślą podobnie i nie mają ochoty świętować. Tak przynajmniej uważają producenci jednego z luksusowych alkoholi. "Sytuacja geopolityczna i makroekonomiczna nie daje ludziom powodów do otwierania szampana" - wskazuje jeden z jego głównych producentów.
Sprzedaż szampana w pierwszej połowie 2024 roku zanotowała wyraźny spadek. Była mniejsza o 15 proc. niż przed rokiem - wynika z danych francuskiego Comité Champagne, organizacji zrzeszającej producentów szampana. O tyle też spadła sprzedaż tego alkoholu odnotowana przez koncern LVMH.
To firma należąca do jednego z najbogatszych ludzi na świecie, Bernarda Arnault. W jej portfolio znajdują się nie tylko firmy takie jak Dior, Louis Vuitton czy Tiffany & Co. Firma jest też właścicielem dwóch znanych marek szampana: Moët & Chandon oraz Dom Pérignon.
Dyrektor finansowy firmy Jean-Jacques Guiony spadek sprzedaży szampana kładzie na karb kiepskiej sytuacji w polityce i gospodarce. - Szampan jest ściśle związany ze świętowaniem i szczęściem - powiedział pod koniec lipca podczas konferencji dotyczącej wyników finansowych firmy na początku tego tygodnia. - Być może obecna sytuacja globalna, czy to geopolityczna, czy makroekonomiczna, nie skłania ludzi do radości i otwierania butelek szampana - dodał.
Podobnych przyczyn obecnego stanu rzeczy upatruje David Chatillon z Comité Champagne. Jak wskazywał w opublikowanym niedawno raporcie, jego zdaniem "słaby globalny kontekst geopolityczny i gospodarczy oraz powszechna inflacja ciążą na konsumpcji gospodarstw domowych".
Przeczucia branży mogą nieco zaskakiwać w kontekście tego, że przed ostatnie miesiące mieliśmy raczej do czynienia ze światowym spadkiem inflacji. Ale w ostatnim czasie ten trend wydaje się hamować - wskazuje w opublikowanym w połowie lipca raporcie Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW). Wcześniejszy wzrost kosztów życia mógł jednak zmienić nawyki konsumentów, którzy mogli rezygnować z niektórych zakupów nawet, gdy wzrost cen się zatrzymał.
Jeśli chodzi o gospodarkę, MFW przewiduje, że w 2024 roku globalny wzrost PKB wyniesie 3,2 proc. To nieco więcej niż organizacja spodziewała się pod koniec ubiegłego roku. Wtedy MFW przewidywał, że wyniesie 3 procent. Ale wynik za 2024 rok ma być nieco niższy niż ubiegłoroczne 3,3 proc. wzrostu gospodarczego w skali świata. "Światowa gospodarka jest w lepkim punkcie" - komentują analitycy MFW. Można to interpretować w ten sposób, że ciężko będzie jej się oderwać od tego, co jest teraz i odbić.
Do tego sytuacja jest bardzo zróżnicowana w poszczególnych regionach świata. Rozwinięte gospodarki Zachodu - najwięksi konsumenci dóbr luksusowych jak szampan - maja notować wzrost na poziomie średnio 1,7 proc. Światowy wzrost PKB będą w 2024 roku ciągnąc Indie (7 proc.) i Chiny (5 proc.).
Ten drugi kraj jest ważnym rynkiem zbytu dla towarów luksusowych i koncernu LVMH. Ale ostatnio jego konsumpcja, jeśli chodzi o tego typu import, hamuje. Dołożyć się może do tego napięta sytuacja między Chinami a UE. Rząd w Pekinie wskazywał, że w toczącym się konflikcie celnym, który zaczął się od elektryków, ucierpieć mogą też producenci win.
W Polsce ekonomiści też ostatnio mało entuzjastycznie oceniają sytuację w gospodarce. Jak opisywaliśmy w Interii, ostatnio wprost wyrażali to ekonomiści Pekao SA. Na początku lipca podtrzymali oni swoją prognozę prognozę PKB na ten rok w wysokości 3 proc. Odnosząc się do bardziej optymistycznych prognoz, które wskazywał na wzrost w tempie 3,5 proc., skomentowali, że "nie dożyją do końca tego miesiąca".
Najnowszym ciosem dla gospodarczego optymizmu okazały się dane o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej oraz budowalnej w czerwcu 2024 roku. Jak wskazali ekonomiści Credit Agricole, stanowią one "znaczące ryzyko w dół" dla prognozy banku, zgodnie z którą w II kwartale tempo wzrostu PKB w Polsce miało wynieść 2,5 proc. rok do roku. "Tym samym nasza prognoza wzrostu gospodarczego na cały 2024 roku (2,8 proc. rok do roku) również obarczona jest istotnym ryzykiem w dół" - dodali.
Martyna Maciuch