Szpitale przejdą w obce ręce?

Prezydent chce, aby Polacy w referendum wypowiedzieli się w sprawie prywatyzacji ochrony zdrowia, do której - według Lecha Kaczyńskiego - zmierza rząd. Politycy koalicji rządowej krytykują propozycję prezydenta. Według nich rząd nie chce prywatyzacji i referendum jest bezzasadne.

Premier Donald Tusk zapewnił we wtorek, że jego rząd nie chce prywatyzacji, tylko komercjalizacji szpitali - czyli przekształcania ich w spółki prawa handlowego. Rząd - mówił premier - chce nadać szpitalom "realnego właściciela", jakim będą samorządy. - Nie sądzę, żeby co do tego było potrzebne referendum - dodał Tusk. Natomiast zdaniem prezydenta złożone w Sejmie przez koalicję rządową projekty ustaw zdrowotnych zmierzają właśnie do prywatyzacji. Lech Kaczyński powiedział w wieczornym wystąpieniu w TVP, że ochrona zdrowia "jest ostatnią dziedziną życia społecznego, w której miałyby obowiązywać zasady wolnego rynku".

Reklama

Prezydent podkreślił, że zawsze był przeciwny prywatyzacji w ochronie zdrowia i zapowiadał, że zawetuje przewidujące ją ustawy. Dodał, że szanuje poglądy "rządzących Polską liberałów", ale się z nimi nie zgadza. W tej sytuacji - według prezydenta - rozsądnym rozwiązaniem jest zapytanie obywateli, czy chcą prywatyzacji ochrony zdrowia. Zgodnie z konstytucją prezydent ma prawo zarządzić ogólnokrajowe referendum za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. Wynik referendum jest wiążący, jeżeli wzięła w nim udział więcej niż połowa uprawnionych. Obecnie w Senacie większość ma Platforma Obywatelska. W 100- osobowym Senacie zasiada 59 senatorów PO, 38 - PiS i 3 niezrzeszonych. Premier Tusk stwierdził, że "sprawy typu przekształcenia w systemie ochrony zdrowia nie wymagają decyzji referendalnych". Według szefa rządu, za tego typu sprawy odpowiedzialność ponoszą parlamentarzyści. Tusk stwierdził, że nie sądzi, "aby w parlamencie pomysł ogłaszania referendum w tej kwestii zyskał akceptację".

Premier wyraził nadzieję, że "prędzej czy później" Lech Kaczyński przekona się do sensu proponowanych przez rząd zmian w ochronie zdrowia. Jednak prezydent zaapelował do koalicji rządowej o "wstrzymanie prac parlamentarnych nad planami prywatyzacji służby zdrowia" - do czasu rozstrzygnięcia tej sprawy w referendum. W Sejmie znajduje się pięć projektów: o zoz-ach, który pozwala na przekształcanie szpitali w spółki, o ochronie praw pacjenta i o Rzeczniku Praw Pacjenta, o akredytacji w ochronie zdrowia, o konsultantach krajowych i wojewódzkich w ochronie zdrowia oraz o pracownikach zakładów opieki zdrowotnej. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski powiedział PAP, że nie ma mowy o wstrzymaniu prac w parlamencie nad ustawami zdrowotnymi. Jak dodał, koniec tych prac jest planowany na przyszły tydzień. - Chcemy, żeby nasze projekty zdrowotne trafiły do prezydenta do podpisu jeszcze w październiku - zaznaczył. Według niego, przy pomocy klubu Lewicy, Platformie uda się odrzucić ewentualne weto prezydenta do ustaw zdrowotnych. Chlebowski dodał, że po rozmowach z politykami SLD, może powiedzieć, że są w stanie zbudować większość do odrzucenia weta. Szef klubu PO podkreślił też, że Platforma nie chce prywatyzować szpitali. - Dlatego referendum z takim pytaniem nie ma żadnego sensu, jest bezzasadne. To polityczna inicjatywa skazana na porażkę - ocenił. Za referendum opowiedzieli się natomiast przedstawiciele PiS i SLD. Przewodniczący Zarządu Głównego PiS Joachim Brudziński powiedział PAP, że jego partia jest "przeciwna prywatyzacji szpitali". Jak dodał, jeśli referendum miałoby być jedyną drogą, aby umożliwić PO planowane zmiany w tym zakresie, to wtedy warto poprzeć tę inicjatywę. Również polityk SLD, szef klubu Lewicy Wojeciech Olejniczak powiedział PAP, że jego ugrupowanie opowiada się za referendum.

Według niego, w ewentualnym referendum należałoby zadać też inne pytania, m.in. dotyczące zgody na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. W ocenie prezydenckiej propozycji referendum różnią się przedstawiciele ochrony zdrowia. Zdaniem szefa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztofa Bukiela referendum w sprawie prywatyzacji ochrony zdrowia to niepoważny pomysł i - jeśli się odbędzie - zostanie wykorzystane do rozgrywek politycznych. W jego opinii, reformą ochrony zdrowia powinni zajmować się eksperci i specjaliści. Bukiel uważa, że pytania referendalne będą konstruowane populistycznie. Natomiast szefowa Sekretariatu Ochrony Zdrowia "Solidarności" Maria Ochman uważa, że propozycja Lecha Kaczyńskiego jest uczciwa. Zastrzegła jednak, że referendum powinna poprzedzić "rzetelna i poważna debata". Zdaniem przewodniczącego Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere Adama Sandauera "prezydent słusznie decyduje się na referendum" w sprawie prywatyzacji ochrony zdrowia.

Problem służby zdrowia jest zbyt złożony, aby mógł stać się przedmiotem powszechnego głosowania, w którym wezmą udział głównie osoby nieznające tego tematu - ocenia Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL).

Prezydent Lech Kaczyński zapowiedział we wtorek, że w najbliższym czasie zwróci się do Senatu z wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie prywatyzacji ochrony zdrowia. Według Związku, problem, który proponuje się rozwiązać drogą powszechnego referendum, "nie jest ani prosty, ani jednoznaczny", ponieważ można nim łatwo manipulować albo nieświadomie wprowadzić w błąd uczestników referendum. - Nie jest prawdą, jak sugerował w czasie swojego wystąpienia Pan Prezydent, że prywatyzacja szpitali oznacza wprowadzenie zasad wolnego rynku do służby zdrowia. Może być tak, że wszystkie szpitale będą prywatne, a służba zdrowia będzie całkowicie kontrolowana przez państwo - napisał OZZL w oświadczeniu, przesłanym w środę.

Przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere Adam Sandauer uważa, że "prezydent słusznie decyduje się na referendum" w sprawie prywatyzacji ochrony zdrowia. "Naród ma prawo wypowiedzieć swoją opinię na temat zmian własnościowych w szpitalach. A są to zmiany niekorzystne dla pacjentów. Prezydent słusznie decyduje się na referendum. Polacy nie mogą być lekceważeni" - powiedział PAP Sandauer. Według niego przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego nie można dokonać bez konsultacji ze społeczeństwem. - Nie tylko politycy i eksperci powinni decydować o kształcie systemu opieki zdrowotnej - podkreślił. Zaznaczył także, iż jego stowarzyszenie popiera projekt jednej z ustaw zdrowotnych PO - o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Jak mówił, w tym projekcie znajdują się "dobre elementy".

W ocenie Sandauera "referendum na pewno będzie wykorzystywane do spraw politycznych, ale partie będą musiały przedstawić swoje stanowiska i argumenty dotyczące reformy służby zdrowia". Religa: Powinno się odbyć referendum ws. reformy ochrony zdrowia Były minister zdrowia Zbigniew Religa (PiS) uważa, że w sprawie przygotowanej przez PO reformy służby zdrowia powinno odbyć się referendum. We wtorek prezydent Lech Kaczyński zapowiedział, że w najbliższym czasie zwróci się do Senatu z wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie prywatyzacji ochrony zdrowia. Według prezydenta do prywatyzacji zmierza przygotowany przez koalicję rządową pakiet projektów ustaw zdrowotnych. - Referendum w sprawie prywatyzacji szpitali - zdecydowanie tak - powiedział Religa w środę dziennikarzom w Sejmie. Jak dodał, jest to bardzo ważna sprawa, która dotyczy każdego Polaka. - Wydaje mi się, że każdy ma prawo wypowiedzieć się w tym temacie - jaką chce mieć służbę zdrowia - powiedział. Jak podkreślił, "jest to podstawowe prawo każdego z naszych obywateli". Religa sprzeciwia się prywatyzacji, a przynajmniej - jak zaznaczył - nie powinna ona dotyczyć każdej instytucji. - Komercjalizacja, czyli nastawienie na zysk instytucji służby zdrowia, upoważnia te instytucje do działań takich, które pozwolą na branie pieniędzy od pacjentów - powiedział.

Gdy ktoś - dodał Religa - będzie chciał szybciej dostać się do lekarza, to zapłaci. Odpowiadając na uwagę, że obecnie jest podobnie powiedział, że "jeżeli tak jest, to mówimy o nieprawnym działaniu". B. minister zdrowia powiedział, że jako lekarz z 44-letnim stażem, nigdy w ten sposób nie postępował i zwrócił uwagę, że "takich lekarzy jest wystarczająco dużo w Polsce, którzy działali, działają i będą działali uczciwie". W jego opinii "cała Europa jest przeciwko prywatyzacji". - Ideą każdej reformy zdrowia jest pacjent, a w tym wypadku pacjent został pominięty - stwierdził Religa. Był też pytany, czy rząd powinien przerwać prace nad reformą zdrowotną do czasu wypowiedzenia się Polaków w referendum - czego chce prezydent. - Do czasu referendum, do czasu wypowiedzi Polaków, wydaje mi się, że tak, a przynajmniej należałoby wziąć pod uwagę poprawkę, którą zgłosimy - powiedział Religa. PiS chce, aby można było skomercjalizować tylko te instytucje, które się na to zgodzą. Pomysłowi referendum w sprawie prywatyzacji ochrony zdrowia mówimy stanowczo "nie" - oświadczył w środę szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.

Prezydent Lech Kaczyński zapowiedział we wtorek, że w najbliższym czasie zwróci się do Senatu z wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie prywatyzacji ochrony zdrowia.

Zgodnie z konstytucją prezydent może zarządzić ogólnokrajowe referendum za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.

"Pomysłowi referendum mówimy stanowczo +nie+. To +nie+ powie na pewno Senat" - powiedział Chlebowski podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie.

"Chcemy prace nad ustawami zdrowotnymi skończyć w przyszłym tygodniu, chcemy, żeby jeszcze w październiku trafiły na biurko pana prezydenta. Jeżeli pan prezydent nie będzie chciał podpisać tych ustaw, to mam nadzieję, że wytłumaczy się przed polskim narodem, dlaczego nie chce naprawy sytuacji w polskiej służbie zdrowia" - podkreślił polityk Platformy.

Chlebowski ma też nadzieję, że prezydent wytłumaczy wówczas, "dlaczego nie chce oddłużania szpitali, dlaczego nie chce skrócenia kolejek pacjentów, którzy dzisiaj czekają tygodniami, miesiącami na przyjęcie do szpitala". "Dlaczego w końcu nie chce usprawnienia procedury zarządzania polskimi szpitalami. Szpitalami, które - przypomnę - zastaliśmy w tragicznym stanie" - dodał. Jak zapowiedział poseł, Platforma na każdej konferencji prasowej, będzie przypominać, "że brat prezydenta, były premier Jarosław Kaczyński polską służbę zdrowia zostawił zadłużoną na 10 mld złotych". "Służbę zdrowia, w której grasowali komornicy i handlarze długów i służbę zdrowia, w której mieliśmy do czynienia z dziką prywatyzacją. My mówimy +nie+ tego typu praktykom. Dlatego naprawiamy sytuację w ochronie zdrowia i będziemy tutaj konsekwentni" - podkreślił Chlebowski.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »