Tańca erotycznego nie odliczysz od podatku
Brytyjskie firmy stracą możliwość odpisywania od podatku wydatków na rozrywkę, jeśli jej elementem jest taniec erotyczny (lap-dancing). Praktykę tę potępiła ostro wiceprzewodnicząca Partii Pracy i minister ds. równości Harriet Harman - informuje agencja PA.
Harman zwróciła się do ministra finansów Alistaira Darlinga, by zlikwidował ulgi podatkowe dla firm z tytułu organizowania imprez towarzyskich w ramach szeroko rozumianego przemysłu rozrywek erotycznych.
Takie imprezy, jej zdaniem, sankcjonują nierówność płci, ponieważ zwykle organizowane są dla mężczyzn pracujących dla danej firmy. Z kolei zapraszanie koleżanek z pracy, by wzięły w nich udział, jest formą "seksualnego szykanowania" kobiet - wskazała.
Przepisy podatkowe zezwalają firmom wystąpienie o zwrot VAT-u (15 proc.) od sumy wydanej na nocne imprezy towarzyskie lub rozrywkowe, organizowane w celu zintegrowania się załogi. Firmy mogą też odpisać sobie koszty podejmowania gości, jeśli pokrywają je z funduszu reprezentacyjnego.
"Wizyty w klubach, w których wykonywany jest taniec erotyczny wśród gości, nie powinny być postrzegane (przez urzędy podatkowe) jako dopuszczalny wydatek" - powiedziała Harman w publicznym wystąpieniu.
"Dlaczego firmie ma przysługiwać ulga podatkowa za to, że pracujący w niej mężczyźni spędzili wieczór w klubie tańca erotycznego, skoro taka impreza jest przejawem dyskryminacji wobec kobiet zatrudnionych w tej samej firmie" - pytała.
"Dlaczego nie ma ulgi podatkowej na opiekę nad dzieckiem, która jest niezbędna dla kobiet pragnących wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim - zapytała retorycznie Harman, zapowiadając, że resort finansów wkrótce wyda wytyczne w tej sprawie.
Komentatorzy nie wróżą Harman łatwego sukcesu, wskazując, że 86 proc. klubów tańca erotycznego w Londynie wydaje swoim klientom tzw. dyskretne rozliczenia wydatków bez wyszczególnienia rzeczywistego charakteru rozrywki, a same kluby rozmnożyły się w następstwie regulacji wprowadzonej w 2003 roku.