Te nazwy należą się Czechom, nie Polakom?
Na czeski dziennik "Lidove Noviny" można liczyć. Znowu (tym razem za agencją CTK) zajął się tym, że Polska stara się w Europie o ochronę nazw swoich produktów - kabanosów i kiełbas myśliwskich. A przecież nazwy te należą się Czechom, nie Polakom - argumentują Czesi. Awantura w Brukseli od dawna trwa na całego.
Czesi bronią się poprzez atak - w Unii Europejskiej wystąpili o ochronę i rejestrację nazw swoich produktów - kabanosów i kiełbas myśliwskich. Czeski europoseł Jana Březina od dawna uderza w dzwon trwogi i wskazuje na wady polskich wniosków. Znowu zwołał konferencję prasową i podzielił się swoimi zmorami z czeskimi żurnalistami. Przede wszystkim twierdzi, że w takiej samej mierze wymienione wędliny są typowe dla Polski jak obszaru dawnej Czechosłowacji (zatem dla Czech), gdzie od dawien dawna są produkowane.
Wniosek Polski jest w tym kontekście bardzo niekorzystny dla czeskich wędliniarzy - przyznanie Polsce ochrony dla tych wyrobów uniemożliwi produkcję w kraju naszych południowych sąsiadów. Březina uważa, że Polska uzurpuje sobie prawo do tych nazw a we wnioskach świadomie przeinacza fakty aby zaszkodzić czeskim producentom.
Problem leży też w tłumaczeniu - kiełbasa myśliwska to po czesku lovecká klobása, ale jest ona już zupełnie innym produktem niż nasza myśliwska. Jeśli jednak Komisja Europejska da Polsce prawo do nazwy produktu kiełbasa myśliwska z jej wszystkimi tłumaczeniami, w tym na czeski, to lovecká klobása będzie musiała zniknąć z czeskich sklepów, w którym była od XIX wieku (od lat 70. XX wieku produkowana jest według identycznej co dzisiaj receptury).
Spór Czechów i Polaków o prawa do powyższych znaków towarowych i nazw miał skończyć się do 17 stycznia 2010 r. Na razie sukcesem Czechów jest zatrzymanie procesu przyznania Polsce praw do nazw tych produktów bez rozstrzygnięcia istoty sporu.
Krzysztof Mrówka
Czytaj również:
Ser z Austrii trafił na czarną listę
Czesi jeżdżą do USA jak szaleni!
Wyrwą 24 pensje za zwolnienie?
