Tego Słowacja jeszcze nigdy nie przeżywała!
Gospodarka naszego południowego sąsiada w 2009 roku skurczy się. Wyniki kraju, który samodzielność zyskał 16 lat temu i 1 stycznia wstąpił do strefy euro, będą gorsze niż oczekiwano. Premier Robert Fico przekazał, że spadek PKB wyniesie 1 procent a szef banku centralnego Ivan Sramko ostrzegł, że może być nawet gorzej.
Zniżka w strefie euro wyniesie 3 procent i kraj południowych sąsiadów Polski i tak jest lepszy niż strefa euro - pocieszają się Słowacy. Tymczasem do niedawna kraj ten miał najwyższy wzrost w Unii Europejskiej (6,4 procent w 2008 r., rekordowe 10,4 procent w 2007 r.). Nadal bank centralny prognozuje, że realny PKB wzrośnie o 2,1 procent, ministerstwo finansów przewiduje, iż będzie to 2,4-procentowa zwyżka.
Obydwie instytucje dopuszczają pogorszenie wzrostu z powodu kryzysu. Bank miał we wtorek ogłosić kwartalną aktualizację prognoz, lecz odłożył to o kilka dni.
Jaka jest sytuacja Słowacji? Nie musiała ratować ani jednego swojego banku (znaczy - system jest zdrowy), lecz pozostałe sektory gospodarki dostały mocne ciosy z powodu spadku eksportu kluczowych produktów (samochody, elektronika) na Zachód. Deficytu budżetowego przy niższych dochodach na założonym poziomie 2,1 procent zapewne nie uda się utrzymać, ale Słowacja będzie chciała nie przekroczyć europejskiego limitu 3 procent. Słowacki oddział UniCredit przewiduje deficyt w tym roku na poziomie 4,1 procent.
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL