Już styczniu przyszłego roku powinien być rozpisany przetarg na projekt rozbudowy świnoujskiego terminala LNG. Ostateczna decyzja, co do tego, jakie obiekty zostaną dostawione i jak zwiększą się w efekcie możliwości pierwszego polskiego gazoportu zapadanie najpewniej kilka miesięcy później. Bo o tym, że docelowo zdolności regazyfikacyjne terminalu będą o 50 proc. wyższe niż obecnie wiadomo było już pięć lat temu gdy rozpoczynano dopiero inwestycję.
Obecnie w Świnoujściu funkcjonują dwa magazyny na LNG typu full containment. Ich płaszcze zewnętrzny zbudowany jest z betonu, a wewnętrzny - z niklu. Każdy z magazynów może pomieścić do 160 tys. m sześc. skroplonego gazu. To z nich właśnie LNG trafia do instalacji regazyfikacyjnej, w której błękitne paliwo jest podgrzewane w systemie SCV (submerged combustion vaporiser), który wykorzystuje w tym celu powietrze. W większości funkcjonujących w Europie terminali LNG płynny gaz ogrzewa się w systemie ORV (open rack vaporizers) przy pomocy morskiej wody/ W naszych warunkach klimatycznych ze względu na relatywnie niską temperaturę Bałtyku nie można było jednak zastosować tego rozwiązania. Ogrzany do temperatury minimum 1 st. C gaz w lotnej formie może następnie być podany do sieci przesyłowej, a później trafić do odbiorców.
Na terenie świnoujskiego gazoportu od razu przewidziano miejsce pod trzeci magazyn. Jego budowa oraz wyposażenie, jak wynika z danych firmy Polskie LNG, kosztować może kilkaset mln zł. Przypomnijmy, ze koszt budowy terminala LNG w obecnej formie sięgnął ok. 3 mld zł.
Uruchomienie kolejnego zbiornika zwiększyłoby radykalnie, bo o 50 proc. moce regazyfikacyjne instalacji: z obecnych 5 mld m sześc., do 7,5 mld m sześc. Ponadto, w zależności od tego, jaki wariant rozbudowy zostanie ostatecznie wybrany, dałoby dodatkowe funkcjonalności. W grę wchodzi m.in. stworzenie miejsc do cumowania małych statków oraz postawienie linii do tzw. bunkrowania (czyli tankowania jednostek morskich wyposażonych w silniki na LNG), a także budowa instalacji do ogrzewania gazu.
W wariancie "oszczędnym", zakładającym jedynie postawienie trzeciego magazynu, jak wynika z naszych informacji, wydatki mogłyby się zamknąć sumą ok. 400 mln zł. Gdyby wybór padł na większą inwestycję, kwota mogłaby wzrosnąć do 800-900 mln zł. Niezależnie jednak od tego, co zdecydują się dostawić w Świnoujściu władze Gaz-Systemu gros wydatków ponieść trzeba będzie dopiero w latach 2018-2019, bo w przyszły i kolejny rok przeznaczone będą przede wszystkim na przygotowanie niezbędnej do inwestycji dokumentacji, co wiązać się może z wydatkowaniem tylko kilku milionów złotych.
Gazoport oprócz poprawy poziomu bezpieczeństwa energetycznego Polski pełnić będzie także inną, nie mniej ważną rolę. Chodzi o włączenie naszego kraju, a także docelowo także innych państw regionu, do światowego rynku gazowego. Za pośrednictwem terminala w Świnoujściu oraz polskiej sieci przesyłowej, którą łączy się za pośrednictwem transgranicznych interkonektorów z analogicznymi systemami gazowymi u naszych sąsiadów, Czesi, Słowacy, Węgrzy, czy Ukraińcy będą mogli sprowadzać gaz pochodzących z innych kierunków geograficznych, niż wschodni. Analitycy są zdania, że polska inwestycja ma w ten sposób szanse zmienić rynek gazowy w Europie Środkowej. Dodajmy, że technologicznie jest na to miejsce, ponieważ na razie (w przyszłym roku) nasz gazoport, obsługujący jeden tylko kontrakt wielkości ok. 1,3 mld m sześc. LNG, będzie wykorzystywał tylko w jedną trzecią mocy swoich regazyfikacyjnych.
By cala ta układanka sprawnie funkcjonowała konieczny jest jednak nie tylko uruchamiany obecnie terminal, ale także rozbudowa systemu przesyłowego, zarówno wewnątrzkrajowego, jak i tych jego części, które łączyłyby nasz kraj z sąsiadami. Gaz-System prowadzi zresztą od lat intensywne prace w tym kierunku.
Trzeba zauważyć, że dotychczas - w związku z geografią dostaw błękitnego paliwa, które w większości sprowadzaliśmy rurociągiem jamalskim z Rosji - nasza sieć była podporządkowana właśnie tym dostawom. Najbardziej zaniedbane pod względem rozwoju siatki przesyłowej były więc tereny Północnej i Zachodniej Polski. W ciągu kilku ostatnich lat Gaz-System położył przede wszystkim w tych rejonach ok. 1,3 tys. km nowych gazociągów wysokiego ciśnienia. Obecnie sieć liczy zatem ok. 11 tys. km.
Na tym nie koniec. Spółka planuje, że w najbliższych latach zbuduje w dwóch etapach kolejne ok. 2 tys. km magistrali gazowych. Najpierw powstać ma ok. 800 km rur w ramach od Lwówka do granicy z Czechami, Słowacją i Ukrainą. To infrastruktura będąca częścią tzw. Korytarza Północ-Południe. To właśnie on miałby połączyć terminal w Świnoujściu oraz w przyszłości także Baltic Pipe (gazociąg łączący Danię z Polską) z terminalem Adria LNG w Chorwacji, a także z gazoportem na Ukrainie. W ten sposób powstałyby system dwustronnych połączeń gazowych, który istotnie poprawiłby poziom bezpieczeństwa energetycznego w obszarze gazu ziemnego wszystkich krajów przez, które przebiegałyby rury.
Korzysta Północ-Południe został przed ponad dwoma laty uznany przez Komisję Europejską za "projektu o znaczeniu wspólnotowym".
Nie mniej ważna część rozbudowy sieci, to położenie 1,2 tys. km gazociągów biegnących z centralnej Polski na Litwę. W efekcie - jak przewidują władze Gaz-Systemu - już w 2022 r. nasz kraj dysponować będzie jedną z najlepszych infrastruktur gazowych w Europie.
Bartłomiej Mayer