To nie koniec kłopotów kolei
Projekt ustawy częściowo oddłużający PKP i kończący usamorządowienie Przewozów Regionalnych jest fundamentalny dla polskiego kolejnictwa, ale nie rozwiązuje wszystkich jego problemów - uważa wiceminister infrastruktury Juliusz Engelhardt.
W Sejmie odbyło się w czwartek drugie czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o Funduszu Kolejowym oraz ustawy o komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego "Polskie Koleje Państwowe". Posłowie nie zgłosili do niej poprawek.
Nowela zapewnia samorządom wojewódzkim 150 mln zł w 2012 r. na współfinansowanie regionalnych przewozów kolejowych oraz reguluje wniesienie do spółki Przewozy Regionalne aportu nieruchomości od spółki PKP SA. Chodzi o zaplecza techniczne, które są niezbędne spółce do prowadzenia działalności i które od początku swojego istnienia dzierżawiła właśnie od PKP SA. Są to nieruchomości o wartości ok. 160 mln zł. Za ich dzierżawę samorządowy przewoźnik płaci obecnie ok. 10 mln zł rocznie.
Nowelizacja zakłada też, że Skarb Państwa będzie kupował od PKP SA akcje˙PKP Polskich Linii Kolejowych za pieniądze z˙Funduszu Kolejowego. W ten sposób zarządzająca polską siecią torów spółka zostanie uniezależniona od Grupy PKP, a PKP S.A. uzyska środki na spłatę zadłużenia.
Na wykup akcji˙PKP Polskich Linii Kolejowych zostaną przekazane zasilające Fundusz Kolejowy wpływy z˙opłaty paliwowej (czyli rodzaju podatku, którym poza akcyzą obciążone są paliwa - PAP). Rząd chciał, by w latach 2011-2014 na akcje PKP PLK corocznie było przekazywane co najmniej 500 mln zł, z wyjątkiem 2012 r., kiedy kwota ta wyniosłaby co najmniej 350 mln zł.
W pierwszym czytaniu posłowie zdecydowali, że pieniędzy tych powinno być więcej. Do projektu wniesiono poprawkę, która podnosi tę kwotę z 500 mln zł do 700 mln zł rocznie. W 2012 r. ma to być - zgodnie z rządowym projektem - 350 mln zł.
Jak mówił podczas debaty w Sejmie wiceminister Engelhardt, projekt tylko częściowo umożliwia spłatę zadłużenia PKP SA. Wyjaśnił, że decyzja posłów, by akcje PKP PLK były wykupywane za 700, a nie 500 mln zł rocznie, wyczerpie niemal cały budżet Funduszu Kojowego, w którym może zabraknąć pieniędzy na inwestycje i dofinansowanie stawek dostępu do torów dla przewozów intermodalnych (czyli z wykorzystaniem więcej niż jednego środka transportu - PAP).
Engelhardt skrytykował też wykreślenie z projektu przez posłów zapisu mówiącego, że wniesienie aportem majątku do spółki PKP PLK jest zwolnione z podatku od czynności cywilnoprawnych. Oznacza to, że zostanie utrzymany zapis, zwalniający z takiej opłaty także spółki przewozowe. Zdaniem wiceministra, takie przepisy mogą zostać uznane za niedozwoloną pomoc publiczną.
Głosowanie nad projektem planowane jest na czwartek wieczorem.