Towary z UE o wartości ponad 1 mld dolarów wyparowały. Dziurawe sankcje?

Dobra eksportowe UE warte ponad 1 mld dolarów mogły trafić do Rosji pomimo sankcji. Według zachodnich urzędników w ten sposób Europa pomaga utrzymać rosyjską gospodarkę w czasie wojny prowadzonej przez Władimira Putina.

Dane publiczne analizowane przez "Financial Times" wykazały, że zaledwie około połowa kontrolowanego eksportu o wartości 2 mld dolarów wysyłanego z UE dotarła do swoich deklarowanych celów w Kazachstanie, Kirgistanie i Armenii. Chodzi o tzw. towary o podwójnym zastosowaniu, o których UE mówi, że mogą zostać użyte w wojskowości lub służbach wywiadowczych. Najprawdopodobniej trafiły do Rosji pod pretekstem, że tylko się przez nią przemieszczają. Niewspółmiernie duża część towarów, które nigdy nie dotarły do swojego oficjalnego miejsca przeznaczenia, opuściła UE z krajów bałtyckich graniczących z Rosją i Białorusią.

Reklama

To Rosja potrzebuje tych dóbr

Rozbieżności w dokumentacji sugerują, że Rosja ominęła rozległe sankcje poprzez pośredników, agentów lub dostawców, którzy umieszczali fałszywe adresy docelowe na deklaracjach celnych UE. Technika ta pomogła Moskwie utrzymać dostęp do kluczowych europejskich produktów, w tym części samolotowych, sprzętu optycznego i turbin gazowych.

- To oczywiste, że takie artykuły trafiają do Rosji, bo gdzie jeszcze mogłyby trafić? Dlaczego te kraje nagle importują wcześniej niepotrzebne wyroby? A kto w regionie najbardziej ich potrzebuje? Oczywiście - Rosja - denerwuje się Erki Kodar, estoński minister ds. sankcji.

Rzeczywista liczba rosyjskiego tajnego importu jest znacznie wyższa, ponieważ wspomniany 1 mld dolarów odnosi się tylko do ograniczonej próbki, którą "FT" udało się dopasować do międzynarodowych danych handlowych. Jeśli weźmiemy pod uwagę całą wymianę handlową UE w ciągu roku po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, luka między statystykami UE i Kazachstanu sugeruje, że pomiędzy tymi dwoma krajami zaginęło 2,9 mld dolarów wymiany handlowej.

Przy niektórych kategoriach towarów, takich jak turbiny gazowe, lutownice i sprzęt radiowy, praktycznie żadna z wysłanych z UE partii nie dotarła do zamierzonych celów. Ale to jedynie podkreśla złożoność działań mających na celu odcięcie Rosji od wrażliwych dóbr, nawet gdy towary są objęte skoordynowanymi ograniczeniami przez kraje G7. - Niektóre nieścisłości w globalnych statystykach handlowych nie są nietypowe, ale w tym przypadku ich skala przekracza margines błędu - powiedziała Elena Rybakova, starszy analityk w Peterson Institute for International Economics.

Furtka, której nikt nie pilnuje

Zachodnie wysiłki mające na celu zaostrzenie sankcji skupiają się głównie na lukach prawnych związanych z reeksportem, gdy towary trafiają do Rosji przez trzecie państwo. Analiza "Financial Times" sugeruje, że niewidzialny handel, w którym towary giną w transporcie i nigdy nie docierają na swoje miejsce przeznaczenia, może być również dużym wsparciem rosyjskiej gospodarki.

W lutym UE zakazała przesyłania towarów o podwójnym zastosowaniu przez Rosję, co oznacza, że nie mogą one wchodzić do Rosji bezpośrednio z UE, nawet jeśli mają być ostatecznie dostarczone do innego kraju. Jednak urzędnicy krajów bałtyckich obawiają się, że zakaz ten jest niewystarczający, aby zatrzymać przepływ i próbują powstrzymać przemyt na poziomie krajowym.

Rosja podlega sankcjom od czasu pierwszego zajęcia terytorium ukraińskiego w 2014 r., co stworzyło zachętę dla kraju do korzystania z wyjątku tranzytowego, aby obejść przepisy. Jednak w 2022 r. inwazja w pełnej skali znacznie zwiększyła wielkość przepływów - i lukę importową. 

Opracował KM

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: handel zagraniczny | Rosja | EU
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »