Trudna końcówka roku w Europie. Na kryzys energetyczny nakładają się protesty
Rynki ropy i paliw są mocno nadszarpnięte przez obecną sytuację geopolityczną. Wkrótce zostanie wprowadzone embargo na rosyjską ropę i produkty paliwowe. W Europie panuje duża nerwowość, ceny surowców rosną. Pojawiają się też kolejne problemy. Kilkutygodniowy strajk pracowników TotalEnergies i Esso-ExxonMobil doprowadził do niedoborów paliwa na francuskich stacjach. Protesty rozpoczęli pracownicy wiertni na Morzu Północnym. Z kolei w Norwegii spada wydobycie ropy.
W czwartek 48-godzinny strajk ogłosili pracownicy offshore na Morzu Północnym zatrudnieni przez Archer, Maersk, Transocean i Odfjell. W proteście bierze udział ponad 300 osób. Walczą o podwyżkę płac. Spór dotyczy wykonawców prac wiertniczych stowarzyszonych w UKDCA (United Kingdom Drilling Contractors Association). Akcja protestacyjna obejmuje kilka instalacji i potrwa do piątku.
Kolejne przestoje planowane są na 3-4 listopada, 17-18 listopada i 15-16 grudnia. Przy czym protestujący ostrzegają, że może dojść do eskalacji akcji strajkowej.
Pracownicy zabiegają o wyższe pensje, które miałyby im zrekompensować odczuwalny wzrost kosztów życia. Odrzucili propozycję podwyżki o 5 proc., bo nie pokrywa ona zwiększonych wydatków gospodarstw domowych. Argumentowali, że przez wiele lat nie otrzymali znaczącej podwyżki, mimo konsekwentnie wysokich cen ropy i gazu oraz rekordowych zysków operatorów.
Alix Thom z organizacji branżowej Offshore Energies UK, cytowana przez BBC, podkreśla, że akcja protestacyjna nie jest rozwiązaniem problemu. - Nie jest też pomocna dla naszego sektora, który robi wszystko, co w jego mocy, aby przyciągnąć inwestycje niezbędne do ochrony miejsc pracy i zapewnienia krajowego bezpieczeństwa energetycznego - mówiła. Dodała, że obie strony starają się znaleźć rozwiązanie problemu. Jednak pracownicy pozostają przy swoim stanowisku.
Strajkują też rzesze pracowników we Francji. Część protestów doprowadziła do poważnych kłopotów w kraju. Około jedna trzecia stacji odczuwała niedobór paliw ze względu na trwające od około miesiąca strajki związkowców i pracowników koncernów TotalEnergies i Esso-ExxonMobil blokujących rafinerie. Blokady uniemożliwiły ciężarówkom z paliwem wydostanie się z baz, co zakłóciło dystrybucję paliw.
To przełożyło się na wiele innych sektorów. Kierowcy ogłosili przestoje w pracy ze względu na brak paliwa. Ale na tym się nie skończyło. Pielęgniarki, opiekunki, lekarze odwoływali wizyty domowe, bo nie mieli jak dojechać do pacjentów i podopiecznych. Część osób w obawie o braki paliw zaczęła odwoływać wyjazdy na jesienne ferie, które trwają we Francji od 22 października do 7 listopada, co przełoży się na kondycję sektora turystyki.
Władze postanowiły zapobiec dalszemu narastaniu problemów, wydając administracyjny nakaz powrotu do pracy osobom zatrudnionym w rafineriach pod groźbą kary pół roku więzienia i 10 tys. euro grzywny.
Związek CGT domagał się 10-proc. podwyżki płac dla pracowników TotalEnergies, z mocą wsteczną do początku tego roku. Jeszcze trzy dni temu ok. 90 pracowników koncernu Total Energies blokowało trzy rafinerie, dwie biorafinerie i skład paliwa w Dunkierce. Jednak powoli strajki w zakładach należących do firmy zaczynają słabnąć, a blokady utrzymują się tylko w dwóch rafineriach w kraju. Choć wciąż jeszcze jest duża niepewność co do dostępności paliwa w trakcie jesiennych wakacji. Władze uspokajają rodaków, zachęcając ich do wyjazdów.
Na domiar złego spadło wydobycie w Norwegii. Średnia dzienna produkcja ropy i kondensatu w we wrześniu wyniosła 1,83 mln baryłek. Oznacza to spadek o 170 tys. baryłek dziennie, czyli 8,5 proc., względem sierpnia.
Jednak oczekiwania na kolejne kwartały są bardziej optymistyczne. Rząd norweski oczekuje, że produkcja naftowa Norwegii wzrośnie w przyszłym roku o 15 proc. ze względu na spodziewane wzrosty wydobycia na złożu Johan Sverdrup. Tamtejsze władze zapewniają, że szelf kontynentalny będzie stabilnym i długoterminowym dostawcą ropy i gazu do Europy w najbliższym, jakże wymagającym, czasie.
Tymczasem OPEC przewiduje wzrost zapotrzebowania na energię o 23 proc. do 2045 r. Sekretarz generalny kartelu Haytham al-Ghais zaznacza, że główna część wzrostu popytu przypadnie na ropę. Zaznaczył, że sektor naftowy w długim terminie będzie potrzebował inwestycji o wartości 12,1 bln dol. - W przeciwnym razie zabraknie zasobów - ostrzegają przedstawiciele kartelu.
Na razie jednak OPEC+ zdecydował o cięciu wydobycia o 2 mln baryłek dziennie od listopada, co podbiło ceny ropy. Niewykluczone jednak, że spodziewane spowolnienie gospodarcze zmniejszy popyt na surowiec, co może ograniczyć wzrost jego cen.
Monika Borkowska