Turystyka dla miliarderów. Pierwszy komercyjny lot w kosmos w cieniu tragedii

W ostatnich dniach czerwca należąca do miliardera Richarda Bransona firma Virgin Galactic zrealizuje pierwszy komercyjny lot w kosmos. Obecnie bilet na taką podróż kosztuje 450 tys. dolarów. Choć nietypowa wycieczka była zaplanowana od kilku miesięcy, to niefortunnie zbiegło się to z katastrofą Titana, która miała miejsce blisko tydzień temu.

Pierwszy komercyjny lot w kosmos realizowany przez Virgin Galactic odbędzie się w czwartek. Pionierami w kosmicznej turystyce będą przedstawiciele Włoskich Sił Powietrznych i Narodowej Rady Badań Naukowych. Nie będą oni jedynymi pasażerami, bo towarzyszyć im będą instruktor-astronauta oraz czterech pilotów.

Premierowa podróż przygotowana przez Virgin Galactic będzie trwała 90 minut i wystartuje 29 czerwca. "Galactic 01" ma być ekspedycją badawczą, podczas której naukowcy przeprowadzą badania nad mikrograwitacją. 

Realizacja następnego lotu zaplanowana jest na sierpień, natomiast w dalszej perspektywie firma zamierza organizować jedną podróż miesięcznie. Już teraz w kolejce chętnych na odwiedzenie kosmosu jest blisko 800 osób, które z wyprzedzeniem zakupiło bilety w Virgin Galactic. Obecnie cena za lot wynosi 450 tys. dol. (ok. 1,84 mln zł), choć pierwsze bilety można było kupić za 200 tys. dolarów. Przedsprzedaż wystartowała bowiem już dekadę temu. 

Reklama

Turystyka dla milionerów w cieniu tragedii

Virgin Galactic jest obok SpaceX Elona Muska i Blue Origin Jeffa Bezosa jedną z największych prywatnych firm zajmujących się lotami w kosmos. Richard Branson od lat opowiada o popularyzacji turystyki kosmicznej. I choć czerwcowy lot zapowiadany był jeszcze w lutym br., tak jego data zbiegła się z ostatnimi, tragicznymi informacjami o katastrofie Titana.  

Chodzi o ekspedycję w głąb oceanu, za którą stała firma OceanGate. Podróż w łodzi podwodnej, która miała dotrzeć aż do wraku Titanica, odbyło pięć osób. To Stockton Rush, dyrektor generalny Ocean Gate, pakistański miliarder Shahzada Dawood z 19-letnim synem Sulejmanem, brytyjski miliarder Hamish Harding oraz francuski eksplorator morskich głębin Paul-Henri Nargeolet

Zanurzenie łodzi miało miejsce w niedzielę i w pierwszych godzinach załoga straciła łączność. Od tego dnia trwała także akcja poszukiwawcza, którą koordynowała amerykańska Straż Wybrzeża.  

Jednak po pięciu dniach poszukiwań przedstawiciele OceanGate oraz Straży Wybrzeża USA poinformowali, że statek Titan uległ najprawdopodobniej implozji, co mogłoby oznaczać natychmiastową śmierć załogi. Choć wrak łodzi nadal jest poszukiwany, tak pierwsze ustalenia wskazują, że może on spoczywać obok wraku Titanica. 

Oprac. Alan Bartman

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: podróże w kosmos | Virgin Galactic | Richard Branson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »