Tusk udaje się na szczyt UE do Brukseli, w środę będzie w Luksemburgu
Sprzeciw wobec ograniczenia środków na politykę spójności dla najbiedniejszych krajów UE i ochrona konkurencyjności polskiego rolnictwa - z takim stanowiskiem premier Donald Tusk uda się w czwartek do Brukseli na szczyt UE w sprawie budżetu na lata 2014-2020.
- Przed nami trzy dni, które wpłyną na całą dekadę. Najważniejsze zadanie, jakie kiedykolwiek przede mną stanęło. Trzymajcie kciuki! - napisał Donald Tusk we wtorek późnym wieczorem na Twitterze.
Przed rozpoczynającym się w czwartek dwudniowym spotkaniem Rady Europejskiej w środę po południu premier złoży wizytę w Luksemburgu, skąd bezpośrednio uda się do Brukseli.
Poprzedni szczyt budżetowy UE w listopadzie ub.r. zakończył się bez porozumienia - propozycja budżetu przedstawiona przez szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya nie uzyskała poparcia unijnych przywódców. Zakładała cięcia w wysokości 75 mld euro w stosunku do wyjściowego projektu Komisji Europejskiej opiewającego na ok. 1 bln euro. Brytyjczycy i Niemcy domagali się jednak dalszych redukcji - o 30 mld euro - w wydatkach UE m.in. na administrację.
W przyjętym we wtorek stanowisku na szczyt UE podkreślono, że w negocjacjach w Brukseli ws. przyszłego budżetu rząd będzie sprzeciwiał się ograniczeniu środków na politykę spójności, ponieważ pogłębi to różnice między krajami bogatymi i biednymi.
W kwestii Wspólnej Polityki Rolnej rząd stoi na stanowisku, by wypracowane zostały takie rozwiązania, które umożliwią polskim rolnikom konkurowanie na rynku europejskim na sprawiedliwych zasadach dzięki wyrównywaniu dopłat bezpośrednich do średniej UE. Na szczyt Polska wraca też m.in. z postulatem dotyczącym kwalifikowalności VAT, by samorządy mogły wliczać ten podatek do refundowanych przez UE kosztów realizowanych projektów.
Donald Tusk liczy na to, że podczas szczytu zapadną ostateczne rozstrzygnięcia ws. unijnego budżetu. - Choć kompromis nie został jeszcze jednoznacznie rozstrzygnięty, to wszystko wskazuje na to, że w przyszłym tygodniu Europa otrzyma budżet duży, choć nie tak duży jak byśmy chcieli, prawdopodobnie minimalnie mniejszy niż ostatnia wersja, ale mniejszy nie o środki spójności - mówił Tusk na konferencji prasowej w miniony piątek. Zwrócił uwagę, że propozycję Rady musi zaakceptować Parlament Europejski, który optuje za dużo większym budżetem.
Listopadowa propozycja budżetowa oznaczała, że Polska w ramach funduszy spójności mogłaby otrzymać około 72,4 mld euro. To więcej niż przypadające Polsce w obecnym budżecie na lata 2007-13 prawie 68 mld euro.
O tym, że kraje członkowskie mogą jednak nie znaleźć na szczycie kompromisu, mówił we wtorek w rozmowie z dziennikarzami minister ds. europejskich Piotr Serafin. Jego zdaniem nastroje przed lutowym szczytem są dużo lepsze, niż przez listopadowym. - Ale tak długo, jak długo piłka jest w grze, wszystko może się wydarzyć. Mogę sobie wyobrazić scenariusz, w którym porozumienia zabraknie - zaznaczył.
Zdaniem Serafina na przeszkodzie może stanąć ograniczona skłonność do kompromisu tych krajów, które mają rabaty w składce do budżetu UE (poza Wielką Brytanią to np. Szwecja, Austria czy Holandia) oraz upór płatników netto, by w propozycji Van Rompuya dokonywać dalszych cięć. Serafin powtórzył, że Polska dopuszcza tylko "drobne korekty" w propozycji szefa RE; w przeciwnym przypadku "czwartek i piątek nie muszą być ostatnimi dniami negocjacji".
Prezydent Francji Francois Hollande ocenił we wtorek podczas wystąpienia w PE w Strasburgu, że kompromis w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE "jest na horyzoncie", ale musi być "rozsądny". Jego zdaniem nowy budżet powinien wspierać wzrost gospodarczy oraz zatrudnienie w UE, zamiast koncentrować się tylko na oszczędnościach. - Oszczędnościom mówię tak, ale niszczeniu gospodarki - nie - oświadczył Hollande. Jego zdaniem nowy budżet musi umożliwiać realizację wspólnych polityk UE, zwłaszcza polityki spójności i rolnej, a także odzwierciedlać cele sformułowane w unijnym pakcie na rzecz wzrostu gospodarczego, jak innowacje, inwestycje w infrastrukturę i nowe źródła energii.
O gotowość do kompromisu na rzecz porozumienia zaapelował we wtorek do liderów europejskich Van Rompuy. Wymienił zarazem swoje priorytety: realnie powinny wzrosnąć wydatki na badania i rozwój oraz edukację.
W ramach "szerszego obrazu" Van Rompuy wymienił priorytety, którymi jego zdaniem powinien charakteryzować się negocjowany na czwartkowo-piątkowym szczycie UE budżet na lata 2014-2020. Po pierwsze, przyszły budżet powinien pomóc w walce z najpilniejszym problemem w Unii, jakim jest bezrobocie młodzieży. Zapowiedział, że w czwartek zaproponuję nową inicjatywę na rzecz zatrudnienia młodzieży, opiewającą na kilka miliardów euro. Po drugie budżet UE, według niego, powinien być "motorem na rzecz wzrostu i zatrudnienia w przyszłości". Dlatego - jego zdaniem - jest ważne, aby UE w ujęciu realnym podniosła wydatki na badania i rozwój oraz edukację.