TVP na utrzymaniu podatników

Zanosi się na wstrząs na rynku telewizji i reklamy. Zamiast abonamentu, na utrzymanie telewizji i radia każdy płacić będzie w rocznym rozliczeniu podatkowym. TVP dostanie więcej pieniędzy publicznych, ale ograniczy wpływy z reklam. Nawet o 30 proc. Komercyjne stacje będą miały do przejęcia aż 300 mln zł rocznie.

Ograniczenie liczby reklam w telewizji publicznej wstrząśnie rynkiem. Jeżeli PiS przeforsuje swój pomysł, TVN i Polsat będą mogły drastycznie podnieść ceny reklam. Nawet - jak twierdzą analitycy - o kilkadziesiąt procent.

Aż o 300 mln złotych uszczuplone będą zyski z reklam TVP, jeśli PiS ograniczy jej prawo do emisji reklam. To tyle, ile w ubiegłym roku wydał w mediach największy reklamodawca Unilever Bestfoods, producent m.in. proszków, margaryn i herbat. Pieniądze przejmą konkurencyjne stacje, a także prasa, radio i internet. Rekompensatą za ograniczone zyski miałyby być dużo większe niż obecnie wpływy z abonamentu rtv. Aby zapewnić stuprocentową ściągalność, abonament byłby rozliczany razem z PIT-em, czyli rocznym rozliczeniem podatkowym. To pomysł na nowy sposób finansowania mediów publicznych.

Reklama

Dlaczego TVP miałaby przestać zarabiać?

Zdaniem Jarosława Sellina, wiceministra kultury, posła PiS, głównego architekta zmian w mediach publicznych, zły jest obecny model finansowania mediów publicznych.

- Telewizja walczy o pieniądze ze stacjami prywatnymi, komercjalizuje się, a cierpi na tym misja. Jeśli media publiczne dostaną więcej pieniędzy z abonamentu, można ograniczyć im prawo do emisji reklam - twierdzi Jarosław Sellin.

Ceny pójdą w górę

- To byłby prawdziwy wstrząs na rynku - mówi o ograniczeniu czasu reklamowego w TVP Jarosław Roszkowski, dyrektor mediów jednego z największych domów mediowych Starlink. Według niego, skorzystają na tym stacje komercyjne, w tym TVN i Polsat. To do nich, z braku miejsca w TVP, ustawią się w kolejce firmy z największymi budżetami reklamowymi. W telewizjach prywatnych czasu reklamowego jednak nie przybędzie. Ogromny popyt ze strony firm pozwoli więc im drastyczne podnieść ceny. O ile?

- Co najmniej kilkanaście procent - ocenia ostrożnie Jarosław Roszkowski. Zdaniem Andrzeja Szymańskiego ten wzrost będzie jeszcze wyższy. - Z pewnością kilkudziesięcioprocentowy. Stacje komercyjne nie mają wolnego czasu, który mógłby być przeznaczony na zaspokojenie popytu klientów przechodzących z TVP - mówi. Uważa on, że najbardziej ucierpią na tym małe i średnie firmy, których nie będzie stać na reklamę w telewizji. To osłabi ich pozycję rynkową względem większych podmiotów.

Koszty rzeczywiście mogą być zaporą. Jeśli teraz 30-sekundowy spot podczas popularnego serialu w czasie największej oglądalności w stacji prywatnej kosztuje średnio 41,8 tys. zł brutto, to po podwyżce, trzeba będzie zapłacić za niego nawet 55 tys. zł. To tyle, ile zapłacić trzeba za całą stronę w niektórych ogólnopolskich dziennikach. Problem jednak w tym, że jak twierdzi Andrzej Szymański, promocja w innych mediach nie będzie już tak efektywna jak w telewizji.

Więcej misji, mniej komercji

TVP ostrzega, że ograniczenie zysków z reklam mogłoby być dla niej gwoździem do trumny. Rocznie z abonamentu TVP dostaje około 500 mln zł. Wystarcza to na pokrycie bieżących kosztów. Na produkcję programów idą pieniądze zarobione na reklamach. W minionym roku był to 1 mld zł.

- Zależymy od reklam - powiedział Jan Dworak, prezes TVP, pytany o to podczas ostatniego spotkania z dziennikarzami.

Ograniczenie zysków w pierwszej kolejności odbiłoby się więc na pogorszeniu jakości programów realizowanych przez TVP. W dłuższej perspektywie mogłoby zatrzymać także jej rozwój. A plany na ten rok są ambitne. TVP planuje uruchomić cztery kanały tematyczne, w tym całodobowy kanał informacyjny, konkurencyjny dla TVN24. Tylko dwa z nich - Dokument i Rozrywka - kosztować mają aż 12 mln zł.

Podatek ma jednak zrekompensować TVP braki w kasie. Według Jarosława Sellina, który przedstawił pomysł w radiu TOK FM, dzięki rozliczeniu w PIT lub CIT, płatników byłoby około 20 mln, a nie jak obecnie 5 mln. Gdyby każdy płacił wówczas abonament obecnej wysokości, rocznie dałoby to 3,6 mld zł. TVP dostałaby część tej kwoty. Ale nawet gdyby była to jej połowa, to i tak telewizja publiczna miałaby więcej niż jakakolwiek obecnie stacja. Dla przykładu, TVN zebrał w ubiegłym roku z reklam 1,4 mld zł brutto, ale zysk netto, którego stacja nie ujawnia, jest mniejszy.

Jarosław Sellin nie martwi się, że po rezygnacji z reklam i zastąpieniu abonamentu podatkiem, TVP będzie miała mniej pieniędzy. - Można byłoby ten podatek nawet obniżyć o połowę, a i tak pieniędzy będzie więcej niż obecnie - dodał Sellin.

Czekają na spokój

Kiedy pomysł wejdzie w życie? Jarosław Sellin przyznaje, że po burzy wokół ustawy medialnej nie ma na to na razie klimatu politycznego. - Jak zacznie pracować nowa Krajowa Rada i atmosfera się uspokoi, będę rozmawiał z politykami na temat zmian - dodaje Jarosław Sellin.

Michał Fura

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: stacje | wstrząs | Jarosław Sellin | Jarosław | TVP | TVN SA | Prawo i Sprawiedliwość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »