Twarde łupki do zgryzienia

Gaz łupkowy, według optymistów, miał stać się kołem zamachowym naszej gospodarki. Problem w tym, że oczekiwania mają się nijak do faktów. Co robić, by gaz łupkowy nie stał się rozczarowaniem dekady?

Gaz łupkowy to zwykły gaz ziemny pochodzący z niezwykłych złóż. Problem w tym, że gaz z łupków nie ma możliwości wydostania się na zewnątrz i trzeba mu pomóc, krusząc skałę osadową, w której się znajduje.

Bardziej skomplikowana, choć z powodzeniem na świecie stosowana technologia zwana szczelinowaniem hydraulicznym, to główne źródło problemów z łupkowym paliwem. Ale niejedyne...

Więcej badań

Według specjalistów, w sferze gazu łupkowego wciąż poruszamy się po omacku.

Nie wiemy, jakimi zasobami dysponujemy, gdzie się znajduje ani czy będzie się go opłacało wydobywać. Wszystkie dane dotyczące zasobów surowca w Polsce są bardzo szacunkowe i raczej oparte na porównaniu podobnych obszarów geologicznych niż na faktycznej wiedzy.

Reklama

- Aby móc uwiarygodnić dane dotyczące zasobów, odwiertów związanych z gazem łupkowym powinno być minimum 70-100 - uważa prof. Stanisław Rychlicki z Katedry Inżynierii Naftowej AGH. - Po to, by zbadać teren jednej koncesji, powinno się wykonać 5-6 odwiertów. Tymczasem jeszcze do niedawna statystycznie wykonano po jednym odwiercie na co dziesiątej koncesji. Na podstawie tego niewiele można powiedzieć.

W łagodniejszych barwach rysuje sytuację wiceminister środowiska Piotr Woźniak. - Trwają prace nad poszukiwaniem gazu łupkowego, wykonano już 46 odwiertów i 6 pełnych szczelinowań hydraulicznych. Cztery odwierty są w toku (koniec lipca 2013 r. - dop. red.), przed końcem roku spodziewamy się jeszcze kilkunastu - wylicza wiceminister.

Woźniak zaznacza zarazem, że nie zmieniły się szacunki zasobów. Według Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG), gazu z łupków może być 350-750 mld metrów sześciennych. Szacunek ten obejmuje obszary tzw. pasa łupkowego, które ciągną się przez Polskę, włącznie z obszarami morskimi.

Resort, jak to się komentuje w branży, po euforii postanowił stonować nastroje i wygląda na to, że czeka na twarde dane z większej liczby odwiertów.

- Zejście gazu łupkowego z czołówki gazet daje poszukiwaczom tak potrzebną chwilę wytchnienia - komentuje sytuację osoba z branży.

Jest jeszcze jeden, zwykle pomijany, aspekt prac badawczych związanych z gazem łupkowym. Metody, które doskonale sprawdziły się w amerykańskim biznesie łupkowym, niekoniecznie sprawdzają się u nas. Złośliwi twierdzą, że potrzebne są... badania nad metodami badawczymi, by dopasować je do naszych, innych niż amerykańskie, warunków geologicznych.

Za biedni na gaz?

Niedawno przy okazji uruchomienia kopalni gazu i ropy LMG, p.o. prezesa PGNiG-u Jerzy Kurella, powiedział, że większy nacisk ma być położony na złoża niekonwencjonalne. Jak zaznaczył, przy poszukiwaniach gazu z łupków proponuje się firmom "nową politykę otwartości". Ma ona polegać na wymianie pozyskanych dotychczas w tym zakresie informacji na zasadzie wzajemności.

Część obserwatorów zinterpretowała wypowiedź szefa spółki jak swoiste ogłoszenie i zaproszenie: potrzebujemy partnerów biznesowych, bo prace nad gazem łupkowym są drogie.

Poszukiwania gazu łupkowego są znacząco droższe niż wiercenia za surowcem w tradycyjnych złożach. Koszt jednego otworu łącznie z zabiegami szczelinowania to nawet 40 mln zł. Biorąc pod uwagę skalę potrzeb, widzimy, jak gigantyczne środki są potrzebne, aby biznes łupkowy ruszył z kopyta.

Co gorsza, nie wiemy, czy poniesione nakłady uda się zrekompensować zyskami z eksploatacji.

Specjaliści wprost mówią, że potrzebne są miliardy, a nie miliony. Bez takich gigantycznych kwot prace będą się toczyły w ślamazarnym tempie, a to tylko spowoduje wzrost kosztów i opóźnienia w uzyskaniu wyników.

- Nie ma w Polsce podmiotu, który w całości sam byłby w stanie sfinansować proces poszukiwań i wydobycia gazu łupkowego bez szkody dla pozostałej prowadzonej przez siebie działalności - mówi Adam Ruciński, prezes zarządu firmy doradczej BTFG. - Łączenie sił jest procesem nieodzownym i racjonalnym ekonomicznie. Wymiana doświadczeń pomiędzy partnerami powoduje, że proces uczenia się podmiotów będzie znacznie tańszy. Jak pokazuje dotychczasowe doświadczenie, w stosunku do polskich złóż nie do końca można zastosować rozwiązania światowe.

Według Rucińskiego, niezbędne jest wypracowanie własnej myśli technicznej i naukowej. Na to potrzeba zarówno czasu, jak i pieniędzy. Proces wymiany doświadczeń służyć będzie każdej ze stron, wszystkim bowiem zależy na tym, by jak najszybciej zacząć czerpać korzyści ekonomiczne z posiadanych złóż.

Wciąż wiemy zbyt mało o ewentualnych złożach gazu łupkowego w Polsce.

Jednak prace poszukiwawcze ze względu na technologie szczelinowania są znacznie kosztowniejsze niż w przypadku klasycznych złóż. Stąd potrzeba współdziałania firm i zmniejszania ryzyka inwestycyjnego.

W projekt gazu łupkowego oprócz PGNiG-u mają być zaangażowane firmy energetyczne i KGHM. Te pierwsze stoją przed wielkim wyzwaniem związanym z budową nowych bloków.

Miedziowy potentat inwestuje natomiast zarówno w kraju, jak i poza granicami Polski w produkcję i nowe złoża. Wydaje się, że bez współdziałania plany łupkowe tych firm mogą lec w gruzach.

Prawo na zachętę

Branża gazu łupkowego skarży się także na otoczenie prawne. To właśnie ono powoduje (w części jest to także brak przepisów lub nieznajomość planowanych rozwiązań), że część koncesji czeka na lepsze czasy.

Zdaniem ekspertów Deloitte, głównymi administracyjnymi przeszkodami w zwiększeniu tempa prac poszukiwawczych są: nieefektywne regulacje dotyczące zezwalania na pogłębianie odwiertów, brak przepisów i praktyk umożliwiających inwestorom dzielenie ryzyka poprzez tworzenie konsorcjów.

W raporcie Deloitte eksperci porównali Polskę z Chinami i Argentyną, gdzie także odkryto złoża gazu łupkowego, oraz z USA, które dzięki niemu uniezależniły swoją politykę energetyczną. Okazuje się, że prawie we wszystkich aspektach, m.in.: w sektorze usług czy sieci rurociągów, Polska oferuje inwestorom dużo gorsze standardy niż pozostałe państwa.

A niższe standardy mogą oznaczać, że przy porównywalnych kosztach poszukiwań firmy zamiast do Polski wejdą do innego kraju.

Niestety, nie brak też ewidentnych absurdów. Jedną z najczęściej podnoszonych spraw jest kwestia ochrony praw nabytych firm poszukujących gazu łupkowego w przypadku wejścia w życie nowej ustawy węglowodorowej.

O problemie mówi Tomasz Dobrowolski, partner w kancelarii prawnej K&L Gates.

- Problem w tym, że wejdzie ona w życie, gdy prace na licznych koncesjach będą już trwały. Istnieją więc obawy, czy nie zostaną naruszone prawa nabyte właścicieli koncesji, bo przecież nowe prawo nie będzie działało w pustce - tłumaczy prawnik.

Co stanie się z koncesjami poszukiwawczymi, jeśli się okaże, że znaleziono gaz? Czy dotychczasowi właściciele będą mogli liczyć, że koncesja automatycznie zostanie przekształcona w koncesję wydobywczą?

Całe szczęście, że wagę problemu zaczyna dostrzegać rząd. Z kolejnych projektów przepisów dotyczących wydobycia i z nim związanych (np. kwestie podatkowe) znikają zapisy, mocno krytykowane przez specjalistów.

I tak np. resort zdecydował się usunąć zapisy nakładające na przedsiębiorców prowadzących działalność wydobywczą węglowodorów obowiązek działania wyłącznie w formie spółki akcyjnej albo spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Według dotychczasowego brzmienia przepisów projektu, przedsiębiorcy działający w innej formie prawnej musieliby przekształcić się w ciągu 90 dni od wejścia w życie ustawy odpowiednio w jedną z wymienionych powyżej spółek kapitałowych pod rygorem utraty koncesji. Takie ograniczenie mogłoby zostać uznane za sprzeczne z Konstytucją, jak również prawem unijnym oraz wyrokami Trybunału Sprawiedliwości.

Wśród różnych rządowych deklaracji pojawiają się i takie, które branża chwali. Co prawda ustawa węglowodorowa, która ma wejść w życie w 2015 roku, będzie dotyczyła zarówno węglowodorów ze złóż konwencjonalnych, jak i niekonwencjonalnych. Jednak podatek od węglowodorów nie będzie pobierany do 2020 r., by zachęcić inwestorów.

- Widać postęp. Niektóre absurdalne przepisy są usuwane. Jednak deklaracje to zbyt mało. Mam nadzieję, że rząd ma świadomość, że od jakości prawa może zależeć los gazu łupkowego w Polsce. Złe prawo spowoduje exodus firm. A konkurencja na rynku ze strony innych państw w związku z zainteresowaniem gazem łupkowym rośnie - ostrzega szef jednej z firm posiadających koncesje.

Dariusz Malinowski, Nowy Przemysł

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: Nowy Przemysł | gaz łupkowy | co robić
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »