Tykająca bomba w systemie handlu emisji gazów cieplarnianch ETS

System handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych Unii Europejskiej (ETS) wymaga wsparcia i korekty, podobne systemy wkrótce mają się pojawić w wielu krajach, np. w Chinach - przekonuje unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard.

Na spotkaniu z dziennikarzami w piątek Hedegaard zapowiedziała, że KE dalej będzie próbować dokonać modyfikacji ETS, tak aby cena uprawnień do emisji wzrosła, a sam system spełniał swoje drugie - obok ograniczenia emisji - zadanie, czyli kierowanie strumieni pieniędzy na sprzyjające środowisku inwestycje.

Jak mówiła komisarz, swoją wersję systemu ETS projektują aktualnie Chiny, a KE była konsultowana ws. europejskich rozwiązań przez chińskie władze. Dodała, że sześć czy siedem pilotażowych chińskich projektów powinno ruszyć już w tym roku, a ogólnokrajowy system handlu emisjami ma ruszyć w 2016 r.

Reklama

"Tworząc ETS UE uznała, że musi to być mechanizm rynkowy, żeby był jak najbardziej efektywny kosztowo. Chińczycy podzielili to stanowisko. Podobne systemy wprowadzają Korea Płd., Australia, Nowa Zelandia, a stan Kalifornia - ósma co do wielkości gospodarka świata - już go uruchomiła. RPA i Japonia się zastanawiają, podobnie jak Indie, które mają wielki problem z zanieczyszczeniami powietrza" - mówiła komisarz.

"Pięć lat temu byliśmy osamotnieni, a teraz okazuje się, że co do emisji liczne kraje doszły do tych samych wniosków co Europa. Zatem przedstawiany czasem obraz - że UE jest na świecie całkowicie osamotniona - jest nieprawdziwy. To byłaby wielka szkoda, gdyby inne państwa wprowadziły u siebie taki system, którego my nie potrafiliśmy dokończyć, motywując to kryzysem" - stwierdziła Connie Hedegaard.

CO2 obali nasz rząd?

Komisarz mówiła też, że jeszcze w tym roku KE powinna przedstawić nowe propozycje zmian i naprawy ETS. "Musimy określić jakiś sygnał cenowy, przybliżony kierunek, w którym będziemy zmierzać. Środowiska biznesowe stale o to proszą, żeby wiedzieć, jak planować swoje działania, inwestorzy czekają na te informacje. Ponadto w 2014 r. będą wybory do PE, będzie nowa Komisja Europejska, zanim nowe instytucje będą gotowe do pracy, upłynie sporo czasu. Mogłoby się tak stać, że dopiero około 2017 r. inwestorzy i rządy wiedziałyby, jaka jest propozycja ETS po 2020 r. Im szybciej to przedstawimy, tym lepiej" - stwierdziła Hedegaard.

Jej zdaniem, nieuzasadnione są pojawiające się czasami w polskich mediach obawy, że jeżeli dojdzie do wycofania z systemu 900 mln uprawnień, ceny energii "eksplodują". "To nieprawda. Wszystkie niezależne analizy wskazują, że jeśli +backloading+ w tej formie zostałby przeprowadzony, ceny uprawnień wróciłyby do poziomów z jesieni 2012 r., czyli 6-7 euro, zamiast obecnych 3 euro" - podkreśliła.

Manipulacje przy systemie emisji CO2

Jak podkreśliła, odrzucony ostatnio przez PE "backloading", czyli wycofywanie 900 mln uprawnień, miał być jedynie pierwszym krokiem, który miał ustabilizować ceny, natomiast KE dyskutuje o rozwiązaniach strukturalnych.

Ma to być wdrożenie jednej lub kombinacji kilku z sześciu tzw. opcji strukturalnych, czyli różnych propozycji, jak system miałby docelowo wyglądać, ile uprawnień miałoby się na nim znaleźć itd. "Te propozycje są ciągle w konsultacjach społecznych, KE z kolei prowadzi ocenę skutków regulacji, bo trzeba sprawdzić, jaki każda z tych opcji będzie miała wpływ na ceny" - mówiła komisarz. Jeżeli niczego nie zrobimy, jest ryzyko, że cały rynek się zawali - dodała.

Z danych Komisji Europejskiej wynika, że emisje gazów cieplarnianych z elektrowni i zakładów produkcyjnych objętych ETS spadły w 2012 roku o 2 proc. Dodatkowo na rynku pod koniec 2012 r. pojawiła się nadwyżka w wysokości 2 mld uprawnień. W efekcie cena uprawnień od 2012 r. spadła ponaddwukrotnie i wynosi obecnie ok. 3 euro.

Koszty polityki klimatycznej to dla Polski 22 mld zł

ETS obejmuje ponad 12 tys. elektrowni i zakładów produkcyjnych w 27 państwach członkowskich, Norwegii i Liechtensteinie, a od 2012 r. również emisje przewoźników lotniczych obsługujących loty między portami lotniczymi w tych krajach i loty do obszarów z nimi powiązanych.

Państwa członkowskie oraz sama UE muszą włączyć obywateli w realizację polityki klimatycznej, która w efekcie przyniesie korzyści wszystkim - mówiła w piątek w Warszawie unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard.

Na spotkaniu w Centrum Nauki Kopernik Hedegaard podkreśliła, że bez szerokiego zaangażowania obywateli rządy same niewiele zdziałają w kwestii przeciwdziałania zmianom klimatu. Spotkanie z komisarz było częścią unijnej kampanii "Świat jaki lubisz, klimat jaki ci odpowiada", w której obywatele UE mogą przedstawić własne poglądy na kwestie zmiany klimatu czy polityki klimatycznej UE. "Ta kampania ma na celu pokazanie dobrych rozwiązań. Mamy pozytywne przesłanie - że będzie mniej zanieczyszczeń, hałasu itd." - przekonywała Hedegaard.

"Od lat 90. średnia temperatura na Ziemi nieustannie rośnie. 2012 to 36. rok z rzędu, kiedy średnia temperatura była powyżej średniej z ubiegłego stulecia. Niektórzy uważają, że coś z tym trzeba zrobić i tego dotyczy ta kampania. (...) Ludzie chcą zachowywać się moralnie w stosunku do środowiska, ale te zachowania muszą być proste jak wymiana żarówki na bardziej oszczędną" - wskazywała.

Komisarz podkreśliła, że jednym z założeń polityki klimatycznej jest uniezależnianie się od paliw kopalnych. "Nawet w Polsce sprowadza się ich dużo; pieniądze za nie trafiają np. do Rosji i nie są inwestowane w kraju. To jednak z bardzo silnych przesłanek na korzyść tej polityki" - stwierdziła Hedegaard.

Minister środowiska Marcin Korolec uważa, że hasło z kampanii należałoby uzupełnić o zdanie "z budżetem, jaki ci odpowiada". "Myślę że w Polsce robimy w tym kierunku bardzo wiele. Mamy swoje pomysły dość zbieżne z pomysłami komisarz, jak redukcja importu ropy do 2030 r. o 30 proc. czy redukcja subsydiów do paliw kopalnych" - mówił.

Odpowiadając na pytania internautów i uczestników spotkania Connie Hedegaard podkreśliła, że nowy budżet UE będzie się mocno koncentrował na środkach na działania spójne z polityką klimatyczną, jak np. badania. "Jestem przekonana, że Polska (...) na tym skorzysta" - dodała.

Zdaniem komisarz mylą się ci, którzy twierdzą, że z powodu kryzysu niezbędne działania można odwlec. "Musimy myśleć długofalowo. Bezrobotni młodzi ludzi nie mają skłonności do takiego myślenia, ale to obowiązek polityków" - mówiła. Jak dodała Hedegaard, przejawem takiego długofalowego myślenia jest to, że Komisja Europejska zajmuje się już celami polityki klimatycznej na rok 2030 tak, aby zapewnić jej przewidywalność, której domagają się inwestorzy.

"Zdajemy sobie sprawę, że np. efektywność to jedna sprawa, a niezależność i bezpieczeństwo energetyczne to co innego. Zastanawiamy się nie tylko nad samymi celami, ale i interakcjami między nimi. To nie będzie takie proste jak wyznaczenie celów na rok 2020" - podkreśliła komisarz. Dodała, że cele będą zawierać "najbardziej efektywne kosztowo rozwiązania, pozwalające realizować politykę klimatyczną".

Szef Instytutu na rzecz Ekorozwoju Andrzej Kassenberg przedstawił wnioski z debat klimatycznych, jakie organizacja przeprowadziła w 90 powiatach. Stwierdził, że uczestnicy mieli niską wiedzę i małe zrozumienie dla problemów klimatu, ale chcieli rozmawiać o tym, jak świat ma wyglądać za 20-30 lat. Wśród pożądanych zjawisk wskazywali na energetykę odnawialną, edukację ekologiczną czy turystykę - mówił Kassenberg. Jego zdaniem ludzi są gotowi na realizację polityki klimatycznej, tylko trzeba im dać szanse.

Przedstawiciele biznesu w czasie dyskusji wskazywali na swoje recepty na sukces niskoemisyjnej, "zielonej" gospodarki. Kryterium efektywności energetycznej powinno być brane pod uwagę przy rozstrzyganiu przetargów - stwierdził Bogdan Rogala z Philips Polska. Waldemar Olbryk z firmy Skanska widzi szanse w zawieraniu sojuszy oferujących najbardziej innowacyjne "zielone" rozwiązania firm np. z branży budowlanej i oświetleniowej. Z kolei szef Instytutu Badań Strukturalnych Maciej Bukowski wskazał na wagę wspierania oszczędnego transportu publicznego i nowoczesnych, oszczędnych pojazdów.

_ _ _ _ _

Pod koniec marca Komisja Europejska rozpocznie konsultacje ws. polityki energetycznej UE po 2020 r. W ubiegłym roku Polska zawetowała unijny plan obniżania redukcji emisji CO2 o 40 proc. do 2030 r., o 60 proc. do 2040 r. i o 80 proc. do 2050 r. w porównaniu z 1990 r. Obowiązujący obecnie pakt energetyczno-klimatyczny z 2008 r. nakazuje redukcję emisji CO2 w UE o 20 proc. do 2020 r. oraz zwiększenie udziału energii odnawialnej do 20 proc. Państwa członkowskie mają też dążyć do zwiększenia o 20 proc. efektywności energetycznej.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: ets | polityka klimatyczna | emisja CO2 | emisja gazów | CO2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »