UE na rozdrożu. Koniec "złotego wieku" Niemiec

Jak wynika z raportu i sondażu think tanku European Council on Foreign Relations (ECFR), około jednej trzeciej obywateli UE jest zdania, że zakończył się "złoty wiek" Niemiec. Najbardziej pesymistyczni w tej sprawie są sami Niemcy - uważa tak aż 52 proc. z nich. Jednocześnie przywództwo Berlina w zakresie polityki gospodarczej w UE cieszy się znacznym poparciem.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Sondaż przeprowadzony przez ECFR w 12 państwach członkowskich Unii Europejskiej, zamieszkanych łącznie przez ok. 300 milionów ludzi i odpowiadających za 80 proc. PKB Wspólnoty, wykazał, że pomimo ponad 15 lat sprawowania urzędu przez Angelę Merkel, w Europie utrzymuje się poparcie dla ustępującej kanclerz Niemiec, a wielu wskazuje właśnie ją, a nie prezydenta Francji Emmanuela Macrona, jako preferowanego kandydata na przywódcę UE. W sumie 41 proc. respondentów chciałoby widzieć ją w tej roli, podczas gdy tylko 14 proc. wybrałoby Macrona.

Reklama

Merkel przewyższa francuskiego przywódcę popularnością w różnych krajach UE, w tym w Holandii, Hiszpanii, Portugalii i Danii - co, zdaniem autorów sondażu, pokazuje jej sukces w pozycjonowaniu Niemiec jako jednoczącej siły w Europie.

Sondaż ECFR odnotował jednak pesymistyczne nastawienie Niemców do przyszłości kraju po odejściu Merkel z urzędu kanclerza. 52 proc. z nich jest zdania, że zakończył się "złoty wiek" Niemiec. W 12 krajach objętych badaniem twierdzi tak 34 proc. respondentów, a tylko 10 proc. uważa, że czas ten jest jeszcze przed ich krajem.

W badaniu odnotowano niewielkie poparcie dla przekazania Berlinowi przywództwa w relacjach z Chinami (17 proc.), Rosją (20 proc.) czy USA (25 proc.). W badanych państwach członkowskich najbardziej sceptyczni wobec tych propozycji byli respondenci z Francji, Polski, Włoch i Bułgarii.

"Ocena wiarygodności Berlina jako potencjalnego lidera w geopolityce jest wyraźnie niska w całej Europie. Zaledwie jeden na pięciu obywateli badanych państw członkowskich wierzy, że Niemcy mogą przewodzić UE w relacjach z Rosją, a jeszcze mniej (...) sądzi, że Berlin może bronić interesów UE w kontaktach z Chinami. Tylko jedna czwarta (...) respondentów wierzy, że Niemcy poradzą sobie z relacjami Brukseli z Waszyngtonem. W 12 krajach objętych badaniem występują jednak znaczne różnice" - czytamy w komunikacie.

Wyniki te - zdaniem autorów badania - sugerują, że choć Merkel ugruntowała pozycję Niemiec jako europejskiej potęgi, jej dziedzictwo, czyli neutralność i budowanie konsensusu, nie wystarczy, by zachować jedność UE i jej pozycję na świecie w nadchodzących latach.

Chociaż w czasie europejskiego kryzysu zadłużeniowego Niemcy realizowały program oszczędnościowy i stosowały zasadę "czarnego zera" (schwarze Null) w odniesieniu do równowagi budżetowej, ich przywództwo w zakresie polityki gospodarczej w UE cieszy się znacznym poparciem.

"Było to najbardziej widoczne na Węgrzech, gdzie połowa respondentów wskazała na poparcie dla niemieckiego przywództwa - mimo że Węgry nie są członkiem strefy euro - oraz w Hiszpanii, gdzie nieco mniej niż połowa respondentów (45 proc.) wyraziła taki pogląd. Holandia, należąca do tak zwanych oszczędnych krajów UE, uplasowała się tuż za nimi z wynikiem 43 proc. Najmniejsze poparcie odnotowano we Włoszech (24 proc.), ale i tak była to najczęstsza odpowiedź wśród osób, które wyraziły swoją opinię" - czytamy w komunikacie.

Niewielu obawia się odrodzenia nacjonalizmu w Niemczech. Tylko 19 proc. niemieckich respondentów dostrzega takie ryzyko - w porównaniu do 27 proc. w innych badanych krajach. 36 proc. Niemców oczekuje natomiast, że przywódcy ich kraju będą bardziej skoncentrowani na pomocy innym Europejczykom. W pozostałych 11 badanych krajach członkowskich oczekiwanie takie wyraża co czwarta osoba.

Zdaniem ekspertów, polityka Merkel wobec Chin jest w dużej mierze podyktowana niemieckimi narodowymi interesami gospodarczymi, a nie szerszymi względami geopolitycznymi. Kanclerz ustanowiła wspólny europejski front po aneksji Krymu przez Rosję ale skompromitowała swoją spuściznę niezachwianym poparciem dla Nord Stream 2.

Dziś tylko 10 proc. ankietowanych uważa, że niemiecki przewodniczący Komisji Europejskiej to coś złego, a 27 proc. uważa nawet, że to dobrze. Obywatele we Włoszech (21 proc. uważa, że to źle, ale tyle samo - 21 proc. - że to dobrze) i w Polsce (gdzie 18 proc. uważa, że to źle). Polska i Włochy są najbardziej krytycznymi ugrupowaniami narodowymi.

Jednak większość we wszystkich krajach UE twierdzi, że narodowość przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen nie ma znaczenia - co sugeruje, że ludzie nie postrzegają jej jako lobbysty niemieckiego rządu.

Raport oparty był na badaniu opinii publicznej w 12 państwach członkowskich Unii Europejskiej, przeprowadzonym na zlecenie ECFR w Austrii (1014 osób), Bułgarii (1002), Danii (1015), Francji (3110), Niemczech (3001), na Węgrzech (1001), we Włoszech (1002), Holandia (1004), Polsce (1,060), Portugalii (1000), Hiszpanii (1011), Szwecji (1047) w maju i czerwcu 2021 r. Wielkość próby dla każdego kraju jest reprezentatywna w jego skali.

OPINIA: Era rządów kanclerz Niemiec Angeli Merkel w relacjach polsko-niemieckich to niestety okres zmarnowanych szans - ocenił w rozmowie z PAP politolog, specjalista od polityki niemieckiej Adam Traczyk. Według niego nie należy spodziewać się rewolucji we wzajemnych relacjach po wrześniowych wyborach w Niemczech.

Zwrócił również uwagę, że ewentualne wejście w skład niemieckiej koalicji rządzącej Zielonych może podnieść znaczenie transformacji energetycznej w stosunkach międzynarodowych, co może powodować tarcia w relacjach z Polską. Traczyk podkreślił jednak, że takie tarcia są możliwe również w przypadku innych konfiguracji przyszłego rządu Niemiec. Podkreślił, że Zieloni sprzeciwiają się budowie rurociągu Nord Stream 2, która problematyczna jest również dla strony polskiej.

26 września w Niemczech odbędą się wybory parlamentarne. W ich wyniku zakończy się ponad piętnastoletni okres urzędowania kanclerz Angela Merkel; na jej następcę typowani są politycy z partii, które zdobywają najwyższe wyniki w przedwyborczych sondażach - Armin Laschet ze stanowiącej zaplecze Merkel CDU (chadecji), Olaf Scholz z SPD (socjaldemokratów) oraz Annalena Baerbock, liderka Zielonych. Analitycy i media wskazują, że obecnie trudno przewidzieć, jakie partie i w jakiej konfiguracji wejdą w skład koalicji rządzącej.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Niemcy | wybory | UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »