Ujawniono powód zawieszenia notowań na GPW. "Rekordowa liczba zleceń"
Poniedziałkowe zawieszenie notowań wynikało z rekordowej liczby zleceń maklerskich od początku sesji - poinformowała Giełda Papierów Wartościowych. Ich liczba przekroczyła średnią o ponad 300 proc. Zdaniem GPW, mogło to doprowadzić do "zachwiania stabilności systemu transakcyjnego".
Przypomnijmy, po południu Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie poinformowała w opublikowanym komunikacie, że notowania w dniu 7 kwietnia 2025 r., ze względu na bezpieczeństwo obrotu, zostały zawieszone na wszystkich rynkach od godz. 15:15 do 16:15.
O godz. 16:15 poinformowano, że notowania zostały wznowione. Od godz. 16:15 do 16:30 nastąpiła faza przyjmowania zleceń, a notowania ciągłe zostały wznowione o godzinie 16:30.
O godzinie 17, na zamknięciu warszawskiej giełdy, indeks WIG spadł o 1,47 proc. do poziomu 87727,11 pkt. Z kolei skupiający 20 największych i najpłynniejszych spółek WIG20 tracił 1,49 proc., osiągając 2431,32 pkt.
Przeczytaj więcej: Polska giełda zawiesiła na godzinę notowania. Chodzi o bezpieczeństwo obrotu
Jak poinformowała w poniedziałek wieczorem GPW, "czasowe zawieszenie notowań w dniu 7 kwietnia 2025 r. wynikało z rekordowej liczby zleceń maklerskich od początku sesji". W opublikowanym komunikacie dodano, że liczba operacji na zleceniach maklerskich przekroczyła średnią o ponad 300 proc. i była o 40 proc. wyższa w porównaniu z sesją w ostatni piątek. W ocenie warszawskiej giełdy, mogło to doprowadzić do "zachwiania stabilności systemu transakcyjnego".
W komunikacie przekazano również, że z punktu widzenia GPW było to "działanie operacyjne, zgodne z obowiązującymi procedurami". W poniedziałek przewodniczący sesji podjął decyzję o czasowym zawieszeniu przyjmowania zleceń maklerskich, aby zapewnić inwestorom możliwość dokonywania transakcji na zamknięciu sesji oraz "zachować bezpieczeństwo obrotu" - napisano.
Godzinne wstrzymanie obrotu - jak wskazano - wprowadzono, aby uniknąć "ryzyka osiągnięcia limitów stabilności systemu transakcyjnego". "Bezpieczeństwo obrotu wymaga zapewnienia wszystkim uczestnikom równych warunków dostępu do składania zleceń i informacji rynkowych, a także gwarancję rozliczenia i rozrachunku zawartych transakcji" - dodano.
Tuż przed zawieszeniem notowań na głównym parkiecie indeksy WIG20 i WIG30 traciły nieco ponad 2 proc., a WIG zniżkował o 1,74 proc. Indeksy odrobiły część strat z poranka, kiedy to WIG20 na otwarciu sesji stracił 4,46 proc. Około godziny 10:30 spadki pogłębiły się do ponad 5 proc.
Rano w poniedziałek GPW informowała o ogłoszeniu "Exceptional Market Conditions" (wyjątkowe warunki rynkowe - red.) w sytuacji wystąpienia niezwykłej zmienności skutkującej uruchomieniem mechanizmów zmienności w odniesieniu do większości instrumentów finansowych.
Po południu zespół prasowy GPW przekazał PAP, że na decyzję o zawieszeniu notowań wpływ miała zmienność w ostatnich dniach na wszystkich światowych giełdach. "Widzimy, co dzieje się w ostatnich dniach na całym świecie. Ta zmienność, ta dynamika zmian jest tak ogromna, że 'dmuchamy na zimne'" - przekazała GPW. Podkreślono, że decyzja została podjęta "tylko i wyłącznie ze względu na bezpieczeństwo".
Przeczytaj również: Szykują odpowiedź na cła Donalda Trumpa. Na stole "plan A" i "plan B"
Przypomnijmy, w sobotę weszły w życie 10-proc. amerykańskie cła na niemal wszystkie towary z prawie wszystkich krajów świata. Jest to pierwsza część ogłoszonych przez Donalda Trumpa taryf, mających w teorii wprowadzić wzajemność w stosunkach handlowych. 9 kwietnia wdrożone mają zostać dodatkowe podatki na towary z 57 państw posiadających nadwyżkę w handlu towarami ze Stanami Zjednoczonymi. W tym gronie są Chiny i Unia Europejska, które zostaną objęte odpowiednio 34 proc. i 20 proc. dodatkowym cłem, a także m.in. Japonia (24 proc.), Korea Płd. (25 proc.), Indie (26 proc.), Wietnam (46 proc.), czy Tajwan (32 proc.).