Ukraina myśli o rekompensacie za uruchomienie Nord Stream 2

Rekompensatą dla Ukrainy za uruchomienie Nord Stream 2 mógłby być nowy długoterminowy kontrakt na tranzyt przez jej terytorium rosyjskiego gazu - powiedział szef ukraińskiego niezależnego operatora GTS Ukrainy Siergiej Makogon.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

- Jedyną akceptowalną dla nas opcją jest nowy kontrakt na tranzyt gazu na 45-50 mld m sześc. gazu rocznie przez najbliższych 15 lat z gwarancjami finansowymi ze strony europejskich banków lub firm - mówił Makogon ukraińskiej gazecie Liga, cytowany przez rosyjską agencję prasową Tass.

Poinformował on, że jeśli tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę zostanie wstrzymany, to "technologicznie nic strasznego się nie stanie", GTS w takim przypadku będzie działał na potrzeby wewnętrzne. Ukraina zużywa 30 mld m sześc. gazu, a produkuje 20 mld m sześc.

Reklama

Szef ukraińskiego operatora uważa jednak, że konieczna będzie likwidacja sprężarkowni i kilku stacji sprężarek. Dodatkowo Kijów może stanąć przed problemem fizycznych ograniczeń w imporcie gazu. Obecnie tego typu dostawy są realizowane na zasadzie wirtualnego rewersu. Tymczasem jeśli nie będzie tranzytu, nie będzie też wirtualnego rewersu. To oznaczałoby konieczność fizycznego importu z Unii.

- Cały wolumen będzie musiał być fizycznie importowany z UE. A możliwości fizycznego importu są nadal ograniczone przez Słowację - mówił Makogon, dodając, że przez ten kraj na Ukrainę można dostarczyć do 9,85 mld m sześc. gazu rocznie. Zimą, w momentach szczytowego zapotrzebowania na paliwo, taki wolumen może nie wystarczyć. Konieczne będzie więc gromadzenie dodatkowych ilości surowca w podziemnych magazynach w kraju.

Szef GTS poinformował, że Ukraina intensywnie pracuje nad zapewnieniem sobie dostaw na odpowiednim poziomie z Polski i Węgier. Podkreśla jednak, że celem nadrzędnym jest zwiększenie własnego wydobycia, co pozwoli uniezależnić się od importu.

Obecnie obowiązuje umowa podpisana przez Gazprom i Naftohaz pod koniec 2019 roku, zgodnie z którą Rosjanie mają przesyłać poprzez Ukrainę 65 mld m sześc. gazu w pierwszym roku i 40 mld m sześc. w kolejnych czterech latach.

Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy prezydenta Rosji, zapewniał, że warunki umowy będą  realizowane przez cały okres jej obowiązywania, a nawet później. W podobnym tonie wypowiadał się ostatnio szef Nord Stream 2 AG, Matthias Warnig. W rozmowie z niemieckim dziennikiem "Handelsblatt" przekonywał, że tranzyt przez Ukrainę będzie integralną częścią transportu gazu z Rosji do Europy również po 2024 roku.

Nord Stream 2 zakłada ułożenie dwóch nitek gazociągu o łącznej przepustowości 55 mld m sześc. Połączy on Rosję z Niemcami. Pierwsza nitka została już ułożona, druga ma zostać ukończona do końca sierpnia. Władze USA pod koniec maja tego roku zdecydowały o odstąpieniu od sankcji wobec spółki budującej gazociąg, Nord Stream 2 AG.  Amerykańskie sankcje wcześniej opóźniły prace przy projekcie o półtora roku i zwiększyły koszty inwestycji.

Monika Borkowska, Interia.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nord Stream 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »