Ukraina: Władze chcą zrobić porządek z taksówkami

Ukraińskie władze chcą zrobić porządek z taksówkami. Teraz kierowcą takiego samochodu może zostać każdy, a rynek usług znajduje się niemal całkowicie w szarej strefie.

W Kijowie, podobnie jak w większości ukraińskich miast, taksówki nie mają liczników, wysokość opłaty za kurs ustala się z operatorem bądź bezpośrednio z kierowcą. Stan samochodów pozostawia wiele do życzenia, a prowadzący auta to często osoby spoza stolicy, które swoją znajomość miasta opierają na systemie GPS. Teoretycznie na taką działalność potrzebna jest licencja, ale dotąd nikt jej nie sprawdzał. Teraz jednak ma się to zmienić. Bohdan Swyszczowski z Urzędu Kontroli Przewozów podkreśla, że będą prowadzone niezapowiedziane kontrole i ci, którzy będą działać niezgodnie z prawem, mogą nawet stracić samochód. Najniższa kara to 1700 hrywien, czyli 600 złotych.

Reklama

Przed Euro 2012 ukraińskie władze próbowały uporządkować rynek przewozów mówiąc o konieczności montowania liczników i kas fiskalnych. Sama zapowiedź spotkała się jednak z protestami kierowców. Przeciętni Ukraińcy, w tym taksówkarze, obawiają się, że jakakolwiek większa kontrola ze strony państwa oznacza jedynie wzrost kwot łapówek, a zebrane z podatków sumy i tak trafią do kieszeni urzędników.

Pobierz: program do rozliczeń PIT

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Ukraina | wladz | chciał | rynek | taksówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »