Ukraina zakręca kurek z rosyjskim gazem. Co z cenami od nowego roku?
Pomimo trwającej od lutego 2022 r. pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę, Kijów respektował zapisy umowy o tranzycie rosyjskiego gazu przez ukraińskie terytorium, obowiązującej do 31 grudnia 2024 r. Ukraina zdecydowała jednak, że nie przedłuży z Rosją umowy w sprawie przesyłu gazu. W efekcie 1 stycznia 2025 r. rosyjski surowiec przestanie płynąć do odbiorców ze Słowacji, Węgier czy Mołdawii. Czy i w jaki sposób wpłynie to na europejski rynek gazu i ceny dla odbiorców końcowych, w tym w Polsce?
W nocy z 31 grudnia 2024 r. na 1 stycznia 2025 r. rosyjski gaz przestanie płynąć do Europy poprzez ukraińskie terytorium. Ostatnimi odbiorcami surowca z Moskwy tą drogą były Słowacja, Węgry, Austria, a także Mołdawia.
Jeśli chodzi o Austrię, to Kreml już 16 listopada całkowicie zaprzestał dostaw gazu do Austrii w następstwie przegranej w międzynarodowym arbitrażu. Jedną stroną w tym sporze był rosyjski gigant gazowy Gazprom, a drugą - austriacki koncern naftowo-gazowy OMV (Austriacy pozwali Rosjan za opóźnienia i nieregularności w dostawach gazu, jakie miały miejsce latem 2022 roku, a Międzynarodowa Izba Handlowa uznała roszczenia OMV za zasadne).
Węgry będą mogły nadal importować rosyjski gaz po 31 grudnia 2024 r. Będzie się to jednak odbywało przez gazociąg Turecki Potok, który przesyła surowiec z Rosji do Europy przez Morze Czarne, omijając terytorium Ukrainy. Węgry jeszcze w październiku podpisały z Gazpromem memorandum, które może zwiększyć przesył rosyjskiego gazu - jak zapewniają władze w Budapeszcie, "po konkurencyjnej cenie" (dodajmy, że Węgry to jedyny kraj członkowski UE, który po wybuchu wojny w Ukrainie nie ograniczył ani nie zrezygnował z importu gazu z Rosji).
Co do Mołdawii, to rosyjski gaz trafiał wyłącznie do wspieranej przez Rosję separatystycznej republiki Naddniestrza. Gazprom już kilka dni temu ogłosił, że z dniem 1 stycznia 2025 r. całkowicie wstrzyma dostawy gazu do Mołdawii, wskazując na nieuregulowanie przez tę ostatnią należności za dostawy gazu ziemnego.
Najmocniej wstrzymanie tranzytu gazu z Rosji przez terytorium Ukrainy odczuje Słowacja (lokalna produkcja jest w stanie zaspokoić jedynie ok. 1 proc. zapotrzebowania słowackiej gospodarki na ten surowiec). Słowacki premier Robert Fico wybrał się nawet z wizytą do Moskwy, by omówić możliwości kontynuowania dostaw rosyjskiego gazu, usłyszał jednak od Władimira Putina, że stanowisko Kijowa uniemożliwia dalszy tranzyt. Słowacja poinformowała, że rozważa działania odwetowe wobec Ukrainy za jej decyzję o niekontynuowaniu umowy z Gazpromem - np. zaprzestanie dodatkowych dostaw energii elektrycznej po 1 stycznia.
Portal "Wysokie Napięcie" zapytał Cezarego Dulkowskiego, dyrektora Działu Analiz i Zarządzania Segmentowego Gazem w Orlenie, co zmieni się na europejskim rynku gazu z dniem 1 stycznia, kiedy ok. 150 TWh rosyjskiego surowca przestanie płynąć do odbiorców na Starym Kontynencie przez terytorium Ukrainy. Zdaniem Dulkowskiego, rynek już w pełni wycenił ryzyko związane z zakończeniem dostaw tą drogą.
Rozmówca portalu przyznał, że wolumen, który był importowany z Rosji, wydaje się być duży, ale zarazem podkreślił, że roczne zużycie gazu w Europie to ok. 6500 TWh. "W przyszłym roku będziemy mieć ok. 500 TWh wolnej przepustowości w terminalach, więc te braki możemy pokryć kilkukrotnie" - powiedział Cezary Dulkowski.
Jego zdaniem, zagrożenia dla bezpieczeństwa gazowego Europy nie stanowi nawet surowa zima, jeśli taka będzie miała miejsce. "Magazyny mamy pełne" - mówi dyrektor w Orlenie.
Sprawdzamy - według serwisu Aggregated Gas Storage Inventory (AGSI), monitorującego zapasy gazu w poszczególnych krajach, w dniu 29 grudnia 2024 r. (najnowsze dostępne dane) magazyny gazu w UE były wypełnione w 73,2 proc. Zgromadzono w nich 839,9 TWh gazu (roczne zużycie w UE według serwisu to 3760,9 TWh).
Stan wypełnienia magazynów gazu w Polsce na 29 grudnia to 86,4 proc. - mamy zabezpieczone 32,4 TWh surowca wobec 206,2 TWh rocznego zużycia.
Zdaniem Cezarego Dulkowskiego z Orlenu, koniec tranzytu gazu z Rosji przez Ukrainę nie będzie czynnikiem, który zmieni reguły gry i sprawi, że gaz "w styczniu, lutym czy marcu będzie po 70, 80 czy 100 euro". Dodajmy, że we wtorek 31 grudnia cena gazu na holenderskim hubie TTH około południa wynosiła 49,06 euro za MWh w kontraktach na luty.
Menedżer Orlenu dodaje, że na powrót do cen gazu sprzed rosyjskiej agresji na Ukrainę nie ma jednak co liczyć. "Wszystko się pozmieniało − nie tylko europejska podaż i popyt, ale też rola gazu w miksie energetycznym (...) Definitywnie, gaz się zglobalizował. Dawniej mieliśmy tylko ok. 10-12 proc. LNG w miksie, a teraz mamy 36-40 proc." - tłumaczy w rozmowie z portalem Wysokie Napięcie.
Obecnie, jak podkreśla ekspert, na ceny gazu w Polsce i Europie wpływają czynniki globalne. Dulkowski wymienia w tym kontekście warunki pogodowe w Chinach i w Zatoce Meksykańskiej, problemy z miksem energetycznym w Ameryce Południowej, a także napiętą sytuację na Bliskim Wschodzie.
W ubiegłym tygodniu rzecznik Komisji Europejskiej Olof Gill przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że KE nie planuje działań na rzecz przedłużenia tranzytu gazu przez Ukrainę. "KE, we współpracy z państwami członkowskimi, od ponad roku pracuje nad przygotowaniem scenariusza bez tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę od 1 stycznia 2025 r. i nad zapewnieniem alternatywnych dostaw dla dotkniętych państw członkowskich" - powiedział Gill.
Rzecznik KE dodał, że europejska infrastruktura gazowa była od 2022 r. rozbudowywana o nowe zdolności importowe LNG (to skroplony gaz ziemny) i może dziś dostarczać gaz do Europy Środkowo-Wschodniej trasami innymi niż ta biegnąca przez ukraińskie terytorium.
Polska, jako jeden z pierwszych krajów UE, zrezygnowała z dostaw rurociągowych gazu z Rosji wraz z wygaśnięciem 31 grudnia 2022 r. kontraktu jamalskiego, czyli wieloletniej umowy z Gazpromem. Od piątku 20 grudnia obowiązuje natomiast embargo na import rosyjskiego LPG (skroplonego gazu płynnego stosowanego do napędu silników pojazdów samochodowych) - tak w Polsce, jak i w całej UE. Nasz kraj nie zdecydował się wcześniej na jednostronne wprowadzenie takiego embarga, w związku z czym przez cały okres od wybuchu wojny w Ukrainie aż do końcówki grudnia 2024 r. sprowadzaliśmy rosyjskie LPG w dużych ilościach (w 2023 r. było to 1,2 mln ton, co stanowiło 46 proc. całkowitego zaimportowanego wolumenu LPG).