ULC: nawet 600 euro odszkodowania za odwołany lot

Opóźniony lub odwołany lot czy zgubiony bagaż mogą skutecznie popsuć humor podczas wakacyjnych podróży. Jeśli znamy jednak swoje prawa, możemy dostać od linii nawet 600 euro odszkodowania za niespodziewane "przygody".

Jak przypomina Urząd Lotnictwa Cywilnego, w przypadku, gdy lot został opóźniony, przewoźnik ma obowiązek zapewnić pasażerowi posiłki i napoje. Gdy opóźnienie przeciągnie się aż do następnego dnia, przysługuje nam hotel, łącznie z transportem do niego i z powrotem na lotnisko. Pasażerom takie prawa przysługują m.in. wówczas, gdy z powodu usterki maszyna nie może odlecieć o czasie. Do takiej sytuacji doszło w mijającym tygodniu, kiedy PLL LOT odwołały swoje rejsy do Toronto i Chicago dreamlinerami. Przewoźnik zapewnił pasażerom m.in. napoje, posiłki oraz nocleg w hotelu.

Reklama

Takie same prawa przysługują podróżnym, gdy linia odmawia wejścia na pokład samolotu. Stać się tak może np. w przypadku overbookingu, czyli sprzedaży większej liczby biletów niż jest miejsc na pokładzie. Dodatkowo, poza zwrotem równowartości ceny biletu, możemy wtedy liczyć na odszkodowanie w wysokości od 250 do 600 euro.

Gdy dojdzie do odwołania lotu, pasażer ma prawo do zwrotu (w terminie 7 dni) pełnego kosztu biletu lub zmiany planu podróży. Jeśli linie nie poinformują nas o anulowaniu na minimum dwa tygodnie przed odlotem i nie zaproponują przelotu alternatywnego, przysługuje nam odszkodowanie. W zależności od długości trasy możemy liczyć na kwotę od 250 do 600 euro.

Rekompensata nie przysługuje jednak w przypadku odwołania lotu z przyczyn niezależnych od przewoźnika, np. złych warunków atmosferycznych.

Aby móc liczyć na wynagrodzenie naszych strat, musimy jednak pamiętać, by po ewentualnych "przygodach" w podróży złożyć reklamację do przewoźnika. Gdy ten na nią nie odpowie lub nie będziemy zadowoleni z odpowiedzi, jaką od niego dostaniemy, możemy się poskarżyć do Komisji Ochrony Praw Pasażerów Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

W przypadku problemów z bagażem warto pamiętać, że za bagaż rejestrowany od momentu nadania do momentu jego odbioru na docelowym lotnisku odpowiada przewoźnik. Gdy dojdzie do jego zgubienia czy zniszczenia, wówczas do niego musimy kierować nasze skargi. Brak odpowiedzi na skargę oznacza konieczność dochodzenia praw przed sądem. W postępowaniu może pomóc m.in. powiatowy bądź miejski rzecznik konsumentów.

Inaczej wygląda sprawa zmiany warunków przewożenia bagażu podręcznego. Przykładowo linia EasyJet od tego tygodnia nie gwarantuje pasażerom, którzy chcą zabrać na pokład małą, ale regulaminową torbę, że będą to mogli zrobić.

Formalnie nic się nie zmieniło. Bagaż podręczny o rozmiarze 56 cm x 45 cm x 30 cm jest wciąż przepisowy i można go wnieść na pokład, ale jeśli samolot jest szczelnie wypełniony i miejsca nad głową nie starcza dla wszystkich, to nawet bagaż o przepisowych rozmiarach może zostać pasażerowi odebrany i umieszczony w luku bagażowym. Gwarancję, że tak się nie stanie, daje tylko bagaż o wymiarach 50 cm x 40 cm x 20 cm.

Przewoźnik zapewnia, że odebranie pasażerowi bagażu podręcznego nie łączy się z żadną dodatkową opłatą, chociaż wymaga odbioru go z taśmy wraz z bagażem nadanym przed wejściem do samolotu.

Rzeczniczka Urzędu Lotnictwa Cywilnego Marta Chylińska powiedziała PAP, że jeśli taka informacja jest podana do publicznej wiadomości, np. na stronie linii czy w regulaminie lotów, to pasażer kupując bilet godzi się na taką ewentualność i nie ma podstaw do protestów.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: zgubiony bagaż | odwolano loty | ULC | linie lotnicze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »