Umysły na uwięzi

Winston Churchill powiedział kiedyś o swoim przeciwniku politycznym Klemensie Attle, że jest to człowiek "bardzo skromny", a po chwili dodał: "co zresztą jest jak najbardziej uzasadnione".

Akurat niektórzy publicyści zwrócili uwagę, że w porównaniu ze swoimi kolegami z innych państw, premier Marek Belka ma niskie uposażenie. Premier Belka też jest skromny; mógłby nawet powiedzieć, że "moja skromność jest znana na całym świecie", ale czy rzeczywiście został aż tak pokrzywdzony pod względem uposażenia? Wszystko to być może; możliwe, że uposażenie premiera Belki jest skromniejsze od innych, ale z drugiej strony, czy nie jest to aby jak najbardziej uzasadnione? Jeśli przyjąć, że członkowie rządu z premierem na czele, są przez nas, obywateli, wynajęci do zarządzania sektorem publicznym, to ile właściwie powinniśmy płacić szefowi rządu, który w ciągu zaledwie roku potrafił powiększyć dług publiczny o 20 mld dolarów?

Reklama

Bruhl, czy masz pieniądze?

Z takim pytaniem zwracał się podobno do swego ministra każdego ranka polski król August III Sas, odsuwając od siebie poza tym wszelkie inne zainteresowania. Polska dzisiejsza pod pewnymi względami bardzo epokę saską przypomina, a już zwłaszcza gorączkowym poszukiwaniem pieniędzy dla pokrywania rosnących wydatków państwowych, spowodowanych w znacznej mierze radosną twórczością rozrastającej się biurokracji. Najnowszym pomysłem z tej dziedziny jest projekt podwyższenia podatku akcyzowego od oleju opałowego.

Pełne hipokryzji uzasadnienie, z jakim wystąpił minister Finansów, o korzyściach fiskalnych wspomina tylko ubocznie i niejako na marginesie intencji głównej, którą ma być położenie kresu patologiom krzewiącym się na rynku paliwowym. Konkretnie chodzi o to, że baronowie paliwowych mafii mieszają olej opałowy, opodatkowany łagodnie, z olejem napędowym, który, jako towar luksusowy, obłożony jest wysoką akcyzą, albo nawet nic nie mieszają, tylko olej opałowy sprzedają jako napędowy.

Przypomina to opowieści z epoki wczesnego Gomułki o aferze fryzjerskiej: fryzjerzy skupowali agrest, golili, a potem sprzedawali jako winogrona. Zatem jeśli rząd wprowadziłby akcyzę na olej opałowy w takiej samej wysokości, jaka obowiązuje przy oleju napędowym, to takie podróbki przestałyby się mafiom opłacać i w ten sposób występni baronowie wróciliby na drogę cnoty, a i fiskus skorzystałby na tym podobno aż półtora miliarda złotych. To się nazywa łączyć piękne z pożytecznym; tego za czasów saskich nie bywało!

Umysły na uwięzi

W nowym tłumaczeniu ewangelii, opowiadającej o wędrówce Łukasza i Kleofasa do Emaus, podczas której spotkali zmartwychwstałego Jezusa czytamy, że oczy apostołów "były niejako na uwięzi" i z tego powodu nie mogli swego Nauczyciela rozpoznać. Ciekawe, że z tym samym zagadkowym zjawiskiem mamy do czynienia w przypadku naszych dygnitarzy państwowych z tą różnicą, że nie chodzi o oczy, tylko raczej o umysły. Dygnitarze nasi sprawiają wrażenie, jakby ich umysły były chwilowo niezdolne do pewnych sposobów myślenia. Jest to niezdolność chwilowa, bo ci sami ludzie, skoro tylko przestają być dygnitarzami, a, dajmy na to, zaczynają pisać felietony, to okazuje się, że nie tylko myślą, ale myślą szeroko ("pan Karol jak myśli, to myśli szeroko i mnóstwo ogarnia perspektyw"). Wygląda na to, że ubocznym, acz na szczęście przemijającym skutkiem dygnitarstwa jest umysłowe uwiązanie. Znakomitym, wręcz klinicznym przykładem tej przypadłości jest właśnie sprawa akcyzy na olej opałowy.

Chodzi o to, że skutek w postaci nieopłacalności mieszania oleju opałowego z napędowym, czy wręcz sprzedawania oleju opałowego jako napędowego można by osiągnąć nie tylko poprzez podniesienie akcyzy na olej opałowy, ale również poprzez zniesienie akcyzy na olej napędowy. Dzięki temu baronowie mafii paliwowych, pozbawieni zachęty do przestępstw, wróciliby na drogę cnoty, a w dodatku zyskałaby na tym gospodarka. Tańszy olej napędowy wpłynąłby na potanienie transportu towarowego i osobowego, a dzięki temu dodatkowy strumień pieniędzy mógłby zostać skierowany na zakupy innych towarów, co nakręciłoby koniunkturę i tak dalej. Na ten sposób nie wpadł jednak ani Minister Finansów, ani premier. Czy wobec tego powinniśmy odczuwać wyrzuty sumienia z powodu jego skromnego uposażenia?

Być może bezpośrednim powodem owego uwiązania, powodującego drastyczne zawężenie możliwości umysłowych była kwestia owego półtora miliarda zł, które przy tym drugim sposobie rzeczywiście nie wpłynęłyby do budżetu, a w każdym razie nie bezpośrednio. Ale, powiedzmy sobie szczerze, te pieniądze wcale nie są w budżecie potrzebne. Wystarczyłoby tylko zlikwidować kilka operetkowych urzędów, na przykład Ministerstwo Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, z którego aktualnie czerpie alimenty pani Magdalena Środa, czy Rzecznika Ochrony Praw Dziecka, a także odstąpić od futrowania rządowymi pieniędzmi licznych "organizacji pozarządowych" i zaraz by się okazało, że akcyza na olej opałowy wcale nie jest potrzebna. Niestety wskutek umysłowego uwiązania myślenie naszych dygnitarzy zmierza w kierunku dokładnie przeciwnym.

Przechył biurokratyczny

Ponieważ na wieść o wprowadzeniu wysokiej akcyzy na olej opałowy podniósł się klangor ze strony tych wszystkich, którzy lekkomyślnie zaufali rządowym zapewnieniom o opłacalności ogrzewania olejowego, dygnitarze zareagowali ofertą zrekompensowania "najuboższym" podwyższonych kosztów ogrzewania z publicznych pieniędzy. Mówiąc inaczej - najpierw rząd ściągnie od nabywców oleju opałowego półtora miliarda zł, a potem będzie im te pieniądze oddawał w ramach "rekompensowania". Idiotyzm tego pomysłu aż zapiera dech tym bardziej, że zawiera on w sobie zapowiedź dalszej rozbudowy biurokracji, bo przecież ktoś będzie musiał rejestrować użytkowników oleju opałowego, określać im wysokość rekompensat i kontrolować, czy aby nie wyłudzają ich w rozmiarze większym, niż należny według prawa. Tych ludzi trzeba będzie zatrudnić i opłacić, a to znaczy, że koszty funkcjonowania państwa wzrosną, a więc zwiększą się też rozmiary drenażu naszych kieszeni. Za takie zarządzanie sektorem publicznym w ogóle nie powinniśmy premierowi płacić, a gdyby był bogaty z domu, to jeszcze zażądać odszkodowania.

Stanisław Michalkiewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: olej opałowy | napędowy | olej | baronowie | Winston Churchill
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »