Unia energetyczna: Czy razem będziemy bardziej niezależni?
Państwa unijne są uzależnione od dostaw energii z Rosji. To musi się zmienić, uważa Bruksela i pracuje nad stworzeniem unii energetycznej. Wszyscy są zgodni co do celów, diabeł tkwi w szczegółach.
Obecny kryzys na Ukrainie po raz kolejny uzmysłowił krajom członkowskim UE, jak bardzo są jeszcze uzależnione od dostaw ropy i gazu z Rosji. Prezydent Władimir Putin jest w stanie posłużyć się nimi jako narzędziem nacisku politycznego. Od 2009 roku, kiedy na skutek sporu między Rosją i Ukrainą doszło do ograniczenia dostaw gazu na Zachód, UE podjęła działania ograniczające zależność energetyczną od Rosji. Projekt unii energetycznej ma ją jeszcze bardziej ograniczyć i zagwarantować "bezpieczne, trwałe i przystępne" ceny energii dla obywateli i przedsiębiorców. Tak uzasadnia celowość tego przedsięwzięcia Komisja Europejska w projekcie, który w czwartek wieczorem (19.03) przekazała szefom państw i rządów UE, którzy zebrali się na unijnym szczycie w Brukseli. Odpowiedzialny za sprawy energetyki unijny komisarz Maros Sefcovic zachwala plany stworzenia unii energetycznej nazywając ją już teraz "dokonaniem historycznym" porównywalnym z Unią Węgla i Stali, fundamentem obecnej Unii Europejskiej. - Tkwi w niej potencjał, który pogłębi integracją europejską - zaznaczył wskazując jednocześnie na "wielki potencjał unijnego rynku wewnętrznego".
Kilka państw członkowskich UE jak Bułgaria czy Słowacja, są w stu procentach uzależnione od dostaw rosyjskiego gazu. Rosja zaspokaja zapotrzebowanie państw UE na gaz w 39 procentach, na ropę w 37. Dla przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska i innych państw wschodnio-i środkowo europejskich UE, najważniejszym celem unii energetycznej jest bezpieczeństwo dostaw energii. Dlatego Tusk zaproponował wspólne negocjowanie warunków dostaw energii z Rosji, co zagwarantuje korzystniejsze ceny. Komisja Europejska chce kontrolować jeszcze przed podpisaniem wszystkie umowy europejskich koncernów gazowych z rosyjskim państwowym Gazpromem. Sprzeciwiają się temu prywatne koncerny, argumentując, że w UE obowiązują przecież zasady wolnego rynku i konkurencji. W tym duchu, przed unijnym szczytem wypowiedziała się w czwartek (19.03) niemiecka kanclerz Angela Merkel, która zaznaczyła, że planowana unia energetyczna musi opierać się na zasadach wolnorynkowych. Minister gospodarki i wicekanclerz Sigmar Gabriel (SPD) podziela tę opinię. Wspólne negocjacje mogą się odbywać tylko w sytuacjach wyjątkowych, zaznacza.
Większą niezależność od dostaw energii z Rosji uda się osiągnąć poprzez dywersyfikację źródeł energii i poszukiwanie nowych dostawców, głosi dokument strategiczny Komisji UE. Duże znaczenie przypisują temu Niemcy, Austria i Dania. Sekretarz stanu w niemieckim MSZ Michael Roth, który prowadził w Brukseli ostatnie negocjacje na temat tego nowego unijnego projektu zaznaczył, że nie ma nic przeciwko unii energetycznej i uważa ją za ważne przedsięwzięcie. - Jesteśmy jednak za szerszym podejściem. Nie chodzi tylko o bezpieczeństwo energetyczne, które akurat w obecnych czasach odgrywa ważną rolę w polityce zagranicznej. Chodzi też o wydajność energetyczną i o wspieranie energii ze źródeł odnawialnych. Chodzi o urzeczywistnienie energetycznego rynku wewnętrznego - zaznaczył.
Import gazu płynnego z USA i z Bliskiego Wschodu byłby jedną z możliwości. Budowa potrzebnych do jego przechowywania zbiorników przebiega jednak powoli, bo jest po prostu nieopłacalna. Rosyjski gaz jest o wiele tańszy od gazu płynnego. Projekt pozyskiwania gazu z łupków w Europie tkwi także w powijakach. Uruchomienie przez Turcję planowanego projektu gazociągu "Nabucco" byłoby możliwe, jeśli udałoby się Ankarze pozyskać dostawców w krajach Azji Środkowej. Gdyby negocjacje z Iranem ws. programu atomowego przebiegały pomyślnie, a nałożone na Teheran sankcje zostały zniesione, wtedy także Iran mógłby stać się dostawcą gazu dla UE.
Komisja Europejska ocenia, że wprowadzenie jednolitych zasad na całym unijnym rynku energetycznym pozwoli zaoszczędzić do 2030 roku 40 mld euro. Zrzeszenie "Businnes Europe" odnosząc się do planów unii energetycznej wskazało, że obecne ceny, jakie europejskie przedsiębiorstwa płacą za energię, są w porównaniu z cenami w USA czy Azji dwa razy wyższe. Komisja UE zamierza to zmienić, aby zwiększyć konkurencyjność europejskiego przemysłu. Stopniowo niwelowane będą też dotacje na różne źródła energii. Tylko w ten sposób można zapewnić funkcjonowanie rynku wewnętrznego, uważa komisarz ds. klimatu i energii Arias Canete. W Niemczech na przykład subwencjonowane są odnawialne źródła energii. W innych państwach ciągle jeszcze dotowana jest energia atomowa. Kwestia koszyka energetycznego jest sprawą delikatną. Wybór między węglem a gazem, energią atomową, wiatrową czy słoneczną należy do państw członkowskich UE. Tego nie zmieni nawet unia energetyczna. Kilka państw UE, a wśród nich Polska, Czechy, Węgry i Wielka Brytania, chcą wręcz rozbudować sektor produkcji energii atomowej, podczas gdy inni chcą całkowicie z niej zrezygnować.
UE zamierza trzymać się z trudem wynegocjowanych do roku 2030 takich celów polityki klimatycznej jak ograniczenie emisji dwutlenku węgla i zwiększanie udziału energii ze źródeł odnawialnych. A komisarz UE ds. energetyki dorzuca do tego energooszczędność, izolację budynków i nowoczesne elektrownie. - Musimy na nowo zdefiniować wydajność energetyczną i uznać za samodzielne źródło energii - powiedział. Także handel emisjami zanieczyszczeń ma zostać ożywiony i ekonomicznie bardziej się opłacać. W jakim stopniu każdy kraj ma w ramach unii energetycznej przyczynić się do realizacji celów klimatycznych, jeszcze nie jest wiadomo. Polska i Wielka Brytania nie chcą tego jeszcze sprecyzować. Komisarz UE Canete przyrzeka, że "ochrona klimatu ma być podstawą strategii energetycznej UE". Aby zapewnić dostawy energii planowana jest w ramach unii energetycznej budowa gazociągów i sieci elektroenergetycznych w całej UE. Komisja Europejska zamierza do roku 2020 zwiększyć ilość połączeń między liniami przesyłowymi państw unijnych z obecnych 8 procent do 10 procent.
To, co cieszy komisarzy ds. energetyki oraz klimatu i energii krytykuje Martina Wernter. Niemiecka polityk oraz rzeczniczka ds. energii klubu poselskiego socjaldemokratów w Parlamencie Europejskim nie może się doszukać w unii energetycznej wielu konkretów. Uważa ona, że za bardzo stawia się w tym projekcie na konwencjonalne źródła energii, za mało zaś na źródła odnawialne. Unii energetycznej broni natomiast Herbert Reul. Niemiecki chrześcijański demokrata chwali przede wszystkim plany ujednolicenia dotowania źródeł energii. Dotychczasowe funkcjonujące obok siebie narodowe systemy dotowania są dla niego "zbyt mało wydajne i drogie".
Bernd Riegert / Barbara Cöllen, Redakcja Polska Deutsche Welle