Unia ma znieść większość sankcji nałożonych na Białoruś
Unia Europejska ma dziś ogłosić zniesienie sankcji dyplomatycznych nałożonych na Białoruś. Tymczasem kupcy i handlarze oraz przedstawiciele opozycji - wzięli w poniedziałek udział w wiecu w Mińsku przeciwko dekretowi prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki wprowadzającemu wymóg certyfikatów jakości na artykuły przemysłu lekkiego.
Pozostanie embargo na sprzedaż broni. Decyzję podejmą ministrowie spraw zagranicznych 28 krajów na spotkaniu w Brukseli . Polskie Radio dowiedziało się nieoficjalnie, że w piątek na zniesienie restrykcji zgodzili się unijni ambasadorowie. To odpowiedź Wspólnoty na gesty władz w Mińsku wobec Zachodu.
Zawieszone cztery miesiące temu sankcje zostaną całkowicie zniesione pod koniec lutego. 170. przedstawicieli białoruskiego reżimu na czele z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką zostanie wykreślonych z czarnej listy, co oznacza zgodę na wjazd do Unii i odblokowanie aktywów finansowych w Europie. Z czarnej listy będą też wykreślone trzy białoruskie firmy. Pozostaną na niej jedynie cztery osoby z otoczenia prezydenta Łukaszenki podejrzewane o prześladowanie przeciwników politycznych, którzy zaginęli w niewyjaśnionych okolicznościach.
Unia Europejska postanowiła na nowo ułożyć relacje z Białorusią, gdy w ubiegłym roku Aleksander Łukaszenka zwolnił i ułaskawił więźniów politycznych, oraz nie stosował represji po październikowych wyborach prezydenckich.
Krytycy decyzji o zawieszeniu, a teraz o zniesieniu sankcji mówią natomiast, że jest ona przedwczesna i pozbawia Zachód presji na Mińsk w sprawie demokratycznych reform.
Białoruś nie będzie jedynym tematem ministerialnego spotkania. Szefowie dyplomacji 28 krajów omówią też sytuację w Syrii, Mołdawii i Libii.
Białoruś. około 1000 osób - drobnych handlarzy, ale też przedstawicieli opozycji - wzięło w poniedziałek udział w wiecu w Mińsku przeciwko dekretowi prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki wprowadzającemu wymóg certyfikatów jakości na artykuły przemysłu lekkiego.
Zebrani przyjęli rezolucję, w której domagają się niezwłocznego odwołania dekretu oraz spotkania z prezydentem w celu "obiektywnej oceny sytuacji i wypracowania sposobów jej rozwiązania".
1 stycznia 2016 roku wszedł w życie dekret 222, zgodnie z którym białoruscy przedsiębiorcy są zobowiązani sprzedawać towary przemysłu lekkiego państw Unii Celnej tylko pod warunkiem posiadania dokumentacji potwierdzającej, że pochodzą one z legalnego źródła i są bezpieczne dla konsumentów.
Przedsiębiorcy twierdzą jednak, że rosyjscy dostawcy, u których kupuje towar większość handlarzy, nie wystawiają takich dokumentów na małe partie towarów albo je fałszują. Sprzedawcom, którzy nie mają certyfikatów, grożą zaś kary i konfiskaty.
- Nie jesteśmy bandytami, tylko obywatelami Republiki Białoruś, którzy zgodnie z konstytucją mają prawo do pracy - podkreślono w rezolucji. Zgromadzeni rozwinęli transparenty, m.in. z napisami "222 to wzrost bezrobocia", "Pracy!" i "O wolność przedsiębiorczości".
Do wyjścia na plac Październikowy w centrum Mińska wezwał przedstawiciel handlarzy Aleś Makajeu, którego poparli działacze opozycji: m.in. b. więzień polityczny Mikoła Statkiewicz, szef ruchu "O państwowość i niepodległość Białorusi" Uładzimir Niaklajeu i lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka.
Niaklaeju wyraził podczas wiecu przekonanie, że "reżim boi się ludzi niezależnych gospodarczo, bo stworzenie klasy średniej w sposób niechybny prowadzi do demokracji". Labiedźka oświadczył zaś, że problemy handlarzy nie są tylko ich problemami, bo cała polityka gospodarcza władz zabrnęła w ślepą uliczkę. - Jeśli niczego nie zmienimy, to zamiast dekretu 222 będzie 223. Trzeba zmienić model ekonomiczny - zaznaczył.
Minister handlu Uładzimir Katłowicz zapowiedział w niedzielę wieczorem w kanale Biełaruś 1, że władze nie zamierzają odwoływać dekretu 222, a przedsiębiorcy muszą przystosować się do nowych warunków. - Zadanie władz i biznesu jest następujące: siąść i zastanowić się bez emocji, jak pracować w warunkach obowiązywania tego dekretu - oznajmił.