USA: Tak źle nie było od 1997 roku

W związku z recesją w zeszłym roku wyraźnie wzrosła w USA liczba ludzi żyjących poniżej umownego progu ubóstwa - podano w raporcie ogłoszonym przez Biuro Spisu Ludności.

W 2008 r. 39,8 miliona Amerykanów żyło poniżej progu ubóstwa, który w USA definiuje się jako dochody w wysokości 22 025 dolarów rocznie na czteroosobową rodzinę.

Oznacza to wzrost o 2,2 miliona w porównaniu z rokiem poprzednim, czyli z 12,5 do 13,2 procent populacji. Jest to najwyższy wskaźnik ubóstwa od 1997 roku.

W biedzie żyje prawie 20 procent dzieci w wieku do 18 lat.

Jak powiedział ekonomista z Uniwersytetu Harvarda, profesor Lawrence Katz, obecny wzrost ubóstwa jest największym zanotowanym w pierwszym roku recesji od czasu, gdy Biuro Spisu Ludności zbiera dane na ten temat.

Reklama

Ponieważ w bieżącym roku bezrobocie jest wyższe niż w 2008 - sięga prawie 10 procent - przewiduje się, że wskaźnik ubóstwa na 2009 r. będzie jeszcze wyższy.

W 2008 r. spadł również średni roczny dochód na rodzinę - do 50 300 z 52 200 dolarów w roku 2007 r.

Wzrósł natomiast - z 15,3 do 15,4 procent - odsetek osób nie mających ubezpieczenia medycznego. Obecnie 46,3 miliona Amerykanów deklaruje brak takiego ubezpieczenia w ciągu całego roku.

Liczby dotyczące ubezpieczeń zdrowotnych różnią się od siebie w rozmaitych badaniach. Według innych raportów, liczba nieubezpieczonych jest wyższa i sięga 47-49 mln.

Czytaj również:

Obama chce przeprowadzić w tym roku reformę finansów

USA: Nadciąga druga fala kryzysu?

Koniec ekonomicznych rządów USA

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | procent | biuro | 1997 rok | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »