- Sejm przyjął nowelizację tzw. ustawy odległościowej
- Ustawa zmniejsza dystans, jaki musi dzielić turbiny nowo stawianych wiatraków od zabudowań
- W pierwotnym projekcie nowelizacji dystans wynosił 500 metrów
- Sejm przyjął poprawkę zmieniającą minimalny dystans na 700 metrów
- Zmiana minimalnej odległości nowych wiatraków od zabudowań z 500 do 700 metrów zmniejszy powierzchnię pod nowe inwestycje o połowę
W ubiegłą środę Sejm znowelizował tzw. ustawę odległościową. To prawo regulujące rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. Zmiany w ustawie obejmują zmniejszenie odległości, w jakiej od zabudowań mieszkalnych można stawiać nowe wiatraki.
Rządowy projekt nowelizacji, konsultowany społecznie, zakładał, że minimalna odległość zostanie zmniejszona na 500 metrów. Do tej pory najmniejszy dopuszczalny dystans wynosił dziesięciokrotność wysokości wiatraka (tzw. reguła 10H).
Ale w trakcie obrad przyjęto poprawkę zakładającą, że minimalną odległością będzie co najmniej 700 metrów. Zgłosił ją w trakcie prac sejmowych poseł PiS Marek Suski. Poprawkę przyjęto i w takim kształcie projekt trafił do prac Senatu.
Jak wskazują eksperci think tanku Instrat, chociaż może się wydawać, że zmiana o 200 metrów to niewiele, to w efekcie poprawki potencjalna powierzchnia kraju, na jakiej można postawić nowe wiatraki, będzie aż o połowę mniejsza, niż gdyby minimalny dystans wynosił 500 metrów.
200 metrów robi różnicę
“Wydaje się, że różnica między 500 a 700 metrami nie jest znacząca. Tyle tylko, że ta odległość powiększa promień koła wyznaczanego wokół każdego budynku mieszkalnego, w której turbin stawiać nie wolno" - tłumaczą analitycy Instratu.
W rezultacie, jak wyliczają, postawiony “w szczerym polu" jeden dom, przy założeniu 500 m wymaganego dystansu, wyłącza spod inwestycji 79 hektarów. Przy minimalnej odległości 700 m - czyli tyle, ile zaproponowano w przyjętej poprawce - aż 154 hektary, więc prawie dwa razy więcej. Efektem jest to, że powierzchnia dostępna pod nowe inwestycje wiatrowe zmniejszy się aż o 47 proc. względem pierwotnej rządowej propozycji.
W samym województwie kujawsko-pomorskim, o ile ustawa wejdzie w życie w takim kształcie, ta zmiana oznacza utratę 65 proc. powierzchni dostępnej pod turbiny wiatrowe. Nawet w najmniej dotkniętym tą zmianą woj. lubuskim zamiana 500 metrów na 700 oznacza uszczuplenie dostępnej przestrzeni o 31 proc., wyliczają analitycy.
Jak zwracają uwagę, ze względu na zmianę wymaganej odległości i inne modyfikacje procesu inwestycji wiatrowych, przyjęcie nowelizacji w obecnym kształcie doprowadzi nie tylko do obcięcia potencjału wiatrowego w Polsce nawet o połowę. Znacząco opóźni też lub wręcz sparaliżuje wiele już przygotowanych inwestycji. Jak wskazują:
Uchwalenie nowelizacji w wariancie 700 metrów drastycznie spowolni tempo dekarbonizacji polskiej energetyki i zwiększy nasz rachunek za importowane paliwa kopalne. Nie jest to prawdziwa liberalizacja zasady 10H.
Nowelizacją ustawy wiatrakowej zajmie się teraz Senat. Może on przyjąć swoje poprawki do ustawy. Sejm będzie mógł je jednak odrzucić większością głosów.
Znowelizowana ustawa
Do tej pory nowe instalacje wiatrowe mogły być budowane tylko w odległości od zabudowań mieszkalnych co najmniej dziesięciokrotnie większej od wysokości wiatraka. To stanowiło dużą barierę rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie. O zmianę zasad apelowały organizacje branżowe, samorządy czy działacze ekologiczni.
Zmiana ustawy i obniżenie odległości, w jakiej od domów można stawiać nowe wiatraki, jest też jednym z kamieni milowych w Krajowym Planie Odbudowy. Nowelizacja ustawy odległościowych stała się więc jednym z warunków, by Polska miała dostęp do miliardowych środków z UE.
Pierwotny, rządowy projekt zmian zakładał zmianę minimalnego limitu odległości na 500 metrów od budynków mieszkalnych. Jak wskazywali eksperci Polskiej Akademii Nauk, taka odległość jest nieszkodliwa dla człowieka.
Zmiana limitu odległości na 500 metrów była też konsultowana przez resort środowiska z branżą. Poza kwestią odległości wiatraków od zabudowań mieszkalnych, ustawa reguluje też inne zasady realizacji inwestycji wiatrowych.
Martyna Maciuch













