Uwaga na ten bank!

Co mają wspólnego księstwo Monako, polski konsul honorowy, oskarżany biznesmen z Poznania i blisko 100 tys. czekających od 8 lat na swoje pieniądze byłych klientów upadłego Banku Staropolskiego? Okazuje się, że bardzo dużo.

Co mają wspólnego księstwo Monako, polski konsul honorowy, oskarżany biznesmen z Poznania i blisko 100 tys. czekających od 8 lat na swoje pieniądze byłych klientów upadłego Banku Staropolskiego? Okazuje się, że bardzo dużo.

Staropolski, znany wówczas poznański bank, został zawieszony w 2000 r., kiedy okazało się, że jego kapitały nie wystarczają już na spłatę zobowiązań. Pieniądze - blisko 600 mln zł - zniknęły niecały rok wcześniej w ukraińskiej spółce. Według poznańskiego biznesmena Piotra Bykowskiego, byłego szefa rady nadzorczej banku, a dziś głównego oskarżonego w tej sprawie - wcale nie zniknęły, tylko zostały zainwestowane.

Faktem pozostaje jednak, że ponad 100 tys. klientów Banku Staropolskiego po jego upadłości straciło niemal całe oszczędności życia. Bank był popularny, bo przyjmował na wysoko oprocentowane lokaty nawet niewielkie sumy - byle były w walutach.

Reklama

Po jego upadłości przez lata byłych klientów spłacał Bankowy Fundusz Gwarancyjny, na który składały się wszystkie polskie banki. Łącznie wypłacono prawie 500 mln zł. Ponad 150 mln wciąż zostało do zapłacenia. Przez lata bank próbuje sprzedać jego syndyk. Z trudem, bo nabywca banku oprócz sumy, jaką zapłaci za wart około 80 mln zł majątek, będzie musiał wysupłać z kieszeni jeszcze te 150 mln zł na spłatę klientów.

I tu zaczyna się robić ciekawie. Kilka miesięcy temu po cichu akcje Staropolskiego - właściwie dziś bezwartościowe - skupiła nieznana w Polsce spółka Monaco Capital Partners. Dziś w jej rękach jest ponad 75 proc. akcji banku. To nadal nic by nie znaczyło, gdyby nie fakt, że MCP zamówiło ekspertyzę, która podważa zasadność zawieszenia banku w 2000 r. Teraz spółka chce na jej podstawie wystąpić do Komisji Nadzoru Finansowego - której poprzedniczka, Komisja Nadzoru Bankowego, zawiesiła Staropolski - o cofnięcie zawieszenia. MCP chce następnie cofnąć upadłość Banku. Po co?

- MCP zamierza po wyjaśnieniu spraw prawnych związanych z Bankiem Staropolskim nadać mu charakter banku inwestycyjnego specjalizującego się w finansowaniu rynku nieruchomości i jest przygotowane do zabezpieczenia na ten cel środków, które go postawią w czołówce polskiego systemu bankowego - twierdzi Joanna Rybińska, sekretarz zarządu MCP. Jak udało nam się dowiedzieć, właścicielem połowy MCP jest Wojciech Jankowski, konsul honorowy RP w Monako. Druga połowa należy do jego żony. I to jest wytłumaczenie zabezpieczenia finansów. Rodzina Pastor, do której należy żona Jankowskiego, to najwięksi inwestorzy na rynku nieruchomości w Monako. Wartość ich majątku przekracza 11 mld euro.

MCP już zapowiada, że jeśli cała operacja się powiedzie - Bank Staropolski spłaci wszystkich byłych klientów. - Polskie prawo nie przewiduje możliwości cofnięcia zawieszenia banku. Zwłaszcza że ostatnie terminy w tej sprawie minęły już osiem lat temu - zapewnia tymczasem Izabela Świderek-Kowalczyk z Komisji Nadzoru Finansowego. Entuzjastą pomysłu nie jest też Jan Kanecki, syndyk upadłości Staropolskiego. - To bardzo mało prawdopodobne. I nie wiem, czy cokolwiek ten inwestor zdąży zrobić, bo 26 czerwca mija termin składania ofert na zakup Banku Staropolskiego i możliwe, że zostanie on sprzedany.

Co innego mówią byli akcjonariusze Banku Staropolskiego. Jeden z nich, poznański prawnik Bogdan Fijałkowski, reprezentuje dziś interesy MCP. - To przedsięwzięcie bez precedensu w dotychczasowej historii - mówi. - Opinia w sprawie bilansu Banku Staropolskiego potwierdza naruszenie prawa, a to ma bardzo istotne znaczenie do cofnięcia decyzji o zawieszeniu banku. Jednak będzie to nie tylko decyzja natury prawnej czy ekonomicznej, ale także politycznej. Trzeba wziąć pod uwagę również roszczenia wierzyciela, z których największym będzie Bankowy Fundusz Gwarancyjny - dodaje Fijałkowski.

Po co MCP bank z problemami? Staropolski może mieć ogromny wpływ na cały polski system bankowy. W jego masie upadłości znajduje się bowiem 30 proc. akcji... Invest-Banku, kojarzonego dziś z Grupą Polsatu Zygmunta Solorza-Żaka. - To duża wartość kapitałowa, z tym że mają one prawo tylko do 5 proc. głosów na zgromadzeniu akcjonariuszy - mówi mecenas Fijałkowski. Gdyby operacja cofnięcia zawieszenia jednak się powiodła, Staropolski stałby się drugim co do wielkości akcjonariuszem Invest-Banku. Komentarza jego przedstawicieli w tej sprawie nie udało nam się jednak uzyskać. Podobnie jak wypowiedzi Piotra Bykowskiego. Jak się dowiedzieliśmy, ten jest "co najmniej w kontakcie" z przedstawicielami MCP.

INTERIA.PL/Polska
Dowiedz się więcej na temat: bank | Monako | bankowy | Uwaga! | Poznań | 100 | konsul | okazuje się | bańki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »