W 2007 r. Polska bez lekarzy?
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL) zwrócił się do wszystkich lekarzy w Polsce o przygotowanie do podjęcia w 2007 r. ogólnopolskiego strajku. Ministerstwo Zdrowia liczy na rozsądek lekarzy i niepodjęcie przez nich protestu.
Zarząd Krajowy OZZL (...) przyjął program działań zmierzających do likwidacji dyskryminacji zawodu lekarza w Polsce w odniesieniu do poziomu wynagrodzeń i czasu pracy - informuje na stronie internetowej OZZL przewodniczący Zarządu Związku Krzysztof Bukiel.
OZZL zapowiada, że wśród postulatów strajkujących znajdą się żądania zwiększenia wynagrodzeń, a także zaliczenia czasu dyżurów medycznych do czasu pracy, który nie powinien przekraczać 48 godzin tygodniowo. Związek poinformował również, że wraz z przygotowaniami do strajku będą prowadzone tzw. działania autoprywatyzacyjne. Według Bukiela, w razie niepowodzenia strajku, autoprywatyzacja będzie polegać na tym, że lekarze masowo zwolnią się z pracy i będą świadczyć usługi odpłatnie.
Zgodnie z ustawą uchwaloną 13 lipca br., pracownicy służby zdrowia zatrudnieni na etatach, a także na kontraktach, zarówno w publicznych, jak i niepublicznych placówkach medycznych, od października otrzymają wyższe pensje. W każdej placówce medycznej fundusz płacy będzie zwiększony o 30 proc. Na ten cel w bieżącym roku NFZ przeznaczy 1 mld zł. Minister zdrowia Zbigniew Religa ocenił w rozmowie że OZZL "jest w tej chwili na przegranej pozycji". - Większość lekarzy na pewno się nie dostosuje do tego. Tym bardziej, że - chyba każdy widzi - iż podwyżki od października to był dość istotny wysiłek ze strony rządu - ocenia minister. - Cały wzrost nakładów na opiekę zdrowotną w przyszłym roku zostanie przeznaczony na podwyżki - zaznaczył Religa.
- Bardzo liczymy na rozsądek lekarzy. W większości są oni przecież osobami odpowiedzialnymi za los pacjenta. Gdyby podjęli strajk, na pewno działaliby na niekorzyść chorych - uważa rzecznik resortu zdrowia Paweł Trzciński. Jego zdaniem, to, co proponuje związek, "jest formą dzikiej prywatyzacji". - Jeśli lekarze zrealizują plan autoprywatyzacji, będzie to szantaż wobec dyrektorów placówek - dodał. Trzciński przypomniał, że również w przyszłym roku na podwyżki dla lekarzy będą przeznaczone dodatkowe 4 mld zł. - To bardzo dużo pieniędzy. To najwyższa podwyżka od wielu lat, ale widać, że apetyty tej grupy zawodowej są niezaspokojone - oświadczył rzecznik.
Senatorowie z Komisji Zdrowia podczas środowego posiedzenia wyrazili zaniepokojenie zapowiedzią OZZL. Te nastroje próbowała uspokoić obecna na posiedzeniu Maria Balcerzak z mazowieckiego oddziału Związku. Według niej, na razie jedynie "rozważane" jest podjęcie strajku w pierwszej połowie 2007 r. - Musimy zebrać informacje, jak wyglądały podwyżki, czy są satysfakcjonujące dla personelu medycznego. Nasze pierwsze szacunki wykazały, że podwyżki wyniosą mniej niż 100 zł na osobę - wyjaśniła.
100 zł na osobę?
Stanowczo nie zgodził się z nią prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Sośnierz. - To może być pomyłka w wyliczeniach - oświadczył. - Kwota poniżej 100 zł na osobę jest nieprawidłowa - dodał.
Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Konstantego Radziwiłła, problemem ustawy o podwyżkach jest to, że dotyczy wszystkich pracowników placówek medycznych, w tym także - pracowników administracyjnych. Według niego, właśnie dlatego jest możliwe, że w niektórych placówkach kwoty podwyżek będą niskie.
OZZL deklaruje, że możliwe będzie odstąpienie od planów przeprowadzenia strajku, pod warunkiem wprowadzenia zmian w systemie ochrony zdrowia zgodnych z przygotowanym przez OZZL projektem ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. W projekcie tym OZZL zaproponował m.in., finansowanie świadczeń zdrowotnych nie tylko ze składek na powszechne ubezpieczenie zdrowotne, ale też ze środków prywatnych. Zgodnie z propozycjami Związku, pacjenci mieliby dopłacać do świadczeń lub ubezpieczać się dobrowolnie. Związek wezwał też lekarzy do przesyłania do Komisji Europejskiej indywidualnej skargi dotyczącej nieprzestrzegania w Polsce (odnośnie do lekarzy) przepisów unijnych o czasie pracy.
Likwidacje szpitali
Minister zdrowia Zbigniew Religa przedstawił komisji zdrowia informację na temat realizacji 10-punktowego planu naprawy sytuacji w służbie zdrowia. Jak zapowiedział Religa, zgodnie z projektem liczba łóżek w szpitalach nie będzie jedynym kryterium branym pod uwagę przy likwidacji placówek. Jak tłumaczył, oznacza to, że nawet jeśli szpital dysponuje niewielką liczbą łóżek, ale jego społeczna użyteczność jest uzasadniona, nie zostanie zlikwidowany. Według Religi, podobnie ma być w przypadku płynności finansowej placówek. - Są szpitale ważne ze względu na pełnioną funkcję i nie będą zlikwidowane bez względu na zadłużenie - mówił. Według ministra, zgodnie z planem przebiegają prace m.in. nad utworzeniem tzw. koszyka świadczeń gwarantowanych, a także projektem ustawy o dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych (oba projekty mają być przedstawione w połowie przyszłego roku).
Religa powiedział, że problemem jest planowana nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych. Przyznał, że "jest niezgoda między ministrem zdrowia a ministrem finansów" w sprawie podniesienia składki na ubezpieczenie zdrowotne opłacanej za rolników niepodlegających ubezpieczeniom społecznym, bezrobotnych bez prawa do zasiłku, za osoby niepobierające zasiłków przedemerytalnych i niepodlegające obowiązkowym ubezpieczeniom zdrowotnym.