W debacie o secesji argumentem będzie rosnący deficyt budżetowy Szkocji

Z opublikowanych w środę statystyk szkockiego rządu wynika, że deficyt budżetowy Szkocji wzrósł w poprzednim roku finansowym o 2 mld funtów i wyniósł 15,1 mld, czyli zwiększył się z 7,4 proc. do 8,6 proc. PKB tego kraju.

Oznacza to, że deficyt budżetowy Szkocji jest wyższy niż cały budżet tamtejszej służby zdrowia, który w roku finansowym 2019-20 wynosił 13,8 mld funtów.

Opublikowane dane pokazują także, że przychody szkockiego rządu z tytułu podatków są o 308 funtów niższe w przeliczeniu na osobę niż przychody rządu brytyjskiego, podczas gdy wydatki są o 1633 funty wyższe.

Na dodatek spadły również dochody z wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego na Morzu Północnym, które kilka lat temu wskazywano jako źródło dobrobytu Szkocji w przypadku secesji - wyniosły one 724 mln funtów, czyli o 642 mln mniej niż rok wcześniej. Przed dekadą dochody z tego tytułu zapewniały Szkocji ok. 11 mld funtów.

Stan finansów publicznych będzie poważnym argumentem w dyskusji o ewentualnym oderwaniu się Szkocji od Zjednoczonego Królestwa - tym bardziej, że w ciągu roku deficyt brytyjskiego rządu wzrósł znacznie mniej - z 1,9 proc. do 2,5 proc. Przy czym i szkockie, i brytyjskie dane dotyczą roku finansowego 2019-20, który skończył się 31 marca, czyli jeszcze w niewielkim stopniu odczuwalny był wpływ epidemii koronawirusa.

W ostatnich miesiącach poparcie Szkotów dla niepodległości zauważalnie wzrosło, co jest po części efektem zdecydowanie lepszej, zdaniem ankietowanych, reakcji władz szkockich niż rządu brytyjskiego na epidemię koronawirusa. Jednak wobec tego, że epidemia już zaczęła się mocno odbijać na finansach publicznych większości państw, kwestia tego, czy Szkocję stać na niepodległość, powróci.

"Jesteśmy teraz świadkami bezprecedensowego kryzysu zdrowotnego i gospodarczego. Kraje na całym świecie, w tym Wielka Brytania, zwiększyły zadłużenie do rekordowego poziomu, a w miarę jak będziemy wychodzić z pandemii, nieuchronnie jedną z konsekwencji będą wysokie deficyty budżetowe. Niezależna Szkocja miałaby prawo do dokonywania innych wyborów, które przynosiłyby inne wyniki budżetowe" - oświadczyła w reakcji na środowe dane Kate Forbes, która w szkockim rządzie odpowiada za resort finansów.

"Własne dane szkockiego rządu wyraźnie pokazują, jak wiele Szkocja korzysta na tym, że jest częścią silnego Zjednoczonego Królestwa, co wiąże się z łączeniem zasobów i dzieleniem się nimi. Mieszkańcy Szkocji rok po roku korzystają z poziomu wydatków publicznych znacznie przekraczającego średnią w Zjednoczonym Królestwie, a ich +dywidenda z unii+ wynosi 1941 funtów na osobę" - oznajmił z kolei Alister Jack, minister ds. Szkocji w brytyjskim rządzie. Dywidenda, o której wspomniał, to łączna wartość mniejszych wpływów podatkowych i większych wydatków szkockiego rządu w przeliczeniu na osobę.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Brytyjski rząd przypomniał także, że jednym z warunków wejścia do Unii Europejskiej, o co Szkocja zamierza się ubiegać w przypadku secesji, jest deficyt budżetowy nie wyższy niż 3 proc. PKB.

Szkocki rząd chciałby zorganizować ponowne referendum niepodległościowe w przyszłym roku, ale zgodę muszą na to wyrazić władze w Londynie.

Reklama
PAP
Dowiedz się więcej na temat: makroekonomia | Budżet | Szkocja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »