W Niemczech wybuchła gorączka złota. "Oczekują bryłek wielkości kurzego jaja"
W Niemczech przybywa ludzi szukających złota. We Schwarzwaldzie na południowym-zachodzie Niemiec przewodnicy organizują nawet specjalne kursy dla poszukiwaczy złota. I choć chętnych na wyprawy jest sporo, to złota w lasach nie ma na tyle, żeby zostać bogaczem.
Do niemieckiego Schwarzwaldu zjeżdżają entuzjaści, którzy próbują swoich sił w poszukiwaniu złota - donosi portal n-tv.de.
- Złoto nie straciło nic ze swojego mitu - powiedział w rozmowie z serwisem geolog Michael Leopold. To on organizuje w Schwarzwaldzie kursy, podczas których szkoli hobbystów, jak skutecznie przesiać kamień od złota.
Do Bad Herrenalb, uzdrowiskowego miasta położonego w północnym Schwarzwaldzie, przyjeżdżają ludzie nawet z drugiego końca Niemiec - z Kilonii położonej ponad 625 km w linii prostej, tuż przy granicy z Danią. Jak podaje serwis, poszukiwacze złota przeszukują również inne regiony Niemiec.
Gorączkę złota w Niemczech wywołały serwisy i fora internetowe, a nawet programy telewizyjne, które w sezonie wakacyjnym zostały zalane tematem poszukiwaczy złota w niemieckich lasach i rzekach.
Dlatego podczas wypraw za każdym razem, gdy ktoś zacznie krzyczeć "jestem bogaty", przewodnik musi tonować entuzjazm, mówiąc: "tutaj wzbogacamy się jedynie o doświadczenie". - Dorośli zawsze szaleją na punkcie złota. Oczekują bryłek wielkości kurzego jaja - opowiada przewodnik.
W rzeczywistości jednak, w większości przypadków znaleziska to tylko małe bryłki, na których nie można zbić fortuny.
Zbieranie złota nie należy jednak do najłatwiejszych. Śmiałkowie wyposażeni w gumowe rękawice muszą przemierzyć głęboką wodę. Do odsiewania kamieni wykorzystują łopatę, umywalkę i miednicę. - Nie sądziłem, że to będzie takie trudne. [...] Prąd jest dość silny - powiedział portalowi jeden z poszukiwaczy.
Trzeba pamiętać, że nie wszystko złoto, co się świeci. Ekspert mówi, że często poszukiwacze natrafią na tzw. złoto głupców, czyli piryt - bardzo powszechny minerał, który do złudzenia może przypominać złoto. Wszystko dlatego, że iskrzy się pod wpływem uderzania krzesiwa.
Z analiz laboratoryjnych wynika, że maleńkie drobinki najczęściej okazują się kawałkami miedzi, kwarcu, arsenu, kamieni półszlachetnych czy żużlu.
Jednak poszukiwaczy nie brakuje, bo choć złoto nie przynosi regularnych dochodów, a cena podlega dużym wahaniom, wciąż uważane jest za bezpieczną przystań w czasach kryzysu i jest popularną inwestycją.
Pierwszą niemiecką "gorączkę złota" wywołał emeryt z Turyngi ponad 20 lat temu. Podczas spaceru po lesie w górnej dolinie Schwarzatal natrafił on na bryłkę o wadze 9,64 grama i długości 2,2 centymetra.
I choć mówiło się wówczas, że jego wartość kolekcjonerska wynosi około 1500 euro, to wartość materialna została oszacowana na mniej niż 100 euro. Wystarczyło to jednak ówczesnym poszukiwaczom złota do wyruszenia na łowy w poszukiwaniu złota.