W nowym roku nie zdawaj się na los
Zbliża się kolejne losowanie do otwartych funduszy emerytalnych. Czas na dokonanie samodzielnego wyboru mamy tylko do 10 stycznia.
29 stycznia odbędzie się losowanie, obejmujące tych wszystkich, którzy nie dopełnili obowiązku i nie dokonali wyboru OFE samodzielnie. ZUS w grudniu wysłał do takich osób prawie 198 tys. listów z odpowiednim przypomnieniem.
W oparciu o dane historyczne można przypuszczać, że z tej liczby wylosowanych zostanie ok. 50-70 tys. osób (25-35 proc.). Pozostali wezmą informację ZUS-u za "dobrą monetę " i sami podpiszą umowę z wybranym przez siebie OFE.
Jak pokazuje poniższa tabelka, takich osób jest coraz więcej - udział poddających się losowi waha się, ale tendencja zniżkowa jest wyraźna. Czasu na podpisanie umowy nie zostało wiele. Przypominamy raz jeszcze - tylko do 10 stycznia.
Tym razem w losowaniu weźmie udział siedem funduszy. Będą to: Aegon OFE, OFE Allianz Polska, Amplico OFE, AXA OFE, Generali OFE, Pekao OFE oraz OFE Pocztylion. Do losowania wybierane są te fundusze, które w ostatnich dwóch okresach rozliczeniowych (trzyletnie stopy zwrotu podawane dwa razy w roku przez Komisję Nadzoru Finansowego) osiągnęły wyniki wyższe od średniej, a przy tym nie są zbyt duże i ich udział w rynku nie przekracza 10 proc. (większe nie uczestniczą w losowaniu).
Jak zwykle przy tej okazji pojawia się pytanie, czy warto samemu dokonywać wyboru, czy może nie ma to większego znaczenia i spokojnie można dać się wylosować. Po pierwsze, trzeba pamiętać, że w grę wchodzą nasze własne pieniądze, o których sami powinniśmy decydować. To dobry nawyk, który warto sobie wyrobić już na początku zawodowego życia. Za podpisaniem umowy zaraz po rozpoczęciu pierwszej pracy przemawia to, że pieniądze, zamiast trafić do funduszu, który od razu je zainwestuje, leżą bezproduktywnie na nieoprocentowanym koncie. Jest to argument często stosowany zwłaszcza przez akwizytorów OFE.
Jest oczywiście jak najbardziej prawdziwy, z tym że jego znaczenie jest raczej niewielkie, chodzi bowiem zazwyczaj o niskie kwoty. Pierwsza praca z reguły nie jest dobrze płatna, a do OFE trafia tylko nieco ponad 7 proc. pensji brutto. Przy wynagrodzeniu nieprzekraczającym średniej krajowej te pół roku zwłoki może nas pozbawić zysków w kwocie kilkunastu bądź kilkudziesięciu złotych i w kontekście przyszłej emerytury taka kwota nie ma większego znaczenia. Z tych dwóch argumentów przemawiających za świadomym wyborem OFE istotniejszym wydaje się zatem ten pierwszy, a więc sami decydujmy o własnych pieniądzach.
Nie takie losowanie straszne...
Sam proces losowania nie jest taki zły, jak mogą go przedstawiać w reklamach OFE, które w losowaniu udziału nie biorą. Poddając się mu, nic de facto nie tracimy. Nie jesteśmy też na gorszej pozycji niż ci, którzy dokonali wyboru osobiście.
Wręcz przeciwnie - z racji opisanych wyżej kryteriów wyboru funduszy do losowania - mamy gwarancję, że nie trafimy do OFE, który słabo sobie radzi. Oczywiście, wyniki osiągnięte w ostatnich kilku latach choćby najlepsze, nie dają żadnej pewności, że w przyszłości będą równie dobre. Dlatego, jeśli już postanowimy dokonać wyboru samodzielnie, najlepiej porównywać wyniki funduszy w różnych okresach: np. w ostatnich dwóch, trzech czy dziesięciu latach (patrz tabelka poniżej).
Dzięki temu można się przekonać, jak poszczególne fundusze radziły sobie w różnych okresach, np. podczas ostatnich wzrostów na giełdzie czy w trakcie wcześniejszej, kilkunastomiesięcznej bessy. Z uwagi na długoterminowy charakter inwestycji w fundusz emerytalny, większą wagę należy przyłożyć do wyników wypracowywanych w dłuższych okresach.
Trzeba też oczywiście pamiętać, że podpisanie umowy z OFE to nie cyrograf i nie wiąże nas na całe życie. Fundusz zawsze można zmienić. Należy jednak przy tym pamiętać, że taka operacja kosztuje - w pierwszym roku od podpisania umowy 160 zł, a w drugim 80 zł. Po upływie dwóch lat nie zapłacimy żadnej prowizji. Częste przeskakiwanie z kwiatka na kwiatek może więc okazać się kosztowne, dlatego generalnie lepiej nie wykonywać tych operacji nazbyt często.
W przypadku usług finansowych zazwyczaj jednym z ważniejszych kryteriów przy wyborze konkretnej oferty są koszty. W przypadku OFE jednak, z racji na ustawowe uwarunkowania, w zasadzie nie mają one znaczenia. Od stycznia 2010 roku wchodzą w życie nowe przepisy, które określają maksymalną prowizję, pobieraną od każdej składaki wpływającej na konto emerytalne w OFE, na 3,5 proc. Wszystkie fundusze (z wyjątkiem Alllianza, który w statucie zapisał że będzie to maksymalnie 3,45 proc.) naliczają prowizję w takiej właśnie wysokości.
Drugim składnikiem kosztów jest wynagrodzenie za zarządzanie, które z aktywów funduszu potrąca sobie zarządzające nim powszechne towarzystwo emerytalne (PTE).
Jednak także i w tym przypadku jego maksymalna wysokość jest ustalona przez ustawodawcę i wynosi nie więcej niż 0,045 proc. w skali miesiąca (0,54 proc. w skali roku).
W porównaniu z funduszami inwestycyjnymi stabilnego wzrostu (średnie deklarowane stałe wynagrodzenie w skali roku 2,48 proc.), do których pod względem prowadzonej strategii inwestycyjnej można porównywać OFE, jest to stosunkowo niewiele. Także tu pomiędzy poszczególnymi OFE nie ma żadnej różnicy.
DO OFE można zapisać się on-line
Znaczenie, choć raczej niewielkie, mogą też mieć jakość obsługi telefonicznej czy internetowej oraz gadżety w postaci możliwości sprawdzania stanu konta emerytalnego przez Internet. Warto też wiedzieć, ze akwizytorzy poszczególnych OFE mogą reprezentować tylko jeden fundusz i za pozyskanie każdego klienta dostają niemałą prowizję.
Bernard Waszczyk