W produkcji jabłek nie mamy sobie równych w Europie. Branża ma niemały kłopot
Rosnące koszty produkcji, brak pracowników sezonowych czy nowe regulacje UE w zakresie Zielonego Ładu i zrównoważonego rozwoju - to największe wyzwania stojące obecnie przed producentami jabłek - wynika ze strategii Unii Owocowej "Jabłkowa Perspektywa 2030".
- Polska jest największym producentem jabłek w Europie.
- Popyt na ten owoc w naszym kraju jest mniejszy niż wynoszą roczne zbiory. Dlatego firmy muszą szukać chętnych na swoje owoce za granicą.
- Jednak w wielu europejskich krajach nastąpiły spadki spożycia jabłek. A to przekłada się na presję na obniżki cen owoców.
- Rozwiązaniem problemu wydaję się być przekierowanie eksportu na inne, mniej oczywiste rynki.
Według danych z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w naszym kraju jest ok. 100 tys. hektarów sadów. Sady jabłkowe posiada ok. 35,8 tys. gospodarstw, średnia wielkość gospodarstwa wynosi nieco ponad 2,5 ha. Zbiory jabłek wahają się, w ostatnich latach od ok. 3 do 4,7 mln ton. W ubiegłym roku produkcja jabłek została oszacowana na ponad 4,7 mln ton, w tym roku zbiory będą jednak mniejsze.
Jak napisano w strategii Unii Owocowej, branża musi się zmierzyć z dynamicznie zmieniającą się rzeczywistością dla handlu post COVID-19.
"Nadal występuje wiele problemów w łańcuchach eksportowych związanych z pandemią i konfliktami zbrojnymi na świecie. Producenci owoców muszą mierzyć się ze wzrostem cen gazu i prądu - ponad 100 proc., nawozów o 80 proc., kosztów magazynowania o 50 proc. oraz kosztu środków produkcji, w tym maszyn i urządzeń oraz opakowań o ok. 40 proc. W tym czasie koszty pracy wzrosły również o blisko 15 proc. i zaczyna powoli brakować pracowników sezonowych, by zebrać wszystkie plony" - wskazano.
Jak podkreślono, istotną role odgrywają także niekorzystne przepisy planowane przez UE takie jak np.: zakaz stosowania plastikowych opakowań dla produktów poniżej 1,5 kg oraz ograniczenia w stosowaniu środków ochrony roślin.
Do tego, zdaniem ekspertów Unii Owocowej, na europejskim rynku jabłek nie ma równowagi, jest nadwyżka produkcji jabłek, która przekłada się na presję cenową. W wielu krajach m.in. w Hiszpanii, Francji, Niemczech i Włoszech, nastąpiły spadki spożycia tych owoców. Sytuację wykorzystują sieci handlowe, które dyktują ceny nie odzwierciedlające dynamicznego wzrostu kosztów produkcji.
Według raportu, nasz kraj posiada idealne warunki klimatyczne i glebowe dla uprawy jabłek. Polskie jabłka są cenione za swój intensywny smak i chrupkość, które wynikają z odpowiednich warunków uprawy. Produkcja tych owoców w naszym kraju znacznie przekracza możliwości konsumpcji, dlatego konieczny jest ich eksport. Jednak nie jest to łatwe zadanie m.in. ze względu na niedostosowanie odmian do przyzwyczajeń zagranicznych odbiorców.
W ocenie handlowców, najbardziej perspektywiczny jest eksport na Bliski Wschód (Indie, Tajlandia, Malezja i Wietnam) oraz do krajów Ameryki Południowej. W 2022 r. Polska najwięcej świeżych jabłek wywiozła do Egiptu (104 tys. ton), Kazachstanu (58 tys. ton), Indii (28 tys. ton) i na Białoruś (27 tys. ton).
"Bardzo istotną kwestią w otwieraniu rynków azjatyckich są jednak różnice kulturowe i bardzo długi proces nawiązywania relacji i prowadzenia rozmów handlowych przed rozpoczęciem rzeczywistej współpracy" - zauważa Unia Owocowa.
W ostatnich latach eksportowym numerem jeden dla Polski są Indie i Egipt. Do tych krajów wywożone są odmiany, które muszą być trwałe, twarde i dobrze znosić sprzedaż bez chłodniczego cyklu logistycznego. Najlepiej nadają się do tego odmiany z grupy Red Delicious i Gali.
Perspektywa podboju dalekiego wschodu przez polskich sadowników może być niezwykle opłacalna. Polskie organizacje producenckie: Stowarzyszenie Unia Owocowa oraz Związek Sadowników RP od ubiegłego promują polskie jabłka na rynkach dalekiego wschodu poprzez program "Dar polskich sadów. Jabłka z serca Europy". Kampania jest skierowana na rynki Tajlandii i Malezji.