Waluty: Spekulanci dopadli rubla?
"Od zera do bohatera" - napisał o rosnącym kursie rubla "Washington Post". W ciągu dwóch miesięcy notowania rosyjskiej waluty podskoczyły o 30 proc. Na jej kursie zaważyły m.in. zwyżki cen ropy, ale zdaniem ekspertów aprecjacja rubla to przejściowy trend.
Rosyjska waluta drożeje; w środę osiągnęła najwyższy od 26 grudnia poziom w stosunku do dolara, za którego płacono w pewnej chwili 53,53 RUB - najmniej od 26 listopada. Kurs wobec euro wyniósł niespełna 57,95 RUB - podaje "Les Echos". Francuski dziennik finansowy przypomina, że na notowania rosyjskiej waluty wpływ miała drożejąca ropa typu Brent, której cena zaczęła jednak w środę ponownie spadać.
Moskwa najwyraźniej chce, by inwestorzy uwierzyli, że aprecjacja waluty jest odzwierciedleniem kondycji rosyjskiej gospodarki; tak mniej więcej brzmiał środowy komentarz ministra gospodarki Aleksieja Ulukajewa, który powiedział, że "rubel zmierza do poziomu, który jest uzasadniony (analizą) fundamentalną".
Wielu ekspertów przyznaje, że to przede wszystkim zwyżki na rynku ropy wpłynęły na kurs rosyjskiej waluty; "Washington Post" zauważa jednak, że były to skoki relatywnie niewielkie; inne media nazywają te zwyżki zaledwie "stabilizacją rynku ropy".
Tak czy inaczej, dla wielu analityków zmiany te są za małe, by uzasadnić kuriozalną przemianę rubla, który - według Bloomberga - "z jednej z najgorzej notowanych walut świata zmienił się w walutę najszybciej zyskującą na wartości".
Na kursie rubla jeszcze do niedawna prócz niskich cen ropy odbijał się dramatycznie kryzys ukraiński, zmiany stóp procentowych, zachodnie sankcje finansowe i gospodarcze oraz niestabilna sytuacja w regionie, która podważała zaufanie inwestorów.
Rubel spadał tak dramatycznie od początku kryzysu na Ukrainie, że w listopadzie bank centralny Rosji przyznał, iż spadki kursu waluty stanowią "przesłanki pojawienia się zagrożenia dla stabilności finansowej (kraju)".
Tymczasem zarówno "Wall Street Journal", jak i rosyjski "Kommiersant" podają, że do wzrostu notowań przyczynia się ponowne zainteresowanie rublem zagranicznych inwestorów. Rosyjski bank Sbierbank CIB poinformował, że również klienci krajowi, którzy w 2014 roku kupili obce waluty za równowartość 30 mld dol., w tym roku zaczęli wymieniać je na ruble.
Eksperci banku ING uważają, że jedną z przyczyn takiego trendu jest bardzo atrakcyjne oprocentowanie lokat w rublach. "WSJ" pisze również, że zmalał zapewne na rosyjskim rynku apetyt na dewizy.
Rosyjskie firmy - odcięte na skutek zachodnich sankcji od globalnego rynku kapitałowego - skupowały je intensywnie, by móc spłacać zadłużenie denominowane w obcych walutach, co powodowało spadek notowań rubla. Ale terminy ważnych spłat już minęły i popyt na obce waluty wśród rosyjskich spółek znacznie zmalał. W rezultacie poprawił się kurs rubla.
Wygląda na to, że wpływ na dalszy wzrost notowań rubla - od chwili, gdy kurs tej waluty zaczął znacząco rosnąć - mają również zlecenia inwestorów grających na dalszą zniżkę kursu rubla do dolara; według "WSJ" na ich rachunkach brokerzy uruchomili zlecenia wstrzymania transakcji, chroniące klientów przed dalszymi stratami (tzw. stop-losses) - wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem analityk Societe Generale Phoenix Khalen.
"Washington Post" ocenia, że inwestorów, którzy wcześniej uciekali od rubla, uspokoiła sytuacja polityczna. "Apetyt na stosowanie sankcji (wobec Rosji) zdaje się maleć, przynajmniej w Unii Europejskiej" - pisze waszyngtoński dziennik. Co więcej, "choć na wschodniej Ukrainie nie zapanował pokój, od kilku tygodni nie dochodzi tam do konfrontacji na dużą skalę".
"WSJ" uważa jednak, że wzrost notowań rosyjskiej waluty nie jest trwałym trendem. "Ten skok rubla może się okazać zjawiskiem krótkoterminowym, zważywszy na geopolityczne napięcia będące pochodną zaangażowania Rosji w kryzys na Ukrainie". A ponadto "rokowania dotyczące cen ropy również są niepewne".
"Forbes" cytuje analityków, którzy są równie sceptyczni co do perspektyw rubla, obserwują bowiem stały odpływ kapitału z Rosji; tamtejsi miliarderzy nadal inwestują za granicami kraju.
"Bogaci Rosjanie nie widzą szans na to, że kraj podźwignie się z kryzysu, nie mają też pojęcia, jak obecna polityka rządu miałaby do tego doprowadzić" - pisze "Forbes".
Nowojorski magazyn wyjaśnia też rosnący kurs rubla machinacjami zamożnych rosyjskich inwestorów; gdy waluta gwałtownie spadała, ci, którzy mieli dolary, kupili nieruchomości w Europie i USA. Zarobili na nich, pobierając czynsz w dewizach. Potem zarobili ponownie zamieniając dewizy na ruble i zainwestowali w rynek nieruchomości w Moskwie.
Do kraju napłynęły obce waluty, na rynku nieruchomości pojawiły się pozytywne trendy; zresztą na dłuższą metę inwestycje te nie stracą na wartości. Ale bogaci rosyjscy biznesmeni są zbyt zniechęceni sytuacją polityczną i klimatem niepewności; taki brak zaufania i tzw. negatywny sentyment w końcu przeniesie się na inne rynki - przewiduje "Forbes".
Ośrodek Stratfor prognozuje ponowne osłabienie rubla, jeśli dojdzie do podpisania finalnego porozumienia światowych mocarstw z Teheranem ws. kontrowersyjnego irańskiego programu nuklearnego. Jeśli efektem porozumienia będzie zniesienie embarga na irańską ropę i gaz, spadną ponownie ceny tych surowców - to zaś spowoduje deprecjację rubla.
Ponadto rosyjska waluta - zważywszy na kondycję tamtejszej gospodarki, sytuację polityczną, niski światowy popyt na ropę - może już teraz być nieco przewartościowana - wskazują analitycy.
Nawet eksperci największego rosyjskiego banku są ostrożni, jeśli chodzi o perspektywy utrzymania wysokiego kursu. "Obecna korekta notowań rubla (w górę) wydaje się zbyt optymistyczna, ponieważ przerasta ona korekty cen ropy oraz dolara" - głosi środowy komunikat Sbierbanku.