Wąsaczowi grozi 10 lat więzienia za prywatyzację PZU
Sąd Okręgowy w Warszawie, a nie rejonowy, osądzi b. ministra skarbu Emila Wąsacza za domniemane niedopełnienie obowiązków przy prywatyzacji PZU - zdecydował we wtorek Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Z wnioskiem o przeniesienie sprawy zwrócił się stołeczny sąd rejonowy, przed którym pierwotnie miał toczyć się proces. SA uznał, że proces należy przenieść ze względu na zawiłość sprawy i jej bardzo skomplikowany charakter - ustaliła PAP w SA.
Wcześniej sądy decydowały o przeniesieniu do sądów wyższego rzędu - w których orzekają bardziej doświadczeni sędziowie - m.in. spraw karnych Lwa Rywina, b. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, b. wiceszefa MON Romualda Szeremietiewa, b. wiceminister kultury Aleksandry Jakubowskiej, b. szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, b. ministra gospodarki Wiesława Kaczmarka.
W lutym br. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku skierowała do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście akt oskarżenia w sprawie udziału Wąsacza w prywatyzacji PZU. Śledczy zarzucają Wąsaczowi niedopełnienie obowiązków związanych z ochroną interesów Skarbu Państwa. B. ministrowi grozi do 10 lat więzienia. Nie przyznaje się on do zarzutów.
Akt oskarżenia dotyczy okresu między marcem a listopadem 1999 r. Wraz ze 133 tomami akt oraz prawie 400 tomami załączników, został wysłany do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście.
Jak informował wtedy rzecznik prokuratury Krzysztof Trynka, nadzorując w 1999 r. prywatyzację PZU, Wąsacz akceptował działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez Eureko oraz BIG Bank Gdański, przynosząc tym samym szkodę interesowi publicznemu. B. ministrowi grozi do 10 lat więzienia.
Zdaniem śledczych Wąsacz nie podjął działań, które dawałyby możliwość uzyskania wyższej ceny za sprzedawane akcje PZU i doprowadził do wyboru w procesie prywatyzacji oferty, która "nie była najkorzystniejsza i która nie spełniała najpełniej celów i oczekiwań Skarbu Państwa oraz potrzeb spółki PZU, a także doprowadził do przyjęcia niekorzystnych dla Skarbu Państwa postanowień umowy sprzedaży akcji". Wąsaczowi zarzucono m.in., że odstąpił od negocjacji równoległych z dwoma oferentami: firmą AXA oraz konsorcjum Eureko i BiG BG, i prowadził negocjacje wyłącznie z drugim z oferentów.
"Jako absurdalny uznaję zarzut, że doprowadziłem do przyjęcia niekorzystnych dla Skarbu Państwa postanowień umowy sprzedaży akcji" - mówił sam Wąsacz. Dodawał, że były dwie oferty końcowe. "Oferta Eureko i oferta AXA. Nie ma w materiałach dowodowych ani jednego faktu, który wskazywałby, że oferta AXY mogłaby być wyższa, jak oferta Eureko. Oferta AXY - według mojej wiedzy - była niższa. Jeślibym zaakceptował ofertę AXY, oznaczałoby to ewidentną stratę dla Skarbu Państwa" - powiedział. Dodał, że Eureko złożyło ofertę wyższą o kilkanaście proc., było to ok. 300 mln zł za 30 proc. akcji.
Skierowanie aktu oskarżenia nie skończyło badania prywatyzacji PZU. "Prokuratura nadal będzie prowadziła postępowanie, w którym ustalane jest pochodzenie i przepływ pieniędzy, za które Eureko kupiła akcje PZU" - dodał prokurator.
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku bada prywatyzację PZU od stycznia 2005 r. W postępowaniu przesłuchano ok. 200 świadków. Prokuratorzy zwracali się o międzynarodową pomoc prawną do Holandii, USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Portugalii, Francji, Szwecji i Danii.
We wrześniu 2006 r. CBŚ na polecenie prokuratury zatrzymało Wąsacza, który w 1999 r., jako minister skarbu podpisał umowę prywatyzacji PZU. Śledczy postawili mu zarzuty związane m.in. z niedopełnieniem obowiązków związanych z ochroną interesu Skarbu Państwa i doprowadzenia do przyznania konsorcjum Eureko pozycji inwestora strategicznego w PZU. Według prokuratury Wąsacz działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez Eureko i BIG Bank Gdański. Z ustaleń śledczych nie wynika, by on sam uzyskał jakąkolwiek korzyść majątkową.
Jeszcze zanim uczyniła to prokuratura, zarzuty postawiły Wąsaczowi dwie sejmowe komisje. W maju 2005 r. Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej uznała, że należy go postawić przed Trybunałem Stanu w związku m.in. z prywatyzacją PZU. Z kolei sejmowa komisja śledcza do zbadania prawidłowości prywatyzacji PZU uznała, że umowa prywatyzacyjna PZU jest nieważna i minister skarbu powinien doprowadzić do jej formalnego unieważnienia. Jeden z wniosków mówił o konieczności postawienia Wąsacza przed Trybunałem Stanu.
W listopadzie 1999 r. Ministerstwo Skarbu Państwa sprzedało 30 proc. akcji PZU. Kupującymi były wówczas konsorcjum holenderskiej grupy ubezpieczeniowej - Eureko (kupiło 20 proc. akcji) i BIG BG (dziś Bank Millennium, które kupiło 10 proc. akcji). Umowę sprzedaży podpisał Wąsacz. W 2001 r. kolejna minister skarbu Aldona Kamela-Sowińska podpisała z Eureko aneks do umowy prywatyzacyjnej PZU, który gwarantował Eureko zakup dodatkowych 21 proc. akcji przy wprowadzeniu PZU na giełdę.
Polski rząd zdecydował jednak, że utrzyma kontrolę nad PZU. Postępowanie polskiego rządu Eureko zaskarżyło do Trybunału Arbitrażowego w Londynie. W sierpniu 2005 r. Trybunał uznał, że Polska naruszyła polsko-holenderską umowę o wzajemnej ochronie inwestycji. Polski rząd apelował w sprawie niekorzystnego wyroku arbitrażu, jednak belgijski sąd odrzucił apelację.
Spór między Eureko i MSP zakończył się w październiku ub.r. podpisaniem ugody.