Wchodzi w życie rozporządzenie ministerstwa administracji, które ma zakończyć aukcję LTE

Rozporządzenie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, które ma zakończyć przeciągającą się aukcję na szybki internet LTE, wchodzi dzisiaj w życie. Kilku uczestników aukcji złożyło jednak do premier Ewy Kopacz wnioski o uchylenie rozporządzenia i unieważnienie całej aukcji.

Wydane przez szefa MAC Andrzeja Halickiego rozporządzenie wprowadza mechanizm "last call", tzn. - jak podano w uzasadnieniu - "ogranicza czas trwania procesu, nie ograniczając jego innych cech, w szczególności dowolności kształtowania ceny i popytu przez samych uczestników aukcji". Rozporządzenie przewiduje, że w przypadku niezakończenia aukcji w ciągu 115 dni aukcyjnych, w dniu aukcyjnym następującym po 115. dniu przeprowadzana będzie jedna runda, która zakończy proces. W tej rundzie każdy z uczestników będzie składać tylko jedną ofertę. Nowy akt zachowuje kryterium najwyższej zadeklarowanej kwoty.

Reklama

Wprowadzenie rozporządzenia oprotestowało kilku uczestników aukcji, m.in. T-Mobile Polska, Polkomtel (operator sieci Plus) oraz P4 (operator sieci Play). Firmy te poprosiły w pismach premier Ewę Kopacz o zwrócenie się do Rady Ministrów z wnioskiem o uchylenie tego rozporządzenia, powołując się na wątpliwości natury konstytucyjnej. Dwie pierwsze firmy postulują także unieważnienie całej aukcji.

"Polkomtel uważa, że aukcja powinna zostań unieważniona i przeprowadzona od początku zgodnie z prawem" - napisał operator sieci Plus w piśmie do szefowej rządu. "Jesteśmy przekonani, że najskuteczniejszym sposobem rozwiązania istniejącego problemu byłoby uchylenie rozporządzenia zmieniającego, zakończenie (przerwanie) obecnej aukcji i szybkie rozpisanie nowego procesu selekcyjnego, opartego na warunkach zapewniających sprawne, skuteczne i niedyskryminacyjne zakończenie aukcji" - wtóruje mu T-Mobile w podobnym liście do premier.

W czwartek w komunikacie akcjonariusz polskiego operatora mobilnego P4 Telco Holdings zawiadomił, że zwrócił się do polskiego rządu ws. sporu dotyczącego inwestycji P4. Poinformował, że zamierza dążyć do polubownego rozwiązania sporu z polskim rządem. Jeśli jednak polski rząd będzie nadal opowiadał się za wchodzącym w czwartek w życie rozporządzeniem MAC, Telco Holdings wystąpi z pozwem do sądu arbitrażowego o odszkodowanie.

Unieważnieniu aukcji zdecydowanie sprzeciwia się jednak minister Halicki, który odpierał także zarzuty o niekonstytucyjność rozporządzenia.

- Nie mam wątpliwości, że rozporządzenie jest konstytucyjne. Nie mam wątpliwości, że minister ma prawo w oparciu o Prawo telekomunikacyjne podjąć tego rodzaju rozporządzenie. Proszę zwrócić uwagę, że eksperci, na których powołują się niektórzy, dokładnie na tej samej podstawie formułowali swoją propozycję zakończenia tego procesu. Ale do zakończenia z takim finałem, który byłby bardzo kosztowny i dla gospodarki, i dla tego procesu. Więc uważam, że z punktu widzenia interesu państwa i interesu obywateli, podjąłem jedyną możliwą decyzję - powiedział.

Jak dodał, kluczowym elementem przy podejmowaniu decyzji "jest dzisiaj czas", a aukcja, która i tak została opóźniona, powinna wreszcie znaleźć swój finał.

Pytany o sprawę na czwartkowej konferencji prasowej, powiedział: - To rozporządzenie może być wykorzystane przez UKE w celu przyspieszenia, w celu (...) doprowadzenia do szybkiego internetu drogą mobilną poprzez pracę operatorów komunikacyjnych.

- Mówimy o aukcji, która jest spóźniona o dwa lata i 9 miesięcy. Polska jest zagrożona karą, bo KE przygląda się tym działaniom (...) To nie są kary bagatelne. Rozpoczęcie tego procesu odłożyło w czasie taką decyzję. Natomiast jeden z podmiotów ma dostęp do tego pasma. Myślę, że też nie do końca fair byłoby, gdyby ten podmiot budował swoją przewagę nad pozostałymi przez opieszałość w działaniach UKE, czy też moją w tym wypadku uległość wobec ogłoszeń prasowych - mówił Halicki.

- Przede wszystkim tracimy czas i możliwość cywilizacyjnego rozwoju - przekonywał. Na konferencji deklarował, że "zawsze będzie stał na straży interesu publicznego, interesu obywateli, także związanego z tym, żeby nie pomagać w powstawaniu monopoli, czy też powstawaniu takiej procedury, która uniemożliwi ten proces doprowadzenia do szybkiego finału". Halicki zaznaczył, że bardzo zależy mu na tym, aby "dostęp do pasma 800 MHz (...) był jak najszybszy, aby jak najszybciej doszło do rezerwacji pasma oraz wykonania tych zobowiązań inwestycyjnych, do których UKE nakłada na operatorów teraz koncesje".

Urząd Komunikacji Elektronicznej od lutego prowadzi aukcję zasobów radiowych 800 MHz i 2,6 GHz przeznaczonych dla operatorów komórkowych na rozwój internetu mobilnego w technologii LTE. W aukcji biorą udział Orange Polska, Polkomtel, T-Mobile Polska, Play, Emitel oraz NetNet (spółka syna Heronima Ruty, współwłaściciela Cyfrowego Polsatu).

Po 111. dniu licytacji (24 września) najtańszy z pięciu bloków z pasma 800 MHz kosztował 1,406 mld zł, a najtańszy z czternastu z pasma 2,6 GHz - 37,594 mln zł. Ceny wywoławcze wynosiły odpowiednio 250 mln zł i 25 mln zł.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: aukcja | internet LTE | szybki Internet | LTE | MAC
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »