Węgiel zły, węgiel w odstawkę - nie dajmy się zwariować!
Polski rząd jest zdeterminowany, by bronić możliwości kształtowania własnego miksu energetycznego. Wiadomo, że bazującego głównie na węglu. Tyle że UE też jest zdeterminowana, by przeforsować rozwiązania praktycznie eliminujące węgiel z elektroenergetyki.
Wiadomo, że polityka unijna jest antywęglowa. A propozycje przedstawione przez Komisję Europejską chociażby w tzw. pakiecie zimowym są dużym zagrożeniem dla rodzimej energetyki.
Według resortu energii, rozwiązania dla europejskiego rynku energetycznego należy tworzyć w oparciu o neutralność technologiczną i dostępność ekonomiczną dla wszystkich obywateli państw członkowskich. Strona polska nie chce popierać przepisów prowadzących do ograniczenia suwerenności państw członkowskich w podejmowaniu decyzji dotyczących bilansu paliwowo-energetycznego.
Dopuszczenie pomocy publicznej w ramach tzw. rynków mocy, jednakże tylko dla elektrowni spełniających kryterium emisji poniżej 550 g dwutlenku węgla /kWh, wyeliminowałoby polskie elektrownie węglowe, łącznie z tymi nowo budowanymi, z możliwości wsparcia. Polski rząd wskazuje, że przepisy nie mogą być wprowadzone bez uwzględnienia specyfiki poszczególnych państw.
Wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki wskazał niedawno, że unijna polityka klimatyczna stanowi mocne uderzenie w polski przemysł. W programie Gość Wiadomości wicepremier Morawiecki mówił, że cała polityka klimatyczna UE jest mocnym uderzeniem w polski przemysł, w polską energetykę opartą o węgiel.
- Ktoś tutaj nie bierze pod uwagę, że po drugiej wojnie światowej, kiedy współczesna energetyka była tworzona, my nie mieliśmy wyjścia, tylko tworzyliśmy ją w oparciu o węgiel - zaznaczył Mateusz Morawiecki.
W tym czasie przykładowo Francja zbudowała energetykę opartą o atom. Dzięki temu może teraz produkować około 80 proc. prądu z elektrowni atomowych, stąd jej zależność od emisji dwutlenku węgla w sektorze energetycznym jest znikoma.
Trzeba pamiętać, że w niektórych naszych kopalniach wyczerpują się złoża i jeżeli nie będziemy sięgać po nowe, to w kolejnych latach będzie wzrastał import węgla do Polski, co byłoby niekorzystne dla gospodarki, zważywszy na nasze zasoby węgla i na charakter naszego sektora energetycznego. Wskazują na to między innymi ci, którzy przymierzają się do budowy nowych zakładów wydobywczych w Polsce.
Histeria antywęglowa w UE powoduje, że to paliwo jest obecnie na cenzurowanym. Wiele mówi się o odnawialnych źródłach energii, czy o gazie. Natomiast węgiel często jest przedstawiany w Europie Zachodniej jako paliwo brudne, z którego należy rezygnować.
Są na świecie kraje dążące do tego, by energetyka była oparta głównie o gaz. Wystarczy spojrzeć na Rosję, bądź na kraje arabskie dysponujące znaczącymi zasobami gazu.
Węgiel jest w UE na cenzurowanym, jednak w ciągu ostatnich 25 lat zużycie węgla w świecie uległo podwojeniu, węgiel pozostaje istotnym surowcem stanowiącym o sile gospodarek wielu państw, szczególnie tych rozwijających się.
- Nie wierzę w to, że sektorem paliwowo-energetycznym rządzą wyłącznie prawa wolnego rynku - podkreślał w jednym z wywiadów dla portalu wnp.pl Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. - Nie rządzą i nie mogą rządzić. Przykładowo Francja wspiera atom. A rząd francuski robi wszystko, żeby pomóc swym przedsiębiorcom, by wychodzili z technologią jądrową na zewnątrz. Racją jest to, że nie ma to nic wspólnego z wolnym rynkiem. Przecież gdyby nie dopłaty do OZE, to nie byłoby rozwoju tego sektora - zaznaczył Janusz Olszowski.
Niezwykle trudno jest z pozytywnym przekazem na temat węgla przebić się w Brukseli. Teraz to praktycznie niemożliwe. Rosnącą niechęć do węgla widać również po zachowaniu europejskich banków, które negatywnie odnoszą się do projektów, w których występuje węgiel.
Dla nas to wysoce niekorzystne, bowiem polska elektroenergetyka bazuje i jeszcze długo będzie bazowała na węglu. Samo górnictwo jest w ciężkiej sytuacji, polskie kopalnie pozostają niedoinwestowane, a wydajność pozostawia wiele do życzenia.
Nie było niestety na przestrzeni ostatnich lat woli politycznej do zmierzenia się z niezwykle trudnym w społecznym odbiorze, ale jednak koniecznym programem naprawy górnictwa. Przez cały czas - na co wielokrotnie zwracał m.in. uwagę Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki - zaklinano rzeczywistość. Mieszano herbatę bez cukru oczekując, że ona będzie słodsza, a ponadto przejadano publiczne środki. Pieniądze pochodzące ze sprzedaży części majątku służyły utrzymaniu płynności finansowej spółek węglowych. To się musiało źle skończyć.
W Polsce mają zostać zbudowane nowe kopalnie. Prywatny kapitał chce zrealizować te przedsięwziecia. W branży wskazują, że te nowe kopalnie, jeśli rzeczywiście powstaną, będą opłacalne, bowiem wolne m.in. od przestarzałych układów zbiorowych, za to z systemami płac premiującymi za wyniki i wykonanie konkretnych zadań.
W tych nowych kopalniach koszty osobowe będą racjonalnie dopasowane do realiów rynku, w tym poziomu cen węgla oraz wydajności. Nie będą oderwane od parametrów ekonomicznych. Trzeba zaznaczyć, że presja na wyniki w spółkach państwowych pojawia się często zbyt późno - dopiero wtedy, kiedy znajdą się one w opłakanym stanie.
Jedną z firm realizujących górnicze projekty w Polsce jest Prairie Mining Limited. Koncentruje się ona na dwóch projektach: kopalni Jan Karski na Lubelsczyźnie oraz Dębieńsko na Górnym Śląsku. Niedawno opublikowała ona wyniki studium ewaluacyjnego dla swej inwestycji w Dębieńsku. Wyniki potwierdzają potencjał techniczny i ekonomiczny inwestycji w budowę kopalni w Dębieńsku, która na długie lata może stać się znaczącym producentem wysokiej jakości węgla koksującego.
Prairie wskazuje, że dzięki zasobom węgla oszacowanym według standardu JORC na 301 mln ton będzie to przedsięwzięcie o światowym znaczeniu. Studium ewaluacyjne wykazało średni koszt operacyjny na poziomie 47 dol/t przy ustabilizowanej produkcji. Będzie to najniższy koszt produkcji węgla koksującego dostarczanego na rynki w Europie Środkowej uznane przez Prairie za docelowe.
Dzięki zastosowaniu światowych standardów w projektowaniu i zarządzaniu kopalnią średnia EBITDA zakładu - zaznacza Prairie - przy ustabilizowanej produkcji wyniesie 282 mln USD rocznie.
Planowana wielkość nakładów, jakie należy ponieść na budowę kopalni potwierdza niską kapitałochłonność inwestycji w porównaniu z ostatnio wybudowanymi kopalniami węgla koksującego na świecie.
W projekcie Dębieńsko - wskazuje Prairie - koszt zainwestowanego kapitału wyniesie 197 USD na 1 tonę rocznej produkcji, tymczasem w przypadku kopalń oferujących podobny produkt i uruchomionych na świecie w ciągu ostatnich 10 lat był to średni koszt rzędu 401 USD/t rocznej produkcji.
Najważniejsze wyniki scoping study: produkcja wysokiej jakości węgla koksującego - 2,6 mln ton netto rocznie, koszty operacyjne - 47 USD/t, EBITDA - średnio 282 mln USD rocznie, całkowite przepływy pieniężne przez okres funkcjonowania kopalni - 5,4 mld USD, zakładany okres działania kopalni od momentu pierwszej produkcji - 26 lat, całkowita produkcja netto węgla w zakładanym okresie funkcjonowania kopalni - 65 mln ton.
[...]
Jerzy Dudała
Więcej informacji na portalu wnp.pl