Wiatraki na fali, wkrótce ustawa odległościowa zostanie skierowana do Sejmu
Ustawa odległościowa została uzupełniona o element, jakim jest minimalna odległość wiatraka od sieci wysokiego napięcia. Ma ona wynieść trzykrotność szerokości wirnika lub dwukrotność wysokości wiatraka. Projekt został zaakceptowany w poniedziałek przez Stały Komitet Rady Ministrów. Rząd ma go przyjąć 21 lub 28 czerwca - powiedział dziennikarzom Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik ds. OZE.
Zyska poinformował, że zasada odległości wiatraka od sieci ma działać w obie strony. To oznacza, że projektowanie tras przebiegu sieci będzie musiało uwzględniać istniejące farmy wiatrowe. - Musimy respektować prawa nabyte - poinformował. - Przy czym mówimy tu o odległości około 300 metrów - dodał.
Projekt ustawy liberalizującej zasadę 10H do końca czerwca ma zostać przekazany do Sejmu. Rząd ma go przyjąć, jak poinformował Zyska, na posiedzeniu 21 lub 28 czerwca. W środę ma się nim zająć Komisja Prawnicza. - Jestem spokojny o wynik debaty sejmowej, bo projekt rządowy jest dobry, dopracowany - mówił wiceminister.
Wprowadzona w 2016 r. zasada 10H wymaga, by odległość między zabudowaniami a wiatrakiem była równa przynajmniej dziesięciokrotności jego wysokości. Uchwalenie restrykcyjnego prawa sześć lat temu praktycznie wstrzymało wszelkie nowe inwestycje w energetykę wiatrową. Proponowane jest umożliwienie budowy elektrowni wiatrowych w odległości nie mniejszej niż 500 metrów od zabudowań, jeśli gmina zgodzi się na zniesienie przepisu.
Liberalizacja zasady 10H umożliwi też rozwój zabudowy mieszkaniowej na terenach wiejskich w otoczeniu wiatraków. Można będzie postawić dom pod warunkiem, że zachowa się minimalną odległość 500 m. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie rada gminy.
Czytaj również: Energia z wiatru sposobem na drogi prąd. Dzięki turbinom jest dużo taniej.
Ireneusz Zyska mówił podczas otwarcia konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, że dzięki spadkowi kosztów technologie OZE są bardzo konkurencyjne względem źródeł wytwórczych opartych o paliwa kopalne.
Obecna moc zainstalowana w farmach wiatrowych wynosi 7,3 GW. Potencjał jest jednak znacznie większy. - W ciągu 4,5 roku na aukcjach OZE zakontraktowano ponad 5 GW projektów farm wiatrowych na lądzie. Jeśli dodać to do 7,3 GW istniejących mocy, łatwo wyliczyć, że w ciągu kilkudziesięciu miesięcy poziom mocy zbliży się do 12 GW mocy - mówił Zyska.
Dodał, że dzięki liberalizacji do 2030 r. wartość lądowej energetyki wiatrowej przekroczy 20 GW mocy zainstalowanej.
Według ostatnich danych moc zainstalowana w całym sektorze OZE w kraju wynosi już prawie 20 GW. Do tego wkrótce dojdzie energetyka wiatrowa na morzu. Do 2030 r. poziom mocy na Bałtyku w polskiej strefie ekonomicznej wyniesie blisko 6 GW, trwają prace nad kolejnymi projektami, realizowanymi po 2030 r.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
- Pracujemy nad rozwojem różnych odnawialnych źródeł energii. W ciągu ostatnich 2,5 roku osiągnęliśmy przyrost mocy zainstalowanej w instalacjach fotowoltaicznych, ale też w biomasie, energii wody, biogazie, biometanie czy wykorzystaniu energii termalnej ziemi. Myślimy o budowie kilku dużych elektrowni szczytowo-pompowych, które będą stabilizować system energetyczny - powiedział Zyska.
Poinformował jednocześnie, że zużycie 50 proc. energii brutto wytwarzanej w OZE przekroczymy już w 2030 roku, znacznie wcześniej niż zakładają dokumenty rządowe. Przekonywał, że Polska musi się uniezależnić od dostaw energii i surowców energetycznych ze Wschodu, wytwarzając jak najwięcej energii w Polsce i współpracując z innymi krajami regionu.
- Wiatr zmian w polskiej energetyce wieje zarówno od morza jak i od lądu, przyniesie dobre rozwiązania dla polskiej gospodarki, zapewni konkurencyjność polskim firmom i przyniesie czystą, tańszą energię obywatelom - podsumował wiceminister.
Monika Borkowska
Zobacz również: