Wizowy biznes Amerykanów
100 dolarów opłaty za procedury, odciski palców pobierane w dwóch miejscach, niepewna wiza nie gwarantująca wpuszczenia na terytorium USA - sukces wizyty naszego prezydenta?!
Aby móc ubiegać się o wizę wjazdową do Stanów Zjednoczonych, od 9 sierpnia trzeba będzie zostawić swoje odciski palców w placówce dyplomatycznej USA i ... drugi raz na lotnisku za oceanem. "Robimy to tylko ze względów bezpieczeństwa" - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" Jim Bond, rzecznik ambasady.
"Oczywiście, obowiązuje nas też opłata w wysokości 100 dolarów za procedurę związaną z rozpatrywaniem wniosku" - pisze dalej gazeta. Szacuje się, że około 30 proc. Polaków dostaje odmowę wydania wizy, a jak mówi Jim Bond: "rocznie przyznajemy Polakom ponad 100 tys. wiz", co nasuwa pytanie o wielkość przychodów z samego interesu wizowego. Co się dzieje z kwotą 13 mln dolarów rocznie nie zapytano, ale pewnie nie to jest najważniejsze.
Dziennik dodaje również, że "(...) samo posiadanie wizy amerykańskiej w paszporcie nie gwarantuje wjazdu na terytorium Stanów Zjednoczonych". Trzeba się zastanowić nad rozsądkiem działań Amerykanów, bo mimo tak dużych zabezpieczeń, które wprowadzają dodatkowe utrudnienia i mimo pieniędzy, jakie mają z tytułu procedur, i tak nie gwarantują bezproblemowego wjazdu do swojego kraju.
Takiego interesu żaden rozsądny człowiek by się nie pozbył, dlatego można przypuszczać, że wizowa Golgota potrwa jeszcze...